czwartek, 11 kwietnia 2013

Justin Jest Moją Miłością, Taką Może I Skrytą, Bo On Sam Pewnie Nie Wie, Że Go Kocham Aż Tak, Że Jest Moim Światem..

oczami Julie
"Nie dotykaj mojej dziewczyny"
Próbowałam w ułamku sekundy przeanalizować każde jego słowo, które przed chwilą wypowiedział do Natana. Powiedział "mojej".. To słowo zrobiło na mnie największe wrażenie. Z jednej strony chciałam go tu i teraz pocałować, z drugiej zacząć skakać ze szczęścia, z trzeciej jeszcze rozdzielić Justina i Natana od siebie. Poczułam jak moje policzki się rumienią, a moje serce po raz kolejny przyśpieszyło swój rytm bicia, przez co myślałam, że zaraz wyskoczy z mojej klatki piersiowej. Jednak patrząc na Justina on był w zupełnie innym stanie niż ja w tej chwili. Zacisnął swoją szczękę i pięści, a jego mięśnie się napięły. Stali twarzą w twarz do siebie, patrzyli ze złością w swoje oczy. Miałam wrażenie, że Justin chciał za chwilę rzucić się na Natana, z wzajemnością. 
- Justin, proszę Cię.. - cicho szepnęłam i mocno chwyciłam dłoń Justina. Już na serio zaczynało robić się groźnie co się zazwyczaj nie zdarzało będąc w towarzystwie Justina.
- Nie Julie, dość już tego - odpowiedział mi zachrypniętym głosem nawet na mnie nie patrząc, po czym puścił moją dłoń. W tej chwili przestało mi być już tak do śmiechu. Bałam się już teraz odezwać. 
- Dosyć czego? - spytał Natan unosząc pytająco brew nadal patrząc Justinowi w oczy.
- Dobrze wiesz czego - powiedział pewny siebie Justin i już chciał wymierzyć cios w policzek chłopakowi, lecz on go uprzedził i to Natan uderzył bruneta, który stał po mojej lewej stronie.
- Justin! - głośno pisnęłam zakrywając przy tym swoją buzię, a w moich oczach momentalnie stanęły łzy. Justina to odrzuciło trochę do tyłu. Od razu podbiegłam do niego i ujęłam jego twarz w dłonie.
- Boże, nic Ci nie jest? - spytałam i zaczęłam dotykać miejsca w które oberwał. Szybko oddychał i jeżeli wtedy był już zły, teraz mogę powiedzieć, że był gotowy zabić Natana.
- Pożałujesz tego - warknął Justin i oddał Natanowi tylko, że dwa razy mocniej na co on się przewrócił i uderzył głową o ścianę.
Znów głośno krzyknęłam i tym razem łzy zaczęły mi już spływać po policzkach.
- Przestańcie! - podeszłam go Natana i pomogłam mu wstać. On nie chciał być znów dłużny Bieberowi dlatego chciał wymierzyć kolejny cios w jego stronę. Powstrzymało go to, że stanęłam pomiędzy nimi. Zamknęłam swoje oczy tak jakbym była gotowa odebrać ten cios za Justina. 
- Co tu się dzieje? - usłyszałam kogoś głos i ta osoba zbiegła po schodach do nas na dół. Bogu dzięki, na pewno to powstrzyma chłopaków.
Powoli otworzyłam swoje oczy i spojrzałam na osobę, która przyszła. Nick.
Jeszcze raz podziękowałam Bogu i spokojnie odetchnęłam.
- Co Wy robicie? Justin, co jest? - spytał Nick patrząc co chwilę na każdego z nas.
Justin przeniósł wzrok na Nicka i oblizał swoje usta, po czym znów spojrzał w stronę Natana i zaczął mówić.
- Ktoś zapomniał gdzie jest jego miejsce - warknął nie spuszczając wzroku z Natana.
- Hm, chciałem dokładnie to samo powiedzieć.
- Cieszę się, że popierasz moje słowa, ale teraz możesz już spierdalać i nigdy nie wracać, Natan - ostatnie słowo powiedział tak jakby z pogardą, obrzydzeniem, ale zarówno nadal ze złością.
Położyłam rękę na jego ramieniu dając mu znać, że tu jestem i, żeby się już aż tak nie denerwował.
- Wyraziłem się chyba dość jasno, nie? - powtórzył.
Natan zadziornie się uśmiechnął i spojrzał na mnie.
- Do zobaczenia - puścił mi oczko, po czym stanął jeszcze raz na wprost Justina i spojrzał mu głęboko w oczy, a potem wyszedł z budynku.
- Dupek - warknął Justin i przyłożył dłoń do swojego policzka.
- Justin chodź do domu, musisz sobie coś przyłożyć do policzka - powiedziałam i zaczęłam szukać kluczy w swojej torebce - Nick, wchodzisz? - zwróciłam się do chłopaka
- Nie, nie będę Wam przeszkadzał. Jakby co to do usług.
- Dziękuję Ci Nick - przytuliłam Nicka w podziękowaniu za to, że po prostu przyszedł.
- Dzięki Stary - powiedział Justin i poklepał go po ramieniu.
- Nie ma sprawy, to na razie - posłał nam uśmiech i zniknął na schodach.
Lubię go, naprawdę lubię. Wydaje się naprawdę w porządku chłopakiem i naprawdę gdyby on nie przyszedł w porę to "spotkanie" mogłoby mieć zupełnie inne zakończenie. Jeszcze nigdy nie widziałam zarówno Justina jak i Natana tak agresywnych i złych. Pomimo mojej przeszłości z Natanem z jednej strony jego zachowanie to był taki szok, choć z drugiej wiedziałam, że do wszystkiego jest zdolny. Tylko co on wciąż chce ode mnie? Przed wyjazdem powiedziałam mu jasno, że to już koniec naszej znajomości. Ta, nie daje za wygraną.
Nie chcę, żeby przez to co się ostatnio wydarzyło Justin miał jakieś kłopoty. Przecież to wystarczy tylko chwila, a już prawie cały świat wie o takim zajściu.
Justin jest moją miłością, taką może i skrytą, bo on sam pewnie nie wie, że go kocham aż tak, że jest moim światem. Zwariowałam na jego punkcie i jestem dla niego gotowa zrobić dosłownie wszystko. Wnioskując po ostatnich dniach to dużo się wydarzyło. Same problemy.
A może to ja jestem tym problemem dla Justina?
 - Chodź do łazienki - zamknęłam za nami drzwi i pociągnęłam Justina za rękę - Przemyj sobie twarz, a ja przyniosę Ci coś zimnego do przyłożenia.
