niedziela, 24 lutego 2013

Był Jedyną Osobą, Która Doprowadzała Mnie Do Takiego Stanu. Do Istnego Szaleństwa?

oczami Julie
Widziałam, że Justin się zdenerwował gdy zadzwonił ten telefon. Nie dziwię się. Też się trochę zdenerwowałam, jednak muszę przyznać, że z drugiej strony zdenerwowany Justin jest seksowny. Zauważyłam jak zaciska swoją szczękę i patrzy na wyświetlacz telefonu, zastanawiając się czy ma odebrać czy nie. Nic się nie odzywałam tylko patrzyłam na niego. Telefon wciąż uporczywie dzwonił. Chłopak przeniósł wzrok na mnie.
- Kto dzwoni? - spytałam przerywając milczenie między nami i spojrzałam na niego.
- Nicole - warknął, na co ja wywróciłam oczami. 
- Czego ona chce?
- Obiecałem jej, że przyjadę dziś do niej pomóc jej w przygotowaniach.
- Przygotowaniach do czego? - spytałam po raz kolejny i skrzyżowałam ręce na wysokości swojej klatki piersiowej.
- No wiesz, reklamy i w ogóle - odpowiedział mi i zacisnął usta w poziomą kreskę, nadal na mnie patrząc.
Pokiwałam tylko głową i odwróciłam od niego wzrok.
- Odbierz - szepnęłam.
Patrzył jeszcze przez chwilę na mnie z pytającą miną i zrobił to co mu kazałam, biorąc przy tym głęboki oddech.
- Halo? - usłyszałam jego słowa - No.. zapomniałem.
Stałam przed nim i wsłuchiwałam się w jego rozmowę. Po chwili jednak się obróciłam na pięcie i ruszyłam powolnym krokiem znów w to samo miejsce gdzie byliśmy na początku. Usiadłam tyłem do Justina na kocu i uniosłam głowę do góry. Patrzyłam na niebo pełne gwiazd, a wiatr rozwiewał moje włosy na przeróżne strony. Przymknęłam swoje powieki i wzięłam kilka głębokich oddechów, próbując się uspokoić. Już wiem, że nie lubię tej całej Nicole, zaszła mi pod skórę. Uczepiła się Justina. Ta cała historia z tym, że chce aby Justin jej pomógł jest wymyślona. Przecież trzeba być po prostu głupim by uwierzyć jej w to wszystko.  Zacisnęłam swoje pięści na kocu, a moje ciało się spięło.
- Ok, do zobaczenia - usłyszałam kolejne słowa Biebera, a we mnie zaczęło się jeszcze bardziej gotować. Podkuliłam nogi i oparłam głowę o kolana, patrząc w stronę jeziora które było przede mną. Słyszałam, że Justin się zbliża, ale nic sobie z tego nie zrobiłam. W pewnej chwili się zatrzymał za mną i stał nieruchomo. Słyszałam tylko jego oddech i widziałam jego cień. Nadal nic. Cisza, której ja sama nie zamierzałam przerywać. Kucnął za mną i położył dłonie na moich biodrach. Wodził swoim oddechem po moich nagich ramionach. Myślałam, że się zaraz rozpłynę, ale jednak nie chciałam mu dać tego po sobie poznać. Justin był jedyną osobą, która doprowadzała mnie do tego stanu. Do istnego szaleństwa? Złość, szczęście, gniew, ukojenie, miłość.  Jego dotyk sprawiał, że zapominałam o wszystkim wokół co się dzieje wokół mnie. Przymrużyłam znów swoje powieki i przez chwilę znów się uspokoiłam, znów było wszystko na swoim miejscu. 
- Jesteś zła? - spytał seksownie zachrypniętym głosem. 
- Nie - powiedziałam cicho.
- Widzę, Julie, powiedz mi szczerze - szepnął do mojego ucha, odgarniając przy tym moje włosy.
Nic się nie odzywałam, po prostu siedziałam dalej w bezruchu. Justin wstał i stanął przede mną. Westchnął i wyciągnął dłoń w moją stronę. Przygryzłam swoje wargę i stopniowo podnosiłam wzrok do góry, zatrzymując go na jego twarzy. Niepewnie chwyciłam dłoń chłopaka, zupełnie nie wiedząc dlaczego to robię. Pociągnął mnie do góry i stanęłam na wprost niego. Znów to samo. Znów zatraciłam się w jego czekoladowych tęczówkach. Zawsze tak jest. 
- Pojedziesz ze mną, dobrze? - spytał i oblizał swoje usta.
- Nie Justin, nie chcę tam jechać. Będę Ci tylko przeszkadzać - zaprotestowałam.
- Ale Julie..
- Nie Justin, uwierz, tak będzie lepiej.
- Jesteś pewna? - dalej patrzeliśmy sobie głęboko w oczy, a po chwili Justin chwycił moją dłoń i ją musnął swoimi wargami.
- Tak, jestem pewna. Będę na Ciebie tu czekać. 
- Postaram się wrócić do Ciebie jak najszybciej, choć nie uśmiecha mi się wcale zostawianie Cię tu samej, tak samo jak w ogóle jechanie tam.
- Już nie ważne, ok? Po prostu jedź, a niedługo się zobaczymy - uśmiechnęłam się delikatnie do niego by rozluźnić atmosferę.
- Jesteś kochana.
- Przesadzasz Justin.
- Wiem co mówię. 
- Ale się mylisz.
- Kochana i strasznie uparta.
- Mamy coś wspólnego, nieprawdaż? - przechyliłam głowę w prawą stronę.
- Tworzymy zgrany zespół, Julie. A teraz chodź odprowadzę Cię do domku. Nie pozwolę abyś siedziała sama na dworze. 
- Ok, chodź - chwyciłam mocniej jego dłoń i pociągnęłam go w stronę domku.
- Jakby co to masz od razu do mnie dzwonić, tak? Masz telefon? Od razu przyjadę.
- Tak, Panie Bieber.
- Panno Smith, cieszę się, że się zrozumieliśmy - spojrzał na mnie, a ja na niego i oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Ja również - odpowiedziałam naśladując jego głos, jednocześnie dochodząc do domku. Justin otworzył drzwi kluczem i wpuścił mnie do środka. Obróciłam się do niego przodem i posłałam mu uśmiech.
- Ty też na siebie uważaj, uważaj na drodze. Jest już ciemno i masz nie jechać jak.. wariat? - powiedziałam z powagą po czym od razu się uśmiechnęłam a on poruszył zabawnie brwiami.
- Mogłaś powiedzieć po prostu jak ja - zaśmiał się, a ja za nim. Położyłam dłoń na jego policzku i musnęłam jego usta. Justin zaczął pogłębiać nasz pocałunek. Oddałam się tej chwili i wplotłam palce w jego włosy, a on przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. 
Po chwili niechętnie oderwaliśmy się od siebie i znów spojrzeliśmy w swoje oczy, a moje serce biło jak oszalałe. To niesamowite jak Justin na mnie działa. Byłam zła, nagle jestem szczęśliwa. Wpływa na mnie i na moje uczucia jak nikt inny. 
- Jedź już. Szybciej pojedziesz, szybciej wrócisz - powiedziałam i pomachałam mu.
- Masz rację. Do zobaczenia niedługo, Księżniczko - pocałował mój policzek i wyszedł a ja zamknęłam za nim drzwi. Ruszyłam w stronę kuchni, aż nagle rozległo się pukanie. Zaśmiałam się i wróciłam do przedpokoju i otworzyłam drzwi. Justin w nich stał oparty o framugę i był niezwykle poważny. Zrobiłam taką samą minę jak on i patrzyłam na niego.
- Muszę się znów pożegnać.
- Justin, ni...- nie zdążyłam nawet dokończyć a on znów złączył nasze usta. Próbowałam się jakoś on niego oderwać, ale on mocniej mnie złapał i nie chciał puścić. Po "walce" z Justinem oderwałam się wreszcie od niego i odsunęłam się o krok w tył.
- Idź już - uśmiechnęłam się i zamknęłam za nim drzwi.
Tak jak planowałam wróciłam do kuchni, aby przygotować kolację dla mnie i dla Biebera. Wyciągnęłam z lodówki wszystkie potrzebne rzeczy do przygotowania posiłku i wzięłam się za przygotowanie. Nalałam wino do kieliszków. 
Ruszyłam do łazienki aby poprawić swój wygląd. Przemyłam swoją twarz wodą i poprawiłam swoje włosy. 
Justin nie było już od 30 minut.

