piątek, 28 grudnia 2012

Gdy Przebywałem Z Tobą Czułem Się W Pełni Spełniony. Julie, Dopełniasz Mnie..

oczami Julie
Przez całe te kilka dni nie miałam żadnych kontaktów z Justinem. Sam do mnie nie dzwonił ani nie pisał.
Czy mógłby się za coś obrazić? Czy może go czymś odstraszyłam? Ja sama nie chciałam do niego pisać czy dzwonić aby nie pomyślał, że się narzucam. Wiem jak wygląda jego życie i może najwyraźniej nie ma czasu na to aby się do mnie odezwać. A może ktoś się dowiedział o tym, że u niego byłam? Może ktoś nas zobaczył.. Oby nie, wtedy nie miałby za ciekawie. I tu jest właśnie ta różnica w jego życiu. On sam musi uważać na to co powie, co zrobi, z kim będzie. Było mi szkoda chłopaka, naprawdę bardzo.. Prawie w ogóle nie miał prywatności. Każdy coś od niego oczekiwał. Ale czy właśnie taka powinna być cena za spełnienie swoich marzeń? 
oczami Justina
Całe te kolejne dni po wizycie Julie w moim domu były straszne. Spotkania, wywiady, reklama nowego zapachu. I jeszcze wybór dziewczyny. Każdego wieczora siadałem na kanapie i gdy miałem otworzyć znów teczkę przypominało mi się to jak Julie siedziała tutaj obok mnie. Jej duże niebieskie oczy i malinowe usta. Jej aksamitny głos, jej delikatnie dłonie. Po raz pierwszy od dawna odczuwałem w sobie pustkę. Pustkę po osobie która zupełnie nieświadomie ją we mnie wypełniała. Tak.. Przy Julie szaleję. Nie wiem co się ze mną dzieje. Ale jest to wspaniałe, że pragnę tego coraz bardziej.. Wciąż czuję jej wargi na moim policzku, wciąż słyszę jej głos i wciąż widzę jej obraz przed oczami. Czy zwariowałem? Ale takie wariactwo nie wydaje mi się złe. O ile nie ucierpią przez nie inni. 
Uznałem, że to odpowiedni czas by znów zawalczyć o swoje marzenia. Że przecież nie mogę się teraz poddać. Bo przecież jeśli wierzysz osiągniesz wszystko. Wiedziałem, że może się to nie udać ale czy nie warto spróbować? NIGDY NIE MÓW NIGDY.

Szybko wstałem z kanapy i spojrzałem przez okno. Był już wieczór a deszcz niesamowicie padał. Lecz jednak nawet deszcz mnie nie powstrzyma. Ubrałem na siebie skórzaną kurtkę która wisiała na wieszaku w korytarzu, czarne Supry i chwyciłem kluczyki leżące na szafeczce. Wybiegłem szybko z domu i udałem się na podjazd gdzie stało moje auto. Już nawet nie zważałem na to, że jest cholerna ulewa. Najważniejsze teraz było bym dotarł do celu i zrobił to co powinienem zrobić. Odpaliłem auto i z dużą prędkością ruszyłem już pod znajomy mi adres czyli dom Julie. Po krótkim czasie już znalazłem się pod domem dziewczyny. Spojrzałem na okno w którym paliło się światło i już wiedziałem, że dziewczyna jest w domu. 
Wziąłem głęboki oddech..