Kiwnął głową i odkręcił wodę, po czym przemył nią swoją twarz.
Gdy wróciłam do łazienki Justin stał przed lustrem i przeczesywał swoje włosy oblizujący przy tym swoje wargi. Teraz? Akurat teraz? Boże, jak on seksownie wtedy wyglądał.
Julie, ogarnij się.
- Proszę - podałam mu zimny okład, a on go wziął i odłożył na szafeczkę obok.
- Dziękuję - zacisnął wargi i położył dłonie na moich biodrach przyciągając mnie do siebie - Wszystko w porządku Julie?
- Tak.. - szepnęłam i odwróciłam od niego wzrok.
- Przecież widzę - położył palec na mojej brodzie i nakierował moją głowę tak, żebym spojrzała w jego brązowe tęczówki.
- Nie, jest dobrze - dalej trzymałam się swojego.
- Kłamiesz i wybrałaś sobie złą osobę kochanie, mnie nie oszukasz. Widzę, że coś jest nie tak, a Ty nadal nie chcesz mi powiedzieć o co chodzi. Będę Cię męczył aż mi nie powiesz o co chodzi.
- Justin.. - położyłam ręce na jego ramionach próbując odwrócić jego uwagę, którą całą skupiał na mnie.
- Shh.. po prostu mi powiedz - powiedział zachrypniętym głosem i wpatrywał się w moje oczy.
- Jesteś uparty, wiesz?
- Niczym jak Ty.
- Racja.
- Więc? - kontynuował i przygryzł swoją dolną wargę.
On mnie chce dziś chyba na serio zabić.
- No dobrze.. - zaczęłam cicho - Bo chodzi o to, że..
- O to, że? - powtórzył moje słowa.
- Nie uważasz, że od kiedy się spotykamy masz same problemy? Że to ja sprawiam Ci te problemy, że ja nim jestem - powiedziałam ostatnie słowa już troszkę bardziej pewniej niż gdy zaczynałam mówić. On w tej chwili spojrzał na mnie poważnie.
- Julie, co Ty w ogóle mówisz? Zwariowałaś? Skąd Ci w ogóle to przyszło do głowy? - syknął.
- A nie mam racji Justin? Sam popatrz, dużo się wydarzyło.
- Owszem, dużo się wydarzyło przez ten czas kiedy Cię poznałem. Dużo wspaniałych rzeczy. Cholera, kocham Cię. Nie jesteś żadnym problemem dla mnie, wręcz przeciwnie - przycisnął mnie do zlewu i wpatrywał się we mnie.
- Justin..
- Nie, nie ma żadnego Justin. Nie możesz zrozumieć, że jesteś dla mnie najważniejsza?
Właśnie w tej chwili nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Próbowałam wymyślić jakąś sensowną odpowiedź w mojej głowie, ale nic pod wpływem emocji nie przychodziło mi do głowy. Może nawet źle, że zaczynałam z nim ten temat. Owinęłam ręce wokół jego pasa i mocno się w niego wtuliłam przymykając przy tym swoje oczy. On położył ręce na moich plecach i jeszcze mocniej przycisnął mnie do siebie.
Przybliżył swoje usta do mojego ucha i szepnął po cichu "Masz już nigdy tak nie myśleć" po czym pocałował moje ramię. Pod wpływem jego dotyku po moim ciele przeleciało milion przyjemnych dreszczy.
Oderwałam się od niego i wzięłam do ręki okład, który odłożył na szafeczkę. Przyłożyłam do jego policzka na co on syknął.
- Julie, piecze.
- Przepraszam - przejechałam dłonią po jego policzku i tym razem delikatniej przyłożyłam zimny okład do jego twarzy. Po chwili zdawało się, że już przyzwyczaił się do tego i ból ustał.
- Chodź stąd - pociągnęłam Justina za rękę i udaliśmy się do salonu. Brunet usiadł na kanapie, a ja zaraz obok niego na co on objął mnie ramieniem. Położyłam dłoń na jego torsie.
- Już dziś Cię nie puszczam do domu, nie ma mowy. Zostajesz tutaj - powiedziałam głośno, żeby zrozumiał, że ja nie żartuję.
- No a co z Jamie?
- Widzisz ją tu gdzieś? Nie ma jej, a poza tym nie ma nic do gadania.
- Na pewno?
- Oczywiście Justin. Poczekasz chwilkę? Pójdę się ogarnąć.
- Jasne - powiedział i chwycił pilota do ręki po czym włączył telewizor. Uśmiechnęłam się i poszłam do siebie do sypialni po jakieś ciuchy. Założyłam krótkie dresowe spodenki a na to białą bokserkę i wiązałam moje włosy w wysokiego koka. Po tym wszystkim znów wróciłam do Justina i usiadłam tak samo jak wtedy.
Zaczęliśmy oglądać jakiś film, który leciał w telewizji. Nawet nie znałam tytułu.
Około godziny 23 zaczęliśmy oboje się robić śpiący więc poszłam się już przebrać do pidżamy, a Justin poszedł do łazienki. W zasadzie był jeden problem.
W czym on będzie spał? Raczej nie będę nic miała, żeby mu dać do ubrania.
Gdy już się przebrałam w pidżamę usiadłam na rogu łóżka i chwyciłam do ręki telefon. Szybko napisałam smsa do Jamie gdzie jest. Odpowiedź dostałam niemalże od razu. Była u jakiejś koleżanki z uczelni i wróci jutro rano. Świetnie, mamy dom cały dla siebie. Uśmiechnęłam się na tą myśl aż nagle usłyszałam pukanie do drzwi od mojego pokoju.
- Wejdź Justin - powiedziałam i przeniosłam swój wzrok na otwierające się w tej samej chwili drzwi.
Kurwa, on był w samych bokserkach. Robi to na specjalnie, na pewno. Oblizałam swoje usta i spojrzałam na niego z góry na dół. Widząc to uśmiechnął się zadziornie i oparł o framugę drzwi.
- Yy.. chodź, chodź. Będziesz spał ze mną, o ile Ci to nie przeszkadza - powiedziałam wstając z łóżka i robiąc mu miejsce.
- Mi? Oczywiście, że nie - uśmiechnął się zadziornie i wskoczył do łóżka okrywając się przy tym białą kołdrą.
- Chodź do mnie - wyciągnął ręce w moją stronę. Strasznie uroczo to wyglądało. Zgasiłam światło i zrobiłam to o co prosił. Weszłam pod kołdrę i położyłam się obok niego. Justin musnął mój policzek i przytulił się do moich pleców. Nawet nie wiem jak szybko oboje zasnęliśmy przytuleni do siebie w moim łóżku.