oczami Justina
Chciałem jak najszybciej pojechać do Nicole i wrócić do Julie. Gdy znalazłem się w aucie napisałem smsa do Nicole by podała mi swój adres. Po chwili mi odpisała i już ruszyłem w tym kierunku. Po 20 minutach dojechałem na miejsce. Brunetka mieszkała w jednorodzinnym nowoczesnym domu. Stanąłem przed drzwiami i już miałem zapukać gdy drzwi się otworzyły. 
- Em.. cześć Nicole.
- Witaj Justin - pocałowała mój policzek i otworzyła mi szczerzej drzwi - Wejdź proszę. Cieszę się, że już jesteś.
- Dziękuję - wszedłem do środka i zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu - Ładnie tu masz.
- Dziękuję. Sama wybierałam wystrój.
- Ta, widać - delikatnie się uśmiechnąłem.
- Usiądź proszę - wskazała na fotel.
- No więc.. w czym miałbym Ci pomóc?
- Na samym początku powiedz mi czy się czegoś napijesz? Zjesz coś?
- Nie, dziękuję. Chcę już przejść do sedna.
- Jak wolisz.
- No więc? - kontynuowałem dalej.
- Na samym początku chciałabym abyś powiedział mi jak Ty to wszystko widzisz - powiedziała i usiadła obok mnie, zakładając nogę na nogę. Powiedziałem jej całą moją myśl na temat reklamy, a ona tylko pokiwała głową. 
 - Mam lepszy pomysł Skarbie.. - uśmiechnęła się zadziornie i postawiła krzesło na środku pokoju. Wskazała gestem ręki abym na nim usiadł. Nic nie zrobiłem w tym celu, tylko spojrzałem na nią z pytającą miną.
- Nie patrz tak, tylko usiądź tu. Będzie nam tak lepiej.
- Jak wolisz - wzruszyłem ramionami i zrobiłem tak jak mówiła. Usiadłem na krześle a ona przygasiła światło. Stanęła za mną i położyła dłonie na moich ramionach. Pochylając się nade mną zaczęła jeździć nimi wzdłuż mojego torsu. 
- Zamknij oczy.. wyobraź sobie.. - zaczęła szeptać do mojego ucha i przybliżyła swoje wargi do mojej szyi.
- Nicole, co Ty robisz? - powiedziałem nieco skrępowany tą sytuacją i obróciłem się do Nicole.
- Nie bój się, nic Ci nie zrobię.
- Wiesz, myślę, że to jednak nie wypali. 
- Ale dlaczego? - kontynuowała swoją czynność.
- Nicole, do cholery! Przestań - zerwałem się z krzesła i od razu ruszyłem do wyjścia. - Cześć Nicole.
- Ale Justin.. - olałem ją. Wkurwiony wyszedłem z jej domu i szybko ruszyłem do auta. Odpaliłem silnik i z piskiem opon odjechałem spod domu. Nie chciałem jechać jeszcze do Julie, bo nie chcę, żeby widziała mnie w takim stanie. Jednak zdecydowałem się pojechać już do domku, bo nie chcę aby tak długo była sama. Po 20 minutach dojechałem na miejsce. Idąc wąską ścieżką, przechodząc obok jeziora znalazłem się pod domem. Włożyłem kluczyk do zamka i przekręciłem go, w ten sposób znajdując się w środku. Zobaczyłem kolację, którą przygotowała dla nas Julie. Uśmiechnąłem się na ten widok. Może to poprawi mi humor, pomimo tej przyjemności nadal się czułem okropnie. Byłem dalej tak zły. Nie rozumiem jak Nicole mogła coś takiego zrobić. Chciałem jak najszybciej znaleźć Julie.Udałem się do salonu aby sprawdzić czy ona będzie tam. Nie myliłem się. Dziewczyna zasnęła na kanapie. Wyglądała jak aniołek. Cała moja złość i gniew momentalnie przeminęła. Usiadłem obok niej i wpatrywałem się w nią. Byłem zły na siebie, że nie wróciłem wcześniej i wszystko spieprzyłem. Dochodziła godzina 1 w nocy. Schowałem twarz w dłoniach i westchnąłem. Po upływie czasu wstałem i dokładnie przykryłem Julie dużym, miękkim kocem. Pochyliłem się nad nią i odgarnąłem jej włosy za ucho. Spojrzałem na jej pełne usta. Zacząłem się do nich zbliżać. Bieber, ogarnij się. Obudzisz ją. Pomyślałem i wyszedłem z pokoju przygaszając przy tym światło. Znalazłem się znów w kuchni. Chwyciłem w dłoń kieliszek z winem i wziąłem łyk napoju. Stanąłem przy oknie i spojrzałem w dal. Niesamowity widok. Zapadł już totalny zmrok. Postanowiłem wyjść z domu się przejść. Wiem, głupi pomysł, ale chyba właśnie tego teraz było mi trzeba. Wyszedłem z domu nie zakładając nic na siebie. Schowałem dłonie do kieszeni i ruszyłem wolnym krokiem przed siebie. Nie ukrywam, było już trochę zimno, ale jakoś nie robiło na razie to na mnie specjalnego wrażenia. Najważniejsze jest to, że miałem pewność, że Julie słodko śpi i jest bezpieczna. Szedłem przed siebie i patrzyłem w dół. Kopnąłem kamyk, który leżał na drodze. Zatrzymałem się i obróciłem się do tyłu by spojrzeć na odległość od domku. Byłem już prawie przy jeziorze. Przeczesałem swoje włosy i oblizałem usta. Wszedłem na pomost i zatrzymałem się na jego końcu. Opierając się o barierkę, spojrzałem na wodę, gdzie było widać moje odbicie. Patrzyłem tak przez chwilę i myślałem.
Dlaczego gdy jest dobrze zawsze coś musi się spieprzyć? Nie potrzebnie w ogóle pojechałem do Nicole, zostawiłem samą Julie. Ona się specjalnie napracowała. Wróciłem tak późno, a ona już spała. Jestem dupkiem.
- Tak, jesteś dupkiem - powiedziałem do swojego odbicia.
Nie mogłem pojąć tego co się dziś wydarzyło. Za wszelką cenę nie chcę tego powtórzyć. Miałem żal do Scootera za to wszystko. Muszę mu powiedzieć, że albo zrezygnuje z Nicole, albo ja zrezygnuję z tej całej reklamy. Wiem, że chciał dobrze. Doceniam to. Jest świetnym facetem, ale teraz to po prostu był zły wybór. Przyznam, Nicole była ładną dziewczyną, ale nie dorównywała Julie. Kocham ją jak nikogo innego i nawet Nicole tego nie zmieni. Nie zepsuje uczucia które jest między nami. Uczucia mojego do Julie. Wyciągnąłem swojego iPhona z kieszeni i sprawdziłem godzinę. Była 2:03. Czas wracać do środka. Zmęczenie dawało o sobie znać. Spojrzałem po raz ostatni na swoje odbicie i oblizałem swoje usta. Zacząłem iść do domku, nieco szybciej niż wcześniej. Po cichu wszedłem do domu, aby przypadkiem nie obudzić Julie. Od razu udałem się do salonu w którym spała na kanapie. Delikatnie się uśmiechnąłem i usiadłem obok niej. Położyłem jej nogi na moich kolanach i oparłem swoją głowę o oparcie. Zamknąłem swoje powieki i momentalnie zasnąłem.

Boże, ten rozdział to jakaś masakra. Przepraszam Was za niego!  Aż mi wstyd.

Ale za to zapraszam na nowego bloga mojej Ever (@DirtyMindJustin) :
http://just-a-twist-of-fate.blogspot.com/ <3

CZYTASZ= KOMENTUJESZ.