oczami Julie
Leżałam na kanapie i bezinteresownie przerzucałam kanały w telewizji. Nie było nic ciekawego do obejrzenia. Poczynając od bajek dla dzieci kończąc na programach kulinarnych, przez różne filmy akcji i wiadomości. Same nudy. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Zwlokłam się z kanapy i poszłam je otworzyć. Był to Nick. Szczerze mówiąc nie zdziwiło mnie to ani trochę bo pewnie przyszedł do Jamie.
- Cześć Julie - uśmiechnął się szeroko chłopak.
- Cześć Nick, proszę wejdź. Jamie bierze jeszcze prysznic ale powinna zaraz wyjść. Możesz posiedzieć i ponudzić się przed telewizorem ze mną. Wchodź - otworzyłam szerzej drzwi i wpuściłam naszego gościa do środka. Nie ukrywam, że nie wiem o czym miałabym rozmawiać z Nickiem. Nie znam go tak naprawdę. To Jamie z nim przebywa. Ale z tego co wiem i z tego jaki się wydaje jest miłym i sympatycznym chłopakiem. Wróciłam razem z Nickiem do salonu i oboje usiedliśmy na kanapie. Chłopak zaciekawił mnie historią o sobie. Tym czym się interesuje, co robi i w ogóle opowiadał mi o swoim życiu. W zamian ja zaczęłam mu opowiadać o sobie i tak jakoś rozmowa sama zaczęła się klecić. Modliłam się tylko aby Jamie mnie nie zabiła za to. A tak w ogóle to nawet nie pamiętam, że Jamie mi mówiła, że przychodzi do nas Nick. No ale cóż.. Nie musi mi się spowiadać, tak samo jak ja jej. 
Zobaczyłam jak Nick wstaje z kanapy i udaje się do okna. Ciekawa byłam po co. Przecież na dworze była straszna zawierucha.
- Julie.. ktoś przyjechał - oznajmił Nick wyglądając przez okno.
- Kto? - spytałam i szybko zerwałam się z kanapy aby wyjrzeć przez okno. Zobaczyłam jak nowiutkie białe Porsche stoi pod naszym domem. To auto było mi już znane. Bez zastanowienia szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjścia z domu. Nie ubierając nic na siebie, w tym w czym byłam.
- Gdzie idziesz? - usłyszałam tylko jak woła Nick stojący pod oknem. Lecz byłam już za daleko aby mu odpowiedzieć. Zostawiłam otwarte drzwi od domu i szybko zbiegłam po schodach na dwór.
Gdy tylko pojawiłam się na zewnątrz na moje ciało zaczął padać deszcz a moje ciuchy stały się mokre.
Jednak nic sobie z tego nie robiłam. Ważniejsze było w tej chwili dla mnie co innego..
oczami Justina
Jak tylko zobaczyłem na dworze Julie wyszedłem z auta. Nawet nie zamykając jego drzwi zacząłem zbliżać się w stronę dziewczyny. Gdy ona zobaczyła, że idę w jej kierunku zaczęła biec z moją stronę. Zatrzymała się dosłownie kilka centymetrów przede mną a ja chwyciłem jej dłonie. Od razu swój wzrok wbiłem w jej oczy i próbowałem zacząć coś mówić choć zupełnie nie wiedziałem od czego zacząć. Julie mnie ubiegła.
- Justin, co Ty tu robisz? - powiedziała roztrzęsionym głosem.
- Muszę Ci coś powiedzieć.. - zacząłem mówić, chciałem aby to wszystko było już za mną i aby dziewczyna znała całą prawdę. Ścisnąłem mocniej jej dłonie i kontynuowałem. - Julie, musisz o czymś wiedzieć.. Nie wiem jak na to zareagujesz, nie wiem co będzie dalej, nie wiem co postanowisz. Chcę tylko abyś wiedziała.. Cholera. Nigdy nie pomyślałbym, że to będzie takie trudne. Ale nie mogę tego dalej trzymać w sobie. Posłuchaj.. Nie jestem idealny jak wszyscy myślą. Jestem zwykłym człowiekiem. Z zaletami i z wadami, z uczuciami. Nigdy nie poczułem się przy nikim tak magicznie jak przy Tobie. Gdy przebywałem z Tobą czułem się w pełni spełniony. Julie, dopełniasz mnie.. Nie chcę byś pomyślała teraz o mnie źle, ale to uczucie jest silniejsze ode mnie. Nie kontroluję go. Z dnia na dzień, z minuty na minutę staje się jeszcze większe. Chcę tu i teraz podziękować Ci, że stałem się dzięki Tobie zupełnie innym człowiekiem. Dzięki Tobie już wiem co to jest prawdziwa miłość - zabrakło mi już tchu. Ulżyło mi po tym gdy to powiedziałem. Oczy dziewczyny zaczęły stawać się szkliste a my coraz bardziej mokrzy od deszczu. Ale chyba dziewczyna nie zwracała na to uwagi .
- Proszę Cię, powiedz coś..

oczami Julie
- Proszę Cię, powiedz coś..- usłyszałam z jego ust. Byłam w szoku. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Justin.. Tu nie potrzebne są słowa.. - powiedziałam zachrypniętym głosem i położyłam swoją dłoń na jego policzku. Przybliżyłam swoje wargi do jego warg. Zamknęłam swoje powieki i pocałowałam go. Z sekundy na sekundę nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, a ja całowałam Justina coraz bardziej chętniej i zachłanniej. Poczułam jego dłonie na moich biodrach. To była najpiękniejsza chwila w całym moim życiu. Gdy zaczęło brakować mi powietrza oderwałam się od ust Biebera. Staliśmy tak zapatrzeni w siebie przez dobre kilka minut.
- Kocham Cię, Justin..