Jak Wam się podoba? Proszę o opinie w komentarzach :)

6 komentarzy:

  1. asdfghjkl KOCHAM TEGO BLOGA PRZECIEŻ WIESZ. NARESZCIE DODAŁAŚ ROZDZIAŁ BURAKU TY JEDEN. CZEKAM NA NN :* KOCHAM CIĘ ~ ALLY *__*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow boskie!!!!! Szkoda ze.... A juz nic... Boskie czekam na nn!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie.
    Dobrze, że się nie pozabijali. Chce następny kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale <33 Seryjnie masz talent do pisania wasredtfghjhugyftdrserdtfygu Też tak chcę!!! :P Czekam na nn :** @ImWildBelieber

    OdpowiedzUsuń
  5. Wooow ! Wspaniale *.*
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem dlaczego tak długo nie dodawałaś rozdziału. Czekałam na niego i się doczekałam. Nie mam Ci za złe, że go nie dodawałaś, może miałaś problemy albo po prostu nie miałaś dostępu czy Ci się nie chciało. Nie ważne, to już nie jest moja sprawa, ale mam nadzieję, że następny rozdział dodasz o wiele szybciej i nikt nie będzie musiał tak długo czekać. Co do rozdziału to mi się podoba, nawet bardzo. Ta akcja z tym biciem i wszystko inne, wspaniałe. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział <3 @karola121610

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, to wiele dla mnie znaczy. Dziękuję z całego serca :*