Dziękuję, Kocham Was całym sercem <3

sobota, 16 lutego 2013

Będziesz Dziś Moją Ostatnią Myślą, A Jutro Rano Pierwszą..

oczami Julie
Nic się nie odzywałam tylko przyglądałam się tej całej sytuacji. Przygryzłam swoją dolną wargę i spuściłam swój wzrok w dół, a w tej chwili poczułam jak Justin mocniej ściska moją dłoń. Uniosłam powoli głowę do góry i spojrzałam prosto w twarz brunetce, która stała przed nami.
Nicole oparła się o szklane drzwi i przechyliła głowę w prawą stronę, patrząc Justinowi prosto w oczy, a we mnie aż się gotowało. Dopiero co się pogodziliśmy a tu już musi się znów coś psuć.
- Jesteś pewny? Bo strasznie mi na nim zależało.
- Tak, na pewno - odpowiedział Justin drapiąc się po karku.
- No cóż, może masz rację, może u Scootera zostawiłam ten szalik - powiedziała udając, że tak właśnie było.
- Na pewno.. - warknęłam pod nosem przewracając przy tym oczami.
- Cii.. - szepnął Justin kładąc swoją rękę na moim biodrze.
- Justin, mogę prosić Cię na słówko? - spytała dziewczyna i obróciła się na pięcie.
- Taak.. - odpowiedział jej niechętnie i spojrzał na mnie.
- Idź - sztucznie się uśmiechnęłam i gestem ręki pokazałam mu aby poszedł.
- Zaraz wracam Skarbie - pocałował mnie w policzek i ruszył za Nicole, która udała się do wyjścia.
Odprowadziłam Justina wzrokiem i weszłam do środka zamykając za sobą drzwi balkonowe. Usiadłam na fotelu w salonie i założyłam nogę na nogę. Po chwili poczułam, że na czymś siedzę. Wstałam i chwyciłam do ręki damski szalik na którym siedziałam. Pokręciłam głową i znów usiadłam w tym samym miejscu, kładąc szal na swoje kolana. Usłyszałam jak Justin zamyka drzwi i dziwny odgłos.
oczami Justina
- Czy będziesz mógł jutro do mnie wpaść? Doradziłbyś mi jak mam grać i w ogóle.. co Ty na to? - spojrzała mi oczy i położyła dłoń na moim policzku. Oblizałem swoje usta i zdjąłem jej dłoń z mojego policzka.
- No, zobaczę jeszcze.
- Scooter mi powiedział, że chętnie mi pomożesz.
- Dobrze, pomogę Ci.
- Naprawdę Ci dziękuję, do zobaczenia jutro - wspięła się na palce i ucałowała mój policzek.
- Pa - otworzyłem drzwi i je zamknąłem gdy Nicole wyszła. Walnąłem pięściami w nie i wziąłem głęboki oddech. Przeczesałem swoje włosy palcami i udałem się do salonu. Zastałem siedzącą Julie na fotelu a na swoich kolanach trzymała przypuszczam szalik Nicole. Przetarłem ręką swoją twarz i położyłem ją na karku. Podszedłem do dziewczyny i przykucnąłem przy niej. Dłonie położyłem na jej kolanach i spojrzałem w jej oczy.
- Julie.. ona zrobiła to na specjalnie..
- Pewnie..
- Tak. Musiała go tu położyć gdy przyszła i jej nie słyszeliśmy. 
- Co ona tu wcześniej robiła? - spytała Julie unikając mojego wzroku.
- Przyjechała ze Scooterem. Ma wystąpić w mojej reklamie. Scooter tak zdecydował.
- O, czyli będzie tu częściej?
- Nie będzie.
- Wcale.
- Ej, ej.. - usiadłem na podłokietniku fotela i chwyciłem dłonie dziewczyny - O czym Ty mówisz? Jej już tu nie będzie. To tylko praca. Nie mogę nic na to poradzić - powiedziałem patrząc na nią i gładząc kciukiem zewnętrzną część jej dłoni.
- Okej.
- Hm?
- Powiedziałam, że okej - pokiwała głową i uniosła ją do góry.
- Jesteś wspaniała - uśmiechnąłem się do niej i złączyłem nasze usta w pocałunku, a dłonią przejechałem po jej policzku. Odwzajemniła mój pocałunek i wplotła swoje palce w moje włosy. Zsunąłem się na fotel, na co Julie wstała, lecz nie oderwaliśmy się od siebie. Usiadła na mnie okrakiem oplatając swoje ręce wokół mojej szyi, a ja położyłem swoje ręce na jej biodrach i wbiłem w nie swoje palce. Zamruczałem po cichu podczas naszego pocałunku. Po chwili niechętnie się od niej oderwałem i musnąłem jej szyję. Delikatnie ściągnąłem z niej bluzę, aż została w samym białym podkoszulku. Zacząłem całować jej szyję, na co ona odchyliła swoją głowę do tyłu. Mając z tego satysfakcję zjechałem z moimi pocałunkami na jej dekolt, na co ona jeszcze szybciej oddychała i po cichu pojękiwała. Z uśmiechem oderwałem się od jej ciała i przycisnąłem jej ciało do siebie szepcząc jej do ucha krótkie "kocham Cię". Julie wsunęła dłonie pod moją bluzkę i zaczęła jeździć swoimi dłońmi po moim torsie. Zataczać opuszkami palców kółeczka na nim. Ująłem jej twarz w dłonie i złożyłem serię muśnięć na jej ustach. Gdy po chwili obydwoje patrzyliśmy bez słowa sobie w oczy Julie postanowiła przerwać tą ciszę.
- Ja Ciebie też kocham Justin, ale muszę się już zbierać. Jutro mam zajęcia.
- Spotkamy się? Odbiorę Cię z uczelni.
- Justin, nie musi.. - przerwałem jej kładąc swój palec na jej usta.
- Cii, wykorzystaj te usta do czegoś innego - uśmiechnąłem się zadziornie i znów złożyłem subtelny pocałunek na ustach dziewczyny.
- Głupek z Ciebie - powiedziała śmiejąc się.
- Twój.
- Mój.
- Tylko Twój.
- Muszę iść.
- Tylko.
- Dobrze, chodźmy.
- Powiedz to - droczyłem się z nią.
- Ale co?
- Wiesz  co.
- Yh, no dobrze. Jesteś tylko mój.
- I pamiętaj o tym. Teraz możemy iść - uśmiechnąłem się do niej i zeszła ze mnie. 
Wstałem i pomogłem jej założyć bluzę która nieszczęśliwie znalazła się na podłodze. Julie była już gotowa do wyjścia a ja jeszcze założyłem na siebie skórzaną kurtkę.
- Kochanie, nie zmarzłaś tak? - spytałem patrząc na jej ubiór.
- Nie, gdy szłam do Ciebie było jeszcze ciepło, a teraz to mi na pewno nie będzie zimno - powiedziała unosząc swoje brwi do góry, na co ja się zaśmiałem. Chwyciłem jej dłoń i zabrałem kluczyki.
Otworzyłem drzwi i przepuściłem pierwszą Julie. Wyszedłem tuż za nią i zamknąłem drzwi na klucz. Robiąc dokładnie to samo z drzwiami od samochodu, otworzyłem je od strony pasażera i poczekałem z ich zamknięciem aż Julie zajmie miejsce. Usiadłem na miejscu kierowcy i ruszyłem w znanym mi kierunku. Podczas jazdy rozmawialiśmy w zasadzie o niczym ważnym. O jutrzejszym dniu i o planach.
Gdy dojechaliśmy wyłączyłem silnik oraz światła i spojrzałem na Julie kładąc głowę na zagłówku.
Po chwili ona zrobiła to samo i patrzyliśmy sobie w oczy. Uśmiechnąłem się do niej, a ona do mnie.
- Będę tęsknił za Tobą.. w zasadzie już tęsknię - wysunąłem swoją dolną wargę do przodu robiąc przy tym smutną minkę.
- Jesteś słodki Justin..
- Tylko dla Ciebie - oblizałem swoje usta patrząc dalej w jej oczy. Było widać, że skierowała swój wzrok na moje usta gdy to zrobiłem. Zaśmiałem się i przybliżyłem się do niej. Przymrużyłem swoje oczy i delikatnie pocałowałem wargi Julie.
- Dziękuję, do jutra Justin.
- Nie ma za co, do jutra Księżniczko - uśmiechnąłem się.
Julie wyszła z auta i ruszyła do domu. Odjechałem dopiero gdy się upewniłem, że jest już w środku. Ruszyłem prosto do mojego siebie.

oczami Julie
Na początku gdy poszłam do Justina bałam się jak on zareaguje na to wszystko, na moją wizytę. Jednak zaczęło być już dobrze, przyjął moje przeprosiny i wszystko mogłoby być już na dobrej drodze. Lecz pojawiła się ona. Nicole. Nie jestem pewna co do niej. Widać, że chce zamotać Justinowi w głowie i jak na razie robi wszystko by to osiągnąć, widać to po jej samym sposobie bycia i po jej zachowaniu. Ale ufam Justinowi i mam nadzieję, że on mi tak samo. Chcę być z nim we wszystkim szczera i chcę by wiedział, że ma we mnie oparcie, że zawsze mu pomogę.
Weszłam do domu i usiadłam obok Jamie i Nicka na kanapie. Coś czuję, że Nick będzie tu stałym gościem o ile już nie jest. Oni opowiedzieli mi co robili w domu, a ja w zamian opowiedziałam im to co robiliśmy u Justina. Oczywiście nie z aż takimi szczegółami. Po rozmowie udałam się do łazienki gdzie się umyłam i przygotowałam do snu. Gdy wyszłam z łazienki poszłam już do sypialni i usiadłam na łóżku trzymając w ręce telefon. Wystukałam krótkiego smsa do Justina o treści "Dobranoc Kochany :*" i weszłam pod kołdrę. Momentalnie dostałam od niego odpowiedź "Będziesz dziś moją ostatnią myślą, a jutro rano pierwszą..". Po przeczytaniu tej wiadomości uśmiechnęłam się sama do siebie i napisałam tylko "Kocham Cię", na co on odpisał mi tym samym i zasnęłam.