Jak Wam się podoba? Ja muszę powiedzieć, że mi osobiście w miarę. Nawet jestem zadowolona, ale oczywiście przepraszam za wszystkie niedociągnięcia i przepraszam jeśli Was trochę zawiodłam. 
I mam pytanie.. Czy nie przesłodziłam jakoś za bardzo Justina? Zależy mi na tym aby jednak nie, więc dlatego pytam. 
Liczę na Wasze komentarze i opinie <3

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Więc Widzisz Sama, Takie Jest Moje Życie.. Jedni Są Ze Mną, A Drudzy Po Prostu Chcą Zniszczyć Moje Szczęście.

oczami Julie
Ruszyłam za Justinem do środka. Dokładnie zamknęłam szklane drzwi od balkonu i wbiłam swój wzrok w Justina. Obserwowałam każdy jego ruch. Wziął teczkę z zgłoszeniami i pokazał ruchem ręki abym usiadła na kanapie. Też tak zrobiłam a on usiadł obok mnie dość blisko. Położył swoje nogi na stole i otworzył teczkę. Był na tyle blisko mnie, że czułam zapach jego perfum a nasze ramiona się stykały. Założyłam nogę na nogę i zaczęłam razem z Justinem przeglądać zgłoszenia. Justin trzymał w ręku pierwsze zgłoszenie i wczytał się w treść która była umieszczona w rubryczce "Zainteresowania". Pierwszą kandydatką była szesnastoletnia brunetka, Emily. Na zdjęciu wyglądała bardzo ładnie. Spojrzałam kątem oka na Biebera. On się wpatrywał w zdjęcie.
- Ładna, nie?- powiedziałam.
- Nawet- odpowiedział i wyciągnął kolejną kartkę z teczki.
Ja się tylko uśmiechnęłam i zaczęłam oglądać razem z nim kolejne zgłoszenie. Każdą dziewczynę komentowaliśmy i ocenialiśmy.
- Justin.. a Ty jak sobie wyobrażasz swoją towarzyszkę?- spytałam i podparłam głowę ręką.
On tylko obrócił głowę w moim kierunku i spojrzał głęboko w moje oczy delikatnie się uśmiechając. Odpowiedziałam mu również uśmiechem i zatopiłam swój wzrok w jego czekoladowych oczach. W jego oczach był niesamowity blask a do tego jego zwalający z nóg uśmiech. Czułam się w tej chwili jakbym znała go już bardzo długo. Siedzieliśmy tak razem w salonie i patrzyli na siebie tak jak dwójka starych, dobrych przyjaciół nie przejmujący się niezręczną ciszą i tym, że czas ucieka. Po chwili wyrwałam się z tego transu wymiany spojrzeń i powiedziałam.
- No więc?
- Sam nie wiem. Chciałbym aby dziewczyna pasowała do reklamy swoją delikatną urodą. No i oczywiście aby umiała dobrze wystąpić w tej reklamie, dobrze zagrać.
- Rozumiem..
Justin uciekł wzrokiem od moich oczu i wbił go w podłogę. Zauważyłam jak po cichu śmiał się pod nosem. Najgorsze to, że nie wiedziałam dlaczego.
- Co Cię tak cieszy? - zapytałam.
- Nic, nic - odpowiedział mi a jego uśmiech na twarzy jeszcze bardziej się poszerzył. - Masz ochotę napić się ze mną herbaty?
- Z wielką chęcią - przytaknęłam głową i odprowadziłam Justina wzrokiem jak ten udał się do kuchni.
Po chwili wstałam i podeszłam do jednej z szafek na której stało zdjęcie które zwróciło moją uwagę. Przejechałam palcem po nim i na sam widok uśmiechnęłam się sama do siebie. Był na nim Justin i jego młodsze rodzeństwo. Aż miło popatrzeć. Justin wydawał się bardzo dobrym i bardzo opiekuńczym starszym bratem. Sama chciałabym mieć takiego starszego brata. Justin to wspaniała osoba. Troszczy się o swoją rodzinę jak i o fanów. Podziwiam jego dobre serce. Udałam się do Justina do kuchni i oparłam się o ścianę.
oczami Justina
Nastawiłem wodę na herbatę i wyjąłem dwa, duże kubki z szafki. Włożyłem po jednej saszetce herbaty owocowej do kubka i obróciłem się do Julie gdy usłyszałem jej kroki.
- Co się tak patrzysz? - uniosłem swoje brwi do góry i skrzyżowałem swoje ręce na wysokości swojej klatki piersiowej.
- A nie mogę? - zaczęła się śmiać i podeszła bliżej mnie. Położyła swoje dłonie na blacie i zaczęła stukać swoimi fioletowymi paznokciami o blat.
- Oczywiście, że możesz - posłałem jej szeroki uśmiech i przeczesałem dłonią swoje włosy.
- No więc właśnie - dźgnęła mnie palcem w brzuch na co ja szybko zareagowałem gilgocząc ją.
Nagle woda w czajniku się zagotowała. Zalałem kubki wodą i spytałem Julie ile słodzi.
- Poproszę 3 łyżeczki.
- Dobrze.
Posłodziłem nasze herbaty i wziąłem dwa kubki do rąk. Ruszyłem w stronę salonu zgaszając przy tym światło w kuchni. Podałem dziewczynie jeden kubek i oboje znów usiedliśmy na kanapie. Postawiłem kubek gorącego napoju na stoliku i spojrzałem na Julie.
- O czym teraz rozmawiamy?
- O Tobie.
- Jak to o mnie? - zrobiłem wielkie oczy i zaśmiałem się pod nosem.
- A czemu nie? Poopowiadasz mi o sobie, o Twoim życiu. Strasznie jestem ciekawa jak to jest być Justinem Bieberem.
- A co byś chciała wiedzieć?
- Wszystko. Zaczynaj i nie marudź. 
- No dobrze.. - muszę przyznać, że Julie zaskoczyła mnie tym. Nie wiedziałem kompletnie od czego zacząć.- Moje życie ma dwie strony, dobrą i złą. Dobra jest taka, że mogę robić to co kocham. Mogę śpiewać, grać. Mam wspaniałych fanów, dzięki którym robię to co robię. Jestem właśnie tu gdzie jestem. Mogłem spełnić swoje marzenia i teraz mogę pomóc im w tym. Cieszę się, że mam kogoś kto mnie wspiera. Że mam taką wspaniałą rodzinę i przyjaciół. Ale w tym wszystkim jest też druga strona, ta zdecydowanie gorsza. Dużo osób po prostu mnie nie lubi i czeka na jakikolwiek mój błąd i upadek. Życzy mi jak najgorzej, choć staram się tym zbytnio nie przejmować. Więc widzisz sama, takie jest moje życie.. Jedni są ze mną, a drudzy po prostu chcę zniszczyć moje szczęście. 