Obudziłam się około godziny 10, a na 12 miałyśmy zajęcia. Nie śpiesząc się zbytnio wstałam z łóżka i poszłam do łazienki wykonać poranną toaletę. Gdy wyszłam na zegarku była godzina 10:28. Poszłam wybrać dla siebie ciuchy. W ostateczności wybrałam to i ubrałam się.
O 11:30 wyszłyśmy wraz z Jamie z domu i ruszyłyśmy prosto na uczelnię. Szłyśmy powoli i umiliłyśmy sobie drogę rozmową. Na miejscu byłyśmy o 11:55, stanęłyśmy pod salą i przywitałyśmy się z resztą. Usłyszałam za plecami jakieś szepty, głosy typu "to ta, patrz". Odwróciłam się do tyłu, a wszyscy nagle ucichli. Jamie pociągnęła mnie za rękę mówiąc, żebym nie zwracała uwagi na to. Weszłyśmy do sali i zajęłyśmy miejsca. Dziwnie się czułam.. O co im wszystkim chodziło? Przecież nic im nie zrobiłam, nawet mnie nie znają.  Ale przestałam zwracać na to większą uwagę, niech mówią i myślą sobie co chcą, najważniejsze, że my wiemy jak jest. Chciałam aby to wszystko się już jak najszybciej skończyło bo nie mogłam się doczekać spotkania z Justinem. Cały czas o nim myślałam, to coś w rodzaju uzależnienia..Może to się wydawać dziwne, ale uzależniłam się od jego głosu, jego dotyku, jego uśmiechu i jego bliskości. Nareszcie moje modlitwy zostały wysłuchane i po 1,5 godzinie zajęcia się skończyły. Szybko zabrałam wszystkie moje rzeczy i wybiegłam przed uczelnię, przed którą miałam nadzieję był Justin.

oczami Justina
Kurde, już 13:15, muszę się zbierać po Julie, pomyślałem i wziąłem do ręki bukiet. Szybkim krokiem wyszedłem z domu i udałem się do mojego auta. Kwiaty położyłem na siedzeniu obok i ruszyłem w stronę uczelni. O godzinie 13:26 już byłem na miejscu. Wyszedłem z auta zabierając ze sobą bukiet czerwonych róż i oparłem się o maskę samochodu. Przeczesałem swoje włosy i spojrzałem na zegarek na moim lewym nadgarstku. Dokładnie za 2 minuty Julie kończyła zajęcia. Opuściłem swój wzrok w dół i zamyśliłem się, nawet nie zorientowałem się, że jest już 13:30. Ludzie zaczęli wychodzić z uniwersytetu i się na mnie patrzeć. Chyba mnie rozpoznali.. Oby Julie szybko przyszła, nie chcę robić tutaj zamieszania. Oblizałem swoje usta i zobaczyłem uroczą blondynkę zmierzającą w moją stronę. Od razu uśmiech zagościł na mojej twarzy i wyciągnąłem rękę ku niej, którą złapała. Musnąłem jej dłoń. 
- Cześć Kochanie - szepnąłem, patrząc jej w oczy i wręczyłem bukiet czerwonych róż - to dla Ciebie.
- Justin, są przepiękne, ale wiesz, że nie musiałeś, dziękuję.. - powiedziała i złączyła nasze usta w czułym pocałunku. 
- Nie masz za co, a teraz chodź Skarbie, zanim zrobi się tu zamieszanie - pokiwała głową a ja zaprowadziłem ją do drzwi od strony pasażera. Otworzyłem je i poczekałem aż wejdzie. Powędrowałem na miejsce kierowy i oboje zapięliśmy pasy.
- Gdzie mnie zabierasz? - spytała Julie przygryzając przy tym swoją dolną wargę.
- Zobaczysz - odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy i świadomością, że trzymam ją w zupełnej niepewności a ona będzie stawać się coraz bardziej ciekawa.
- No jejku, powiedz mi.. Jestem ciekawa - powiedziała, a ja uniosłem swoje brwi do góry ciesząc się, że moja teoria się sprawdziła.
- Julie, zaraz będziemy na miejscu - zapewniłem dziewczynę i położyłem dłoń na jej kolanie.
- No dobrze.. - wywróciła oczami na co się zaśmiałem. Po 10 minutach jazdy byliśmy na miejscu.
- Popatrz, doczekałaś się Kochanie - powiedziałem z uśmiechem na twarzy i wyszedłem z auta. Jak zawsze otworzyłem Julie drzwi i chwyciłem jej dłoń. Mam nadzieję, że się jej spodoba.

oczami Julie
Ten widok gdzie zabrał mnie Justin był niesamowity. Nigdy nie widziałam czegoś tak pięknego. Staliśmy na wzgórzu, a na dole można było dostrzec małe jeziorko, do którego prowadziła wąska ścieżka. Justin pociągnął mnie za rękę i ruszył na dół.
- Wow, Justin, tu jest niesamowicie! 
- Podoba Ci się? - spytał obracając głowę w moją stronę.
- Oczywiście, że tak, jest nieziemsko!
- Bardzo się cieszę, że Ci się podoba. O to mi właśnie chodziło.. - szepnął swoim anielskim głosem a ja się szeroko uśmiechnęłam.
Gdy byliśmy już na dole obok jeziorka leżał duży koc na którym stał koszyk z jedzeniem. Jak spojrzało się jeszcze w dal można było dostrzec mały domek. Justin od razu położył się na kocu, a ja obok niego kładąc głowę na jego brzuchu. Poczułam jak gładzi moje włosy, a ja swoją rękę położyłam na jego szyi i jeździłam po niej opuszkami palców. Leżeliśmy w ciszy i patrzyliśmy w piękne niebo. Teraz poczułam się znów bezpiecznie i szczęśliwie. Było mi tak dobrze leżąc tu z Justinem i relaksować się ciszą, spokojem i podziwiać piękne widoki. Po chwili zabrałam głowę z brzucha Justina i podparłam się na łokciach przyglądałam się chłopakowi, który patrzył w niebo. Po chwili spuścił swój wzrok w dół i obrócił głowę w moją stronę. Złapaliśmy kontakt wzrokowy i przyglądaliśmy się sobie.
- O czym myślisz? - spytałam Biebera.
- O wszystkim.
- To znaczy?
- O przyszłości, o mnie, o Tobie..
Gdy wypowiedział te słowa poczułam motylki w brzuchu i poczułam jak rumienią mi się policzki.
- Jesteś śliczna gdy się rumienisz - tylko się zaśmiałam i dźgnęłam go palcem w brzuch, na co on przewrócił mnie na plecy i pochylił się nade mną. Zaczął mnie gilgotać a ja zaczęłam się bronić i go prosić by przestał. Jednak nie miał najmniejszego zamiaru.
W końcu wysłuchał moje prośby i przestał, przejeżdżając dłonią wzdłuż mojej talii, a ja zaczęłam gładzić jego policzek. Justin przybliżył swoją twarz do mojej i oboje przymknęliśmy swoje oczy oddając się pocałunkowi. Po chwili gdy już się oderwaliśmy od siebie Justin posłał mi szeroki uśmiech, a ja odpowiedziałam tym samym. Wstał i wyciągnął rękę w moją stronę. Chwyciłam ją, a Justin pociągnął mnie do góry. Jeszcze mocniej ścisnął moją  dłoń i ruszyliśmy stronę małego, uroczego domku. Gdy znaleźliśmy się już przed drzwiami Justin wyciągnął z tylnej kieszeni od spodni kluczyk i otworzył dom.
- Justin, to Twój dom? - spytałam patrząc na niego z uśmiechem.
- Nie, wypożyczyłem go dla nas. Zapraszam do środka - otworzył szeroko drzwi i pokazał gestem ręki, że mam wejść do środka. Też tak zrobiłam. Gdy znalazłam się już wewnątrz otworzyłam szeroko buzię i zaczęłam się rozglądać. Domek robił naprawdę niezłe wrażenie. Wszystko idealnie do siebie dopasowane. Kolory ścian do mebli, ozdoby wnętrza. Wow.
- Zamknij oczy.
- Po co? - spytałam.
- Po prostu je zamknij - położył ręce na moich biodrach i zaczął mnie prowadzić po schodach do jednego z pokoi. Usłyszałam jak otwiera drzwi i poczułam opiera brodę o moje ramię.
- Otwórz - szepnął mi do ucha, a po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.
Otworzyłam oczy. Po raz kolejny Justin przeszedł dziś samego siebie. W pokoju znajdowało się jedno duże łóżko, na którym były rozsypane płatki kwiatów. Na półkach były pozapalane zapachowe świeczki i były otwarte drzwi balkonowe, a białe zasłony były rozwiane przez wiatr. Usiadłam na łóżku, na którym leżał prezent od Justina. Duże czarne pudełko, owinięte srebrną wstążką.
- Otwórz Kochanie - powiedział Justin z uśmiechem i skrzyżował swoje dłonie na wysokości klatki piersiowej. Otworzyłam pudełko i ujrzałam piękną sukienkę . Spojrzałam tylko z pytającą miną na Justina, a on wzruszył ramionami.
- Pomyślałem, że pięknie byś w niej wyglądała.
- Dziękuję, jest prześliczna - wstałam i podeszłam do Justina, trzymając w rękach prezent musnęłam jego policzek.
- Nie ma za co, przymierzysz? - spytał unosząc brwi do góry. Pokiwałam głową na "tak", a w tej chwili Justin z uśmiechem wyszedł z pokoju, abym mogła się spokojnie przebrać. Ściągnęłam z siebie ciuchy i wciągnęłam na siebie sukienkę. Ułożyłam ją na sobie i stanęłam przed dużym lustrem w sypialni. Przyglądałam się jak na mnie leży i jak w niej wyglądam. Po chwili za mną pojawił się Justin i położył dłonie na moich nagich ramionach. Uśmiechnęłam się do niego, a on wyciągnął ze swojej kieszeni kolejne małe pudełeczko. Przyglądałam się jego ruchom, wyciągnął z pudełeczka srebrny łańcuszek. Zapiął go na mojej szyi i zaczął ją delikatnie muskać. Położyłam dłoń na łańcuszku, który miał zawieszoną srebrną literkę "J", a w środku zrobiło mi się przyjemnie ciepło. Obróciłam się przodem do Justina i spojrzałam w jego oczy.
- Jesteś niesamowity, dziękuję za wszystko - szepnęłam.
- Naprawdę nie ma za co. To drobiazgi - oddechem wodził po moich ustach.
- Drobiazgi? Proszę Cię, na pewno dużo Cię to kosztowało wszystko.
- Nie prawda, chodź - pociągnął mnie za sobą i ruszył na dwór, znów w stronę jeziorka.