- Wow.. To brzmi nieźle. Znaczy ta cała dobra strona. Cieszę się, że dostałeś tak ogromną szansę spełnienia swoich marzeń. A tak jak mówisz, że starasz się nie przejmować pozostałymi. Słusznie bo nie warto tracić czasu na kogoś kto po prostu Ci zazdrości.
Przyznam, że przy Julie poczułem się zupełnie inaczej jak przy innych ludziach. Poczułem, że mogę się spokojnie przed nią otworzyć.. że jest moją bratnią duszą. To było naprawdę wspaniałe. Ona sama jest wspaniałą dziewczyną i już wiedziałem to gdy pierwszy raz ją zobaczyłem w tej galerii i ta cała akcja z tym notesem.. A teraz? Siedzę sobie z nią u mnie w salonie i pijemy gorącą herbatę.
oczami Julie
Świetnie rozmawiało mi się z Justinem. Cieszę się, że jednak opowiedział mi coś o swoim życiu i mogłam je poznać z jego perspektywy. Jednak zorientowałam się, że jest już dosyć późno. Wzięłam ostatni łyk herbaty i odniosłam kubek do zmywarki w kuchni.
- Justin, muszę się już zbierać. Jest strasznie późno. Pewnie Jamie na mnie czeka - stanęłam obok Justina a on uniósł tylko głowę do góry by móc na mnie spojrzeć.
- Naprawdę musisz? Chcesz mnie tak tu zostawić samego? Zupełnie samego.. Bez nikogo. Będę czuł się smutny.. Nie będę mógł spać. - wstał i wysunął swoją dolną wargę w przód robiąc przy tym smutną minkę. Ja tylko wybuchłam głośnym śmiechem i położyłam dłoń na jego ramieniu.
- Justin.. to od razu powiedz, że boisz się ciemności a nie mi tu zmyślasz - nadal się śmiejąc ruszyłam do wyjścia. Założyłam swoje szpilki i chwyciłam swoją torebkę wiszącą na wieszaku. 
- Odwiozę Cię - oznajmił Justin.
- Nie no coś Ty, nie trzeba. Wystarczy, ze po mnie przyjechałeś. Wrócę autobusem - puściłam Justinowi lewe oczko i położyłam dłoń na klamce od drzwi. Justin próbując mnie zatrzymać położył swoją dłoń na mojej dłoni.
- Cii.. Nie puszczę Cię tak. Poczekaj. Już zakładam buty i Cię odwiozę.
- Upariuchu Ty.. - uśmiechnęłam się i wyszłam na zewnątrz by tam poczekać na Justina.
Na dworze było już nieco chłodno. Pomimo tej pory roku delikatnie wiał zimny wiatr który rozwiewał moje blond włosy na każdą z możliwych stron. Stałam na schodkach tyłem do drzwi. Poczułam na swoich ramionach jak Justin zakłada mi swoją kurtkę. Położyłam tylko swoje dłonie na jego dłoniach i obróciłam głowę w lewą stronę aby móc spojrzeć na niego.
- Dziękuję Ci.
- Nie ma za co. Jest już zimno. Chodź do auta - chwycił moją dłoń i zaprowadził mnie do samochodu. Otworzył mi drzwi i poczekał aż wejdę do środka aby je zamknąć. Zapięłam pasy a Justin wszedł do auta i usiadł po stronie kierowcy zapinając przy tym pasy. Odpalił samochód i ruszył w stronę mojego mieszkania. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Umililiśmy sobie jazdę samochodem miłą pogawędką. Gdy Justin zaparkował pod moim domem odpięłam swoje pasy i spojrzałam na niego.
- Justin? - zaczęłam.
- Tak?
- Dziękuję Ci za miły wieczór i przepraszam jeśli zniszczyłam Ci Twoje plany..
- Coś Ty. Nie miałem żadnych planów. Pewnie bym siedział i oglądał jakiś film. A tak to mogliśmy sobie porozmawiać. I to ja dziękuję Tobie za miły wieczór. Zapraszam znów do siebie.
- Oj, dziękuję. Na pewno skorzystam z tego zaproszenia ale najpierw Ty musisz przyjść do mnie.
- Hm, no zobaczymy - powiedział Biebs i zaczął się śmiać.
- To ja już pójdę - Justin chciał już wychodzić ze mną aby mnie odprowadzić ale go powstrzymałam - Nie wychodź, zimno już jest. Dobranoc Justin - musnęłam jego policzek i wyszłam z jego auta. Pomachałam Justinowi i udałam się do domu. Słyszałam tylko jak Justin z szybką prędkością odjechał. Uśmiechnęłam się jak wchodziłam po schodach i otworzyłam drzwi kluczem. Weszłam do środka i ściągnęłam buty a torebkę powiesiłam na wieszaku.  Dopiero gdy miałam ściągnąć z siebie kurtkę zauważyłam, że nie oddałam jej Justinowi. Po raz kolejny uśmiechnęłam się sama do siebie i pokiwałam głową. Wyciągnęłam swój telefon z torebki i ruszyłam w stronę sypialni w której paliło się światło. Jamie siedziała na łóżku i czytała jakąś książkę.
- No cześć! Gdzie byłaś? - od razu spytała gdy tylko otworzyłam drzwi i nawet dobrze nie znalazłam się w pokoju.
- Hej. No byłam u Justina. A jak było z Nickiem?
- Z Nickiem.. ah, cudownie. Jest taki słodki i w ogóle.. taki mądry. 
- Oj, słodko.. - uśmiechnęłam się po słowach mojej przyjaciółki i udałam się do łazienki aby przygotować się do snu. Po 15 minutach już umyta i przebrana leżałam w łóżku. Chwyciłam swój telefon i zaczęłam wystukiwać treść smsa. "Mam Twoją kurtkę. Kolejny powód abyś do mnie wpadł. Dobranoc :* "
Dostałam tylko odpowiedź "Dobrze, że ją masz. Przynajmniej nie było Ci zimno. Śpij dobrze <3"
Uśmiechnęłam się do telefonu i wsadziłam go pod poduszkę. Szczelnie przykryłam się kołdrą i poszłam spać.

Przez całe następne cztery dni nie miałam kontaktu z Justinem. Sam do mnie nie pisał, nie dzwonił. Liczyłam na jakikolwiek odzew z jego strony. Chociaż na jakiegoś głupiego smsa, ale nic.. Nie wiem dlaczego się nie odzywał. Obraził się? Uraziłam go czymś? A może najwyraźniej się przestraszył? Szczerze mówiąc martwiłam się o niego.. Że mogło mu się coś stać. Cały czas siedział w mojej głowie.

Rozdział taki no.. taki w miarę jak dla mnie. Pisałam go teraz z dwie godziny.
I jak tam Wasze święta? Jak Wasze prezenty? Ja muszę się pochwalić, że dostałam Someday. Zupełnie przypadkowo aż dwie butelki *__* Życzę Wam nadal Wesołych Świąt i spełnienia Waszych marzeń. Dziękuję za każdy komentarz i liczę na kolejne. Jeżeli dobrze pójdzie nowy rozdział pojawi się przed Sylwestrem. A teraz proszę czytajcie, komentujcie i oceniajcie rozdział.
DZIĘKUJĘ ZA KAŻDE WEJŚCIE I ZA KAŻDY KOMENTARZ!
WESOŁYCH ŚWIĄT!

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Po Chwili Poczułam Czyjeś Dłonie Na Moich Biodrach. Po Moim Ciele Przeszło Milion Przyjemnych Dreszczyków I Mimowolnie Sama Się Do Siebie Uśmiechnęłam..