oczami Justina
Chciałem aby Julie poczuła się wyjątkowa tak bardzo jaka właśnie jest. Zasługiwała na wszystko, chciałem sprawić jej przyjemność i wiedzieć uśmiech na jej twarzy. Mam nadzieję, że mi się to udało i takie odniosłem wrażenie. Zaprowadziłem Julie na pomost nad jeziorkiem i gdy znaleźliśmy się na jego końcu obróciłem się do niej przodem trzymając jej dłonie i patrząc w jej oczy. Nastał już wieczór, a na niebie świeciło milion pięknych gwiazd. Ten wieczór może odmienić wszystko..
- Julie.. - zacząłem.
- Tak Justin? - uniosła swój wzrok do góry i oboje spojrzeliśmy w swoje oczy. 
- Mam do Ciebie jedno pytanie - powiedziałem zachrypniętym głosem i oblizałem swoje usta. Gdy już miałem coś powiedzieć rozległ się dźwięk mojego telefonu.
- Kurwa.. - syknąłem pod nosem.
- Spokojnie Kochanie, odbierz, poczekam.
- No dobrze - wyciągnąłem telefon z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Nicole. No tak.. Obiecałem jej, że przyjadę. Cholera jasna..


Taki troszkę dłuższy rozdział. Jak Wam się podoba? Wiem, że są pewne niedociągnięcia za które od razu z góry przepraszam.
Zostawiajcie swoje linki i nicki w zakładkach i piszcie swoje szczere opinie.
Dziękuję za każdy komentarz i za każde wejście, za każdą reklamę, naprawdę to doceniam i dużo to dla mnie znaczy. <3

piątek, 8 lutego 2013

Nie Mogę Sobie Sama Wybaczyć, Że Dopuściłam Do Tego, Ale Proszę Tylko O Twoje Wybaczenie. Dla Mnie Liczysz Się Ty..

oczami Julie
Przypomniałam sobie słowa Justina "[...] Po Trzecie Umarłbym Bez Ciebie.. "
Odłożyłam żyletkę na bok  i schowałam twarz w swoje dłonie. Po dłużej chwili podniosłam swoją głowę do góry i otarłam łzy z policzków. Wstałam z podłogi i przepłukałam wodą twarz. Otworzyłam drzwi od łazienki i wyszłam z niej. Udając się do swojej sypialni usiadłam na łóżku i nie odzywałam się, tylko siedziałam na nim i myślałam nad wszystkim co się stało dzisiejszego wieczoru. Myślałam o Justinie. Na pewno mnie znienawidził. Nie chciałam tego, nie chciałam aby to tak wyszło. Nie chciałam zranić tak wspaniałego chłopaka jakim był Justin. Po dłużej chwili zasnęłam z przemęczenia w ciuchach.

To była trudna noc. Nie mogłam spać. Co chwilę się budziłam i wierciłam.
Wstałam około godziny jedenastej. Od razu po przebudzeniu sprawdziłam mój telefon czy Justin przypadkiem nie pisał, nie dzwonił. Nic. Wzięłam głęboki oddech i wstałam z łóżka. Poszłam do kuchni w której już siedziała Jamie z Nickiem i jedli śniadanie. Wow, na serio się polubili.
oczami Justina
Rano przebudziły mnie wibracje mojego telefonu. Dzwonił Scooter. Otworzyłem najpierw jedno oko, potem drugie i ziewając odebrałem telefon.
- Halo? - powiedziałem zaspany.
- Cześć Justin. Nie wychodź z domu, mam dla Ciebie niespodziankę. Zaraz u Ciebie będziemy.
- Ale że co.. pocze..
- Do zobaczenia, będziemy za 30 min - powiedział Scooter i się rozłączył.
- Zajebiście - powiedziałem pod nosem i rzuciłem telefon gdzieś na bok, chowając swoją głowę w poduszkę. 
Co to za niespodzianka? I z kim w ogóle Scooter przyjedzie?
Zwlokłem się z łóżka i się rozciągnąłem. Przeczesałem palcami swoje nieułożone włosy i ziewnąłem.
Udałem się do łazienki i oparłem się o zlew. Odkręciłem wodę i  przemyłem nią swoją twarz. Po chwili chwyciłem swoją niebieską szczoteczkę, nakładając na nią pastę umyłem zęby. Gdy wyszedłem z łazienki udałem się do dużej szafy w sypialni, aby dobrać sobie ubrania. Wyciągnąłem z niej czarne spodnie z niskim krokiem i czystą białą bluzkę z krótkim rękawkiem. Ubrałem się w przygotowane ciuchy i zszedłem po schodach na dół kierując się do kuchni. Nie spałem zbyt dobrze w nocy, dlatego kawa mogła mi dobrze zrobić i mnie rozbudzić jeszcze przed przyjazdem Scootera z tą tajemniczą osobą. Nawet nie chciało mi się myśleć kto mógłby to być, nie miałem siły na przypuszczanie i gdybanie. Gdy moje cappuccino było gotowe, wziąłem kubek do ręki i usiadłem w salonie. Włączyłem telewizor na kanale sportowym i upiłem trochę gorącego napoju. Po krótkim czasie usłyszałem pukanie do drzwi. Odstawiłem kubek na stolik i wstałem z kanapy. Ruszyłem do głównego wejścia. Przed naciśnięciem klamki przeczesałem swoje włosy i otworzyłem drzwi. Stał w nich uśmiechnięty Scooter, od razu się z nim przywitałem podając sobie dłoń. 
- Cześć Justin - powiedział.
- Hej Scooter - odpowiedziałem, a Braun przesunął się. Za jego plecami stała niska brunetka. Wydawało mi się, że znałem ją skądś. Próbowałem sobie przypomnieć skąd ją znam. Może spotkaliśmy się kiedyś na ulicy.
- Justin , to jest Nicole - wskazał Scooter.
- Cześć Nicole - wyciągnąłem dłoń w stronę dziewczyny w geście powitania.
- Hej Justin - uśmiechnęła się do mnie i uścisnęła moją rękę.
- Justin, Nicole wystąpi z Tobą w reklamie - oznajmił Scooter.
To ta dziewczyna? Ale jak Scooter mógł wybrać ją sam? Mieliśmy jeszcze o tym pogadać.
- Em.. proszę wejdźcie.. - zakłopotany otworzyłem szerzej drzwi i wpuściłem ich do środka. Gdy Scooter przechodził obok mnie chwyciłem go za ramię i szepnąłem.
- Powiedz mi dlaczego podjąłeś beze mnie decyzję? Może znalazłem kogoś innego? 
- Spokojnie Justin, Nicole jest odpowiednia, poradzi sobie - próbował wmówić mi mój manager. Pokręciłem tylko głową i oblizałem usta. Zamknąłem za nami drzwi i ruszyłem za Nicole i Scooterem do salonu. Położyłem ręce na moim karku i spojrzałem na Nicole. Było widać, że w ogóle się nie stresuje i jest rozluźniona. Delikatnie się uśmiechnąłem i usiadłem obok Scootera.
- No więc dzieciaki, od poniedziałku w przyszłym tygodniu ruszamy z tym wszystkim.
- Mi pasuje - wtrąciła brunetka.
- Już w ten poniedziałek? - spytałem zdziwiony.
- Tak, a co? Masz jakieś plany? - powiedział Scooter.
- Nie, w porządku.. - powiedziałem niskim głosem.
- No dobrze, na pewno wszystko wyjdzie świetnie. Wierzę w Was.
- Oby.. - szepnęła Nicole. 
Po czasie Scooter z Nicole zebrali się do wyjścia. Nareszcie .Odprowadziłem ich do drzwi i się z nimi pożegnałem. 
Co Scooter sobie wymyślił? Uważam, że za wszystko podjął decyzję i to beze mnie. Chciałem teraz z kimś o tym pogadać, o tym co się stało wczoraj i jeszcze o tej cholernej reklamie. Napisałem krótkiego smsa do Ryana czy mógłby do mnie przyjść, bo chcę pogadać. Zgodził się, będzie za 20 minut. Świetnie. Dokończyłem pić już zimne cappuccino i zaniosłem kubek do zmywarki. 
Usłyszałem, że ktoś wchodzi do domu. Był to Ryan. On zawsze wchodził kiedy chce i bez pukania.
- Siema stary! Dzięki, że przyszedłeś - uścisnąłem go po męsku.
- Hej, nie ma za co. Mów co się stało - spytał siadając na kanapie. 
- Pamiętasz jak miałem wczoraj jechać do Julie po tym jak Christian nas odwiózł? - oblizałem swoje usta i podałem mu szklankę coli.
- Pamiętam, dzięki - przejął ode mnie szklankę.
- No i jadę tam do niej.. wchodzę po schodach, a Julie w drzwiach całuje się z jakimś kolesiem - powiedziałem zachrypniętym głosem przełykając przy tym ślinę.
- Co? Jak to? - zdziwił się Ryan.
- Słyszałeś.
- Nie mogę uwierzyć. Co to za koleś?
- Nie wiem sam. Gdy ich zobaczyłem szybko wybiegłem.. - przygryzłem swoją dolną wargę - no i jeszcze Scooter znalazł laskę do reklamy. Miałem cichą nadzieję, że to właśnie Julie w niej wystąpi. Podjął decyzję za nas obojga.
- Wiesz Justin.. Kurde, Julie na pewno sama nie wiedziała co się stało.. pewnie była tak samo w szoku jak Ty sam.
- To dlaczego się z nim całowała?
- A może to on ją pocałował?
- Nie wiem..
- Jaka była jej reakcja gdy Cię zobaczyła?
- Wybiegła za mną..
- No widzisz.. Musicie o tym na poważnie porozmawiać. Na pewno będzie chciała się z Tobą skontaktować.
- Nie wiem..
- Stary, teraz jesteś zły, ale musi minąć trochę czasu, przejdzie Ci i pogadacie. Będzie dobrze, ej. To kto zawsze powtarza? - powiedział i klepnął mnie w ramię.
- Może będzie - syknąłem.
- Nie może, tylko na pewno. A co z tą reklamą?
- Scooter sam wybrał Nicole.
- A ładna chociaż?
- Ryan! Do cholery możesz przez chwilę o tym nie myśleć? - zwróciłem się do niego z dość poważną miną, lecz po chwili oboje się zaśmialiśmy.
-  Dobra, dobra, spokojnie, nie gorączkuj się tak. Nic takiego nie powiedziałem.. - zakrył sobie buzię ręką na co rzuciłem w niego poduszką.
- Debil.
- Musisz powiedzieć Scooterowi o tym. Powiedz mu o Julie, że liczyłeś na to, że ona wystąpi z Tobą.
- Taa, a co z Nicole?
- Ej, spoko, to Scooter, coś wymyśli - zapewnił mnie Ryan.
Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas, aż Ryan wstał i udał się do wyjścia.
- Muszę się  zbierać.
- Ok, dzięki, że mnie wysłuchałeś - powiedziałem i poklepałem mojego przyjaciela po ramieniu.
- Bieber, pogadaj z nią. A Scooterem się nie przejmuj, musisz mu tylko o wszystkim powiedzieć. Przecież on nie chce dla Ciebie źle, wręcz przeciwnie - powiedział ostatnie słowa i otworzył drzwi. Stanął w przejściu i się uśmiechnął usłyszałem tylko z jego ust..
- Cześć Julie i pa, szkoda, że muszę spadać. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy
Czy on powiedział Julie? Co ona tu robi i skąd on wie, że to ona jak jej nigdy nie widział?
- Em, hej.. - odpowiedziała.
- Ryan, spadaj stąd! - krzyknąłem w stronę chłopaka.
oczami Julie
Nie mogłam już dłużej siedzieć bezczynnie w domu i odchodzić od zmysłów, że Justinowi mogło się coś wczoraj stać jak tak szybko jechał i jeszcze był zły, bardzo zły.. Nie mogę czekać aż osoba dzięki której jestem szczęśliwa ucieknie mi. Zależało mi na Justinie najbardziej na świecie, muszę mu to wszystko wytłumaczyć. To miało się nie wydarzyć. Nie chcę by Justin cierpiał, tym bardziej z mojego powodu i z mojej głupoty. Jestem w stanie zrobić dla niego wszystko..
Wiem, że dzwonienie i pisanie smsów do Justina nic nie da, dlatego postanowiłam do niego pójść i wytłumaczyć mu wszystko, powiedzieć mu w cztery oczy, że Natan nic nie znaczy dla mnie.
Założyłam na siebie niebieską bluzę z kapturem z Adidasa, szare rurki i również niebieskie wysokie buty pod kolor. Dochodziła prawie godzina osiemnasta, a na dworze już się ściemniało. Wyszłam z domu bez słowa i ruszyłam w stronę miejsca zamieszkania Justina. Postanowiłam iść na nogach by się trochę przewietrzyć i jeszcze raz wszystko przemyśleć. Przemyśleć jeszcze raz co powiem Justinowi. 
Gdy doszłam pod dom chłopaka, wzięłam głęboki oddech i przygryzłam swoją dolną wargę, wyciągnęłam rękę w stronę drzwi by móc zapukać. Jednak ktoś mnie wyprzedził i otworzył drzwi wychodząc z domu.
- Cześć Julie i pa, szkoda, że muszę spadać. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy - powiedział chłopak w moją stronę.
- Em, hej.. - zmieszana po cichu mu odpowiedziałam, bo nie wiedziałam kto to był.
- Ryan, spadaj stąd! - usłyszałam głos Justina, który po chwili znalazł się w drzwiach. Zaczęłam się cieszyć w duchu, że go zobaczyłam, ale z drugiej strony bałam się.. Bałam się jego reakcji, bałam się, że mnie odtrąci.
- Justin, cześć.. - uniosłam swój wzrok do góry by móc spojrzeć w jego oczy, a on tylko spuścił wzrok w dół i patrzył na swoje buty.
- Cześć.. - odparł po cichu pod nosem.
- Możemy pogadać? Muszę Ci coś wytłumaczyć.. - spytałam niepewnie Justina. On nic nie odpowiedział tylko obrócił się i zostawiając otwarte drzwi wszedł do domu. Weszłam za nim do domu i zamknęłam drzwi od wejścia. Znów ten dom. Dokładnie go pamiętam.. Jak za pierwszym razem gdy tu byłam. Justin poszedł na balkon, a ja za nim. Oparł się o barierkę i znów spuścił swoją głowę. Gdy weszłam na balkon na chwilę stanęłam w miejscu i spojrzałam na niego. 
- Proszę.. - szepnęłam po cichu, jednak na tyle, że mógł to usłyszeć. Podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu. Po chwili podniósł swoją głowę do góry i spojrzał w moją stronę, a ja od razu spojrzałam w jego piwne oczy. 
- Justin, chcę Ci to wszystko wytłumaczyć. Daj mi tylko szansę, błagam - powiedziałam łamiącym się głosem. On obrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie.
- Dlaczego się z nim całowałaś? - spytał mnie swoim seksownym zachrypniętym głosem.
- Nie całowałam się z nim. Znaczy.. on mnie pocałował. Z zaskoczenia. Poszłam mu otworzyć bo byłam pewna, że to już Ty. On po prostu mnie pocałował. Nie wiem dlaczego to zrobił, ale to nie miało dla mnie żadnego znaczenia. On dla mnie nic nie znaczy. 
- Kto jest w ogóle..?
- To jest Natan. Przyjaźniłyśmy się z nim, ja i Jamie. Kiedyś było dobrze, ale później się zmienił. Stracił nasze zaufanie, ale się we mnie zakochał.. Justin, ja go nie kocham. Ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył. Mogę Cię jedynie przeprosić i prosić o wybaczenie.. Wczorajszy wieczór był najgorszym wieczorem w moim życiu i ta noc tak samo. Nie mogę sobie sama wybaczyć, że dopuściłam do tego, ale proszę tylko o Twoje wybaczenie. Dla mnie liczysz się Ty.. Naprawdę, bardzo Cię przepraszam.
Justin nic nie mówił tylko zaczął kiwać swoją głową i spuścił znów swój wzrok w dół.
- Kocham Cię.. - powiedziałam a po moich policzkach spłynęły łzy których nawet nie kontrolowałam.
Na te słowa Justin uniósł głowę do góry i spojrzał mi w oczy. Złapaliśmy kontakt wzrokowy. Położył dłoń na moim policzku i zaczął go gładzić kciukiem. A ja położyłam swoją dłoń na jego i mocno ją ścisnęłam. Po chwili poczułam słodkie wargi chłopaka na swoich. Poczułam po raz kolejny przy nim motylki w brzuchu. Pogłębiłam nasz pocałunek, wpijając się w jego wargi, całując go jeszcze bardziej namiętniej i zachłanniej. Gdy oderwaliśmy się od siebie patrzyliśmy jeszcze chwilę w swoje tęczówki, a Justin zjechał dłonią na moją szyję.
- Wierzysz mi? - spytałam niepewnie.
- Wierzę Ci Julie..- uśmiechnęłam się na jego słowa i spadł mi kamień z serca, które waliło 
teraz jak oszalałe - i ja też Cię kocham.
Po ostatnich słowach moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej i sama się uśmiechnęłam. Wplotłam swoje palce we włosy Justina i delikatnie musnęłam jego usta, na co on złapał mnie za biodra i przyciągnął bliżej siebie. To była magiczna chwila, a Justin niesamowicie całował. 
- Ekhem.. Justin Skarbie, nie zostawiłam u Ciebie szalika? - przerwał nam głos jakiejś dziewczyny która stanęła w drzwiach od balkonu i skrzyżowała swoje ręce na wysokości klatki piersiowej. Co to za dziewczyna i dlaczego powiedziała do Justina "Skarbie"? Oderwaliśmy się od swoich ust i spojrzeliśmy na dziewczynę.
- Nicole? Co Ty tu robisz? - spytał zdziwiony Justin łapiąc mnie za dłoń.
- No właśnie musiałam u Ciebie zostawić szalik - powiedziała swoim uroczym głosikiem dziewczyna i uśmiechnęła się równie przeuroczo do Justina.
- Tylko, że przyszłaś do mnie bez szalika. Może jest u Scootera - powiedział Justin krzywiąc się.
To ona tu już wcześniej była?