oczami Julie
Po trzech minutach wstałam z ziemi gdyż usłyszałam kroki Jamie w salonie. Nie chciałam aby zobaczyła mnie w takiej pozycji. Jeszcze by sobie pomyślała nie wiadomo co. Nie ukrywam, że bardzo przyjemnie spędziłam ten czas z... z Justinem Bieberem. Nadal nie wierzę w to wszystko co mnie spotkało. Wyjazd na studia z najlepszą przyjaciółką, wspaniała uczelnia, poznanie najbardziej znanego i bardzo utalentowanego chłopaka na całym świecie. Zaczynam odczuwać, że właśnie wszystko mi się wynagradza. To wszystko co się mi kiedyś nie udało, porażki, żal do samej siebie. Lecz jednak nie chcę robić sobie jeszcze większej nadziei na to wszystko. Bo przecież może to wszystko trwać przez krótką chwilę a ja znów sobie za dużo obiecam.
Powiesiłam swoją torbę na wieszaku w korytarzu i ściągnęłam swoje buty. Powędrowałam na boso do kuchni i wyciągnęłam szklankę z szafki oraz sok pomarańczowy z lodówki. Wlałam sok do szklanki i wyszłam z kuchni. Przez chwilę rozmawiałam jeszcze z Jamie lecz dopadło mnie zmęczenie. Zwlekłam się z kanapy w salonie i ruszyłam w kierunku łazienki. Ochlapałam swoją twarz zimną wodą i związałam swoje gęste, blond włosy w wysokiego koka. Ściągnęłam z siebie moje dzisiejsze ciuchy i powiesiłam je na wieszaku, który był przymocowany do drzwi. Ubrałam się w pidżamę która leżała na koszu na pranie. Umyłam swoje zęby i zmyłam swój makijaż. Wyszłam z łazienki i od razu skierowałam się do naszej sypialni. Położyłam się w łóżku i okryłam się szczelnie kołdrą. Wzięłam swój telefon do ręki aby wejść na twittera i aby popisać z ludźmi. Natknęłam się na tweetu typu 'Justin byłeś dziś świetny', 'Masz niesamowity głos. Bardzo Cię kocham', 'Nigdy nie zapomnę tego wieczoru'. Uśmiech od razu zagościł na mojej twarzy. Nagle wpadłam na tweeta od samego Justina. Był on taki 'Dziękuję wszystkim za przybycie dzisiaj. Niesamowite chwile. Dziękuję również za to co działo się po koncercie. #muchlove'. Od razu wyszczerzyłam się jak głupia do telefonu i szybko go odłożyłam bo zobaczyłam, że światło w salonie się zgasiło i Jamie idzie do pokoju. Szybko zasnęłam.