I jak Wam się podoba rozdział 13? Bo ja muszę przyznać, że mi nie zbytnio. Nie jest taki jaki bym chciała. Ale ocenę zostawiam Wam.
Zapraszam do zakładki "Bohaterowie", pojawiła się kolejna postać.
Dziękuję za każdy komentarz, każde wejście i proszę o jakąkolwiek reklamę.
 
Zostawiajcie swoje nicki, linki w zakładkach, na pewno je uzupełnię :) <3

poniedziałek, 4 lutego 2013

Właśnie Teraz Poczułem Się Tak Cholernie Samotny. Oparłem Swoją Głowę O Kierownicę, A Po Moim Policzku Spłynęła Łza.


oczami Julie
Otworzyłam szeroko usta by coś powiedzieć, lecz zwątpiłam. Złapałam kontakt wzrokowy z Justinem. W jego oczach było widać smutek, a do nich napływały łzy. Ten widok łamał mi serce. Chłopak mocno chwycił moje nadgarstki i przyciągnął do siebie. Zaczęłam się mu wyrywać, lecz on dalej mocno mnie trzymał i coś do mnie mówił, ale w ogóle się na tym nie skupiałam.
- Puść mnie do cholery! - krzyknęłam mu prosto w twarz i go odepchnęłam. 
Justin szybko wybiegł z budynku, a ja za nim. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy a gdy znalazłam się już na zewnątrz Justin wsiadał do swojego auta. 
- Justin, poczekaj! Błagam Cię! To nie tak jak myślisz, proszę.. - chłopak tylko wsiadł do auta i patrząc przez szybę rzucił mi kolejne spojrzenie, które rozdzierało moje serce. Chciałam jeszcze dobiec do Justina, lecz on odjechał z głośnym piskiem opon przed siebie. Gdyby można było cofnąć ten cholerny czas nic by się nie wydarzyło. Nie dopuściłabym do tego. Usiadłam na krawężniku i podkurczyłam nogi, chowając twarz w kolanach. Rozpłakałam się i miałam gdzieś innych ludzi, którzy patrzyli się na mnie jak na totalną idiotkę. Mogę zaliczyć ten dzień do najgorszych w moim życiu. Co w ogóle co przyszło do głowy Natanowi aby tu przyjechać? Po tym co się między nami stało. Nagle poczułam na mojej skórze dotyk, na co moje ciało zadrżało. Nie miałam teraz ochoty z nikim rozmawiać, ani z nikim się widzieć. Szczególnie z nim, z Natanem. Po chwili ta osoba koło mnie usiadła i położyła dłoń na moim ramieniu. Podniosłam swoją głowę do góry i spojrzałam zapłakana na kogoś kto był po mojej lewej stronie. Gdyby był to ktoś inny rzuciłabym się mu w ramiona i wypłakała, ale to był on. Od razu wstałam z krawężnika i miałam ochotę go po prostu zbluzgać. Przez to mogę stracić Justina, jeśli jeszcze go nie straciłam.
- Wiesz co najlepszego zrobiłeś? Zniszczyłeś mi życie! - krzyknęłam tak głośno, że wszyscy sąsiedzi mogli to usłyszeć. On spuścił tylko głowę w dół, przez chwilę myślałam, że coś zrozumiał, że może gdyby wiedział o Justinie nie zrobił by tego. Stałam nad nim i się po prostu patrzyłam na niego. Wstał. Stanął tak prosto przede mną jak wtedy gdy się żegnaliśmy. Jak przyjechał na lotnisko, aby spróbować mnie zatrzymać. Nie udało mu się to. Przyjaźniliśmy się w trójkę, wraz z Jamie. Ale on wszystko zniszczył i teraz chce zniszczyć to co jest między mną a Justinem. Jest on całym moim światem, wszystkim co mam. Wiem, że nic mi go nie zastąpi, ani nikt.
- Wiesz co? Wiesz po co to zrobiłem? Bo chciałem Cię znów odzyskać, sprowadzić znów do domu - powiedział mi prosto w oczy.
- Ja nigdy nie wrócę do domu, nigdy nie będzie tak jak było kiedyś. Nie chcę do tego wracać i nie odzyskasz mnie. Zastanów się nad tym co zrobiłeś i na drugi raz nie obwiniaj mnie za to. A teraz jesteś zadowolony z tego co zrobiłeś?
- To nie jest moja wina, nie zrobiłem nic złego - powiedział to taki pewny siebie, że miałam ochotę mu dać w twarz.
- Jesteś dupkiem, Walker. Nie chcę Cię już więcej widzieć - spojrzałam na niego z nienawiścią w oczach i wróciłam do domu, zostawiając go samego na dworze. Weszłam do domu i mocno trzasnęłam za sobą drzwiami. Miałam ochotę wyładować jakoś całą moją złość, cały ten ból. Stanęłam w środku pokoju i spojrzałam przed siebie. Jamie wstała i już chciała podchodzić do mnie, ale ja odeszłam.
- Nie będziemy się tak bawić.. - usłyszałam jak mruknęła pod nosem. Nic sobie z tego nie zrobiłam i weszłam do łazienki zamykając się na klucz mając pewność, że nie wejdzie.
oczami Jamie
Jak on śmiał? Skąd on w ogóle znał nasz adres? Wyszłam na zewnątrz z nadzieją, że on cały czas tam będzie.
- Natan! - krzyknęłam do niego gdy tylko zobaczyłam go stojącego na dworze. 
- O Jamie.. Ciebie też nie widziałem już długo - obrócił się na pięcie.
- Daruj sobie. Czy Ty nic nie zrozumiałeś od ostatniego razu? Bo wydaje mi się tylko Ci się pogorszyło. Zawsze miałam Cię za normalnego chłopaka. Co Ci odpierdala? Nudziło Ci się po prostu czy masz jakiś konkretny cel?
- Tak, mam konkretny cel. Chcę odzyskać Julie, chcesz czy nie wróci ze mną do Miami - założył ręce na wysokości swojej klatki piersiowej.
- Nie bądź tego taki pewny, możesz już kupować sobie bilet na lot powrotny.
- A skąd wiesz, że nie kupiłem dwóch? - uniósł brwi do góry, na co się do niego przybliżyłam i stałam z nim twarzą w twarz.
- Przeginasz Natan.
- Dopiero się rozkręcam Skarbie - powiedział irytującym głosem.
- Boję się - zadrwiłam z niego.
Ktoś chwycił mnie za dłoń i mocno ją ścisnął. Obróciłam głowę w stronę tego osobnika i ujrzałam nikogo innego jak Nicka. Ten to miał wyczucie czasu. 
- Co tu się dzieje? - zwrócił się do nas obojga patrząc raz na mnie, raz na Natana.
- Nic Nicki, właśnie skończyliśmy. Chodź do domu - pociągnęłam go za rękę a Natanowi rzuciłam zabójcze spojrzenie.
- Do zobaczenia - usłyszałam jego głos i tylko się zaśmiałam wchodząc do budynku. Był już skończony. Za dużo przez niego obie nacierpiałyśmy z Julie, ale on nadal nie dawał za wygraną. Obydwie nie chciałyśmy wracać wspomnieniami do niego, szkoda czasu. Lecz jednak pomyśli się z drugiej strony o nim, to kiedyś spędzaliśmy miło razem czas. Jednak już nie ważne, przegiął po całości.
- Jamie, kto to był? - spytał Nick patrząc mi głęboko w oczy.
- Nasz dawny przyjaciel.
- Ale nic Ci nie jest?
- Nie..- powiedziałam szeptem - mi nie..- drugą część zdania powiedziałam pod nosem, że nie mógł tego usłyszeć.
-  To dobrze.
- Mhm. Dziękuję Ci Nick za troskę, ale muszę wrócić do Julie - musnęłam policzek Nicka i weszłam do swojego mieszkania.