oczami Justina
Jak zawsze przed snem zacząłem czytać tweety swoich fanów, rozmawiać z nimi i sam tweetować. Ciekawiło mnie bardzo czy koncert się spodobał wszystkim którzy na nim byli i czy ktoś przypadkiem mnie nie widział po koncercie. Bo jakby się ktoś o tym dowiedział nie było by za fajnie. Ok. godziny drugiej w nocy usnąłem. 
***
Rano obudził mnie rozlegający się po całym pokoju głośny dźwięk mojego telefonu. Zaspany spojrzałem na ekran i zobaczyłem, że dzwoni do mnie Scooter.
Na pół przytomny odebrałem swój telefon.
- Halo?
- Justin, czy możesz otworzyć nam drzwi? Od piętnastu minut się do Ciebie dobijamy.- powiedział Scooter.
- Ok, już wstaję. Chwilę..- rozłączyłem połączenie telefoniczne i leniwie wstałem z łóżka. Na swoje nogi założyłem tylko kapcie które leżały obok mojego łóżka i w samych bokserkach ruszyłem na sam dół otworzyć im drzwi. Słońce które wdzierało się przez otwarte drzwi zaczęło mnie razić więc zostawiłem otwarte drzwi i ruszyłem do salonu. Usiadłem na kanapie a tuż za mną Kenny i Scooter, który zgarnął z mojego stolika czerwone jabłko.
- A co byś zrobił gdyby przyjechała z nami jakaś dziewczyna? Ubrałbyś się?- spytał Scooter i oboje z Kennym zaczęli się śmiać.
- Wiesz, tym bardziej bym się nie ubierał..- opowiedziałem im i zacząłem się rozciągać. Oni po raz kolejny wpadli w śmiech a Scooter po raz kolejny ugryzł jabłko.
- Masz już wybraną dziewczynę do reklamy? - zaczął już nieco poważniej Scooter.
- No.. tak jakby.- powiedziałem zachrypniętym głosem.
- Co znaczy?- dodał Kenny.
- No popatrzcie. Chwyciłem mój telefon i wszedłem na twittera. Włączyłem profil Julie i wyszukałem jej zdjęcia. Gdy znalazłem dałem telefon do ręki Scooterowi i powiedziałem:
- A co myślicie o tej dziewczynie? Jest ładna, wysoka, na pewno by dała sobie radę.- próbowałem ich przekonać aby przyznali mi rację.
- Ale nie otrzymaliśmy jej zgłoszenia..- wtrącił się Kenny.
- Tak, wiem. Ale przyznajcie mi rację, nadałaby się, prawda?
- Tak, masz rację Justin, ale nie możesz namawiać kogoś do wystąpienia w reklamie. Nie każdy kto jest ładny jest również utalentowany aktorsko.
- Wiem o tym dobrze.. Ale nie chcielibyście chociaż spróbować? Jakieś próby. Na pewno pójdzie jej świetnie.- próbowałem ich przekonać aby zgodzili się by Julie wystąpiła w mojej reklamie. Choć z drugiej strony też nie wiedziałem co ona wszystko na to.
- Dlaczego aż tak Ci zależy co, Justin? - spytał Scooter.
- Po prostu. Myślę, że nadałaby się i to mogłoby jej pomóc w przyszłości.
- Nie wiem Justin.. Trzeba to wszystko spokojnie przemyśleć. Wieczorem się nad tym zastanowimy, a teraz idź coś załóż na siebie i jedziemy do Twojej mamy. Śniadanie zjesz po drodze. Już, ruchy..- poinformował mnie Scooter i wdał się w jakąś rozmowę z Kennym.
- Dajcie mi dziesięć minut. - wstałem z kanapy i udałem się do swojej garderoby. Wyciągnąłem z niej swoje czarne rurki i swoją białą bluzkę. Do tego wyciągnąłem jeszcze swoją nową koszulę w kratkę i poszedłem się ubrać. Do tego założyłem jeszcze czerwone Supry i udałem się do łazienki umyć swoje zęby. Schowałem telefon do kieszeni i spryskałem się swoimi ulubionymi perfumami. Szybkim krokiem zszedłem na dół i udaliśmy się do wyjścia. Przekręciłem klucz w drzwiach i wsiadłem do tyłu w aucie. Zapiąłem pasy i patrzyłem przez okno na wszystko co mijamy po drodze. Kenny przywiózł nas do McDonalda. Zamówiliśmy co chcieliśmy i już w drodze zaczęliśmy się zajadać naszym 'śniadaniem'. Ruszyliśmy w kierunku domu mojej mamy, po prostu by ją odwiedzić. Przykro mi było, że nie mogłem tak często się z nią widywać i musiała mieszkać sama. Jednak moja mama dobrze to rozumiała i pomagała mi z tym wszystkim co dzieje się z moim życiu. Bardzo kocham moją mamę. Jest wspaniałą kobietą. Udowadnia to we wszystkim co robi. W moim życiu jest wiele wspaniałych osób od których jestem po prostu uzależniony.
Do dwudziestu minutach dojechaliśmy na miejsce. Szybko wysiedliśmy z auta i udaliśmy się do domu mojej mamy. Ona jak zawsze gorąco i serdecznie nas przywitała i zaprosiła do środka. Rozmawialiśmy z nią o wszystkim. O całej reklamie, o zgłoszeniach, o wczorajszym koncercie. O wszystkim co nam przyszło do głowy. Mama bardzo lubiła Scootera i Kennego, a oni ją. Co mnie niesamowicie cieszyło. Cała moja rodzina jak i załoga odgrywa wielką rolę w moim życiu. Jestem im bardzo wdzięczny za wszystko i bardzo ich kocham, bez wyjątku.
Ok. godziny 15 Kenny wraz ze Scooterem odwieźli mnie do domu. Wyszedłem z auta i stanąłem przy drzwiach pasażera z przodu. Scooter wychylił się przez okno i zaczął mówić.
- Zastanów się jeszcze dokładnie co do tej dziewczyny..
- Ok.- poklepałem do po ramieniu i pomachałem do Kennego na pożegnanie. Sprawnie otworzyłem kluczem drzwi do domu i szybko do niego wszedłem. Gdy znalazłem się już w środku włączyłem telewizor na jakiejś stacji muzycznej. Właśnie puścili Ushera 'Climax' od razu zacząłem podśpiewywać pod nosem. Nagle poczułem wibracje mojego telefonu w kieszeni. Wyciągnąłem go i odczytałem sms'a.
''Miałbyś ochotę na spotkanie''
Od razu sam się do siebie uśmiechnąłem. Oczywiście był to sms od Julie. Bez zastanowienia od razu odpisałem.
 ''Oczywiście. Dziś zapraszam Cię do siebie. Co Ty na to?''
Po chwili dostałem odpowiedź. ''Brzmi świetnie.''
Po raz kolejny odpisałem. ''Będę po Ciebie za 30 minut, do zobaczenia''. Bardzo mnie ucieszyło to, że Julie sama zaproponowała mi spotkanie. Nadal podśpiewując ruszyłem do łazienki. Przemyłem swoją twarz wodą i umyłem swoje zęby. Wyszedłem z łazienki i ruszyłem do swojej garderoby. Z wielkiej szafy wyciągnąłem białe rurki i szarą bluzę z logo 'Vans'. Do tego założyłem jeszcze fioletowe supry i ruszyłem do wyjścia. Zabrałem ze sobą dokumenty i telefon. Wyjechałem autem z garażu i ruszyłem w stronę domu dziewczyny. Po krótkim czasie już znalazłem się pod domem Julie. Wyszedłem z auta i skierowałem się w stronę drzwi do jej mieszkania..
oczami Julie
Dowiedziałam się, że dzisiejsze zajęcia zostały odwołane. Jamie wyszła z domu z Nickiem, mówiąc mu, że nie zna okolicy i czy może ją oprowadzić. Nie chciałam zbytnio siedzieć sama w domu więc postanowiłam napisać do Justina. Wczoraj przyjemnie spędziłam z nim czas i pomyślałam, że miałby ochotę to powtórzyć. Po jego ostatnim smsie szybko ruszyłam do łazienki. Nałożyłam tusz do rzęs  i pomalowałam swoje usta różowym błyszczykiem. Udałam się do szafy która znajdowała się w naszej sypialni i wyciągnęłam z niej tą sukienkę. Wsunęłam swoje nogi w wysokie szpilki i spryskałam swoje ciało perfumami od Channel. Wzięłam małą torebeczkę i schowałam do niej same najpotrzebniejsze rzeczy, które mogą mi być potrzebne u Justina. Czyli kosmetyki, małe lusterko, chusteczki, telefon i słuchawki. Spojrzałam na godzinę. Była 16:08.  Za dziesięć minut powinien być Justin. Wybrałam się do kuchni i nalałam sobie soku. Oparłam się o blat i stukałam opuszkami palców po nim czekając na chłopaka. Równo za 10 minut, o 16:18 usłyszałam dzwonek do drzwi. Cóż za punktualność pomyślałam i poszłam otworzyć mu drzwi. Zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz i te jego piękne, duże oczy. Momentalnie odwzajemniłam uśmiech Justina. Poczułam jak chwycił moją dłoń i pocałował mój policzek na powitanie. Ja tylko położyłam swoją drugą dłoń na jego ramieniu i szepnęłam mu do ucha krótkie 'cześć'. Odpowiedział tym samym. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i ruszyłam za Justinem w stronę jego auta. Otworzył mi drzwi i poczekał aż wsiądę, po czym zamknął je za mną. Zapięłam pasy i po chwili Justin już siedział obok mnie na miejscu kierowcy. Zapiął swoje pasy i słodko się uśmiechnął do mnie.
- Ślicznie wyglądasz.. - wydobył się dźwięk z jego ust dzięki któremu się zarumieniłam.
- Dziękuję Ci, Justin..- odpowiedziałam i położyłam niepewnie dłoń na jego kolanie, jednak po chwili ją zabrałam.
- Nie ma za co.- zauważyłam jak skierował swój wzrok na moją dłoń i się uśmiechnął.
- Jedźmy już..- szturchnęłam go delikatnie łokciem.
- Dobrze..- włożył kluczyk do stacyjki i ruszył. Po krótkim czasie już byliśmy pod jego domem. Byłam strasznie ciekawa jak urządzony jest jego dom. Justin otworzył mi drzwi a potem je zamknął gdy wyszłam. Udaliśmy się do jego domu. W środku było tak jak sobie wyobrażałam. Białe nowoczesne meble, dużo pomieszczeń i wszystko idealnie dopasowane do siebie. Wyjście na balkon z którego rozciągał się przepiękny widok. Sama chciałabym mieszkać w takim domu jak Justin.
- Może chcesz się czegoś napić?- zaproponował.
- Nie dziękuję. Mogę wyjść na balkon? Piękny widok- spojrzałam zafascynowana przed siebie.
- Ależ oczywiście- odpowiedział Justin. Otworzyłam szklane drzwi i wyszłam na zewnątrz. Stanęłam przy barierce i chwyciłam się jej. Obserwowałam wszystko co występowało naprzeciw mnie.
Po chwili poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Po moim ciele przeszło milion przyjemnych dreszczyków i mimowolnie sama się do siebie uśmiechnęłam.
- Widzisz ten park? Uwielbiam w nim przesiadywać..- pokazał palcem Justin trzymając swój policzek tuż przy moim.
- Kiedyś mnie tam zabierzesz, prawda?
- Jeżeli będziesz tylko chciała..- odpowiedział i zabrał ręce z moich ramion. Stał za mną a ja czułam jego oddech na moim karku. Od chwili obróciłam się do niego i nadal trzymałam się barierki tylko, że od tyłu.
- Pokażesz mi zgłoszenia?- spojrzałam na mimikę jego twarzy i przygryzłam swoją dolną wargę.
- Skoro chcesz.. - pokiwał głową i chwycił mnie za rękę ciągnąc mnie za sobą.


Opornie szło mi pisanie tego rozdziału.. Nie wiem nawet czy wyszedł długi czy nie.. Lecz mam nadzieję, że Wam się spodoba. Rozpisałam się troszkę z perspektywą Justina, mam nadzieję, że nie będzie Wam to przeszkadzać.
Proszę o Wasze komentarze pod tym rozdziałem, są dla mnie bardzo ważne <3

If You Believe In Love And If You Believe In Us..