oczami Justina
Podekscytowany dzisiejszym dniem i moimi planami wszedłem do domu Julie. To co zobaczyłem sprawiło, że uśmiech od razu zszedł mi z twarzy i poczułem jak coś ściska mi żołądek. Nie byłem w stanie nic powiedzieć a do moich oczu momentalnie napłynęły łzy i nie mogłem nad tym zapanować. Zacisnąłem swoje pięści i patrzyłem tak na Julie i jakiegoś chłopaka z którym się całowała.W tej chwili czułem się jak nigdy wcześniej. To było nie do opisania. Złość, smutek, żal, rozpacz.. Wybiegłem szybko z budynku by móc przestać patrzeć na to wszystko co się dzieje. Szybkim krokiem udałem się do swojego auta ignorując krzyki dziewczyny. Chciałem jak najszybciej stamtąd odjechać. Usiadłem na miejscu kierowcy i położyłem ręce na kierownicy, ściskając ją. Rzuciłem ostatnie spojrzenie ku dziewczynie i szybko odjechałem spod domu Julie. Jechałem długo przed siebie, nie znając konkretnego celu. Zacisnąłem swoją szczękę i próbowałem uciec myślami od tego. Serce biło mi jak szalone, moja klatka piersiowa unosiła się gwałtownie. W mojej głowie było pełno myśli z sytuacji, która miała miejsce przed chwilą.
Jak Julie mogła mi to zrobić? Co to był za chłopak?
Coraz mocniej wciskałem pedał na co auto jeszcze bardziej przyśpieszało. Nawet się nie spostrzegłem, że dojechałem w to samo miejsce co wtedy z Julie. Zgasiłem silnik i światła. Siedziałem przez chwilę nieruchomo i myślałem. Właśnie teraz poczułem się tak cholernie samotny. Oparłem swoją głowę o kierownicę, a po moim policzku spłynęła łza. Po chwili usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Wycierając łzę z policzka wyciągnąłem telefon ze spodni. Dzwonił Scooter. Odrzuciłem połączenie i położyłem telefon na siedzeniu obok. Nie miałem ochoty z nikim teraz gadać. Do cholery, nie wiedzą jak się teraz czuję.
Kolejne połączenie. Tym razem od Julie. Tym bardziej nie chciałem odbierać. Nie byłem gotowy na rozmowę z nią. Na pewno nie teraz. Nie odrzuciłem połączenia, tylko pozwoliłem swojemu telefonowi dzwonić. Wyszedłem z auta i oparłem się o maskę tak samo jak wtedy. Schowałem swoje dłonie do kieszeni w spodniach pozwalając swoim kciukom wystawać.Wszystko mi się przypomniało..
" Jestem Szczęśliwa Gdy Jestem Z Tobą, Rozumiesz? Nic Tego Nie Zmieni "
"A Obronisz Mnie Przed Wszystkim Złym? "
" Przy Tobie Niczego Się Nie Boję "
" Justin, Co To Było? "
" Justin, Przestań, Chodź Stąd "
" Dziękuję Ci Za To, Że Mnie Obroniłeś, Sama Bym Sobie Nie Poradziła "
Przeczesałem palcami swoje włosy i wziąłem głęboki oddech, powoli wypuszczając powietrze z ust. Wróciłem do auta i chwyciłem swój telefon z siedzenia obok by móc sprawdzić wiadomości. Same smsy od Scootera dlaczego nie odbieram i wiadomości Julie proszące abym odebrał.
Znów odłożyłem telefon na siedzenie i ruszyłem do swojego domu.
Gdy dojechałem pod dom wziąłem ze sobą wszystkie rzeczy z auta i wszedłem do domu. Szedłem przez przedpokój, schody, korytarz ściągając z siebie swoje ubrania. Buty, sweterek, bluzkę, spodnie. Stanąłem nad swoim łóżkiem i tylko wystukałem Scooterowi smsa, że nie mogłem odebrać. Położyłem telefon na szafce i sam rzuciłem się na łóżko.

oczami Julie
Usiadłam na podłodze opierając się o wannę. Schowałam swoją twarz w dłonie i próbowałam powstrzymać się od płaczu, głęboko oddychając. Po chwili już nie wytrzymałam i łzy zaczęły same mi lecieć.
" Julie! Powinnaś Wiedzieć, Że Dla Mnie Też Liczą Się Nasze Uczucia. Gdyby Tak Nie Było Nie Przyjechałbym Do Ciebie Dzisiejszego Wieczoru. Kocham Cię I Chcę Cię Tylko Jak Najlepiej Przed Tym Chronić I Chcę Chronić Twoją Prywatność. Chcę Abyś Była Szczęśliwa. "
" Masz Ochotę Na Nocy Spacer Po Lesie? "
" Po Pierwsze Nigdy Nie Spuszczę Z Ciebie Wzroku, Po Drugie Nigdy Nie Pozwoliłbym Cię Skrzywdzić, A Po Trzecie Umarłbym Bez Ciebie. "
" Spierdalaj Od Niej, Dobrze Ci Radzę. "
" Mówiłem, Że Masz Jej Nie Dotykać! "
" Dobrze, Wiedz, Że Ja Dotrzymuję Obietnic. "
Pamiętałam dokładnie każde słowo Justina. Czuję jego dotyk na mojej skórze, jego oddech na moich wargach.
Ręką otarłam swoje łzy i pociągnęłam nosem. Otworzyłam drzwiczki białej szafeczki, która stała obok mnie. Wyciągnęłam z niej żyletkę i przyłożyłam do swojej lewej dłoni..
There's Nothing Like Us, There's Nothing Like You And Me..


Rozdział 12. Taki trochę inny niż zwykle, ale mam nadzieję, że się Wam spodoba. Zapraszam do zakładki "Bohaterowie", nowe postacie.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ <3

P.S. Kto z Was jedzie do Łodzi? I jakie macie bilety? :)