niedziela, 27 stycznia 2013

Poczułam Jego Oddech Na Mojej Skórze I Jego Wargi Muskające Moje Usta. Byłam W Szoku.

oczami Julie
Jamie była strasznie zdziwiona tym wszystkim. Nie mogła uwierzyć. Musiałam jej to jeszcze kilka razy tłumaczyć. Zadawała milion pytań na sekundę, a na niektóre z nich sama nie znałam odpowiedzi. Byłam po prostu w tej chwili szczęśliwa i myślę, że nareszcie zapominałam o przeszłości. Ale o tym wszystkim co było złe. O wszystkich dawnych problemach, o dawnych chłopakach, o dawnych przyjaciołach. Pamiętam jak obiecałam sobie, że niczego tutaj nie będę żałować i chyba jak na razie mi się tu udaje. Oby jak najdłużej, bo na razie jestem na najlepszej drodze w dążeniu do tego. Właśnie teraz przypomnieli mi się moi rodzice. Muszę jutro do nich zadzwonić, upewnić się czy wszystko w porządku. Rozmawiałam jeszcze przez chwilę z Jamie. Co temat schodził na coś innego ona zawsze wracała na Justina. Ale szczerze mówiąc nie przeszkadzało mi to. Na samą myśl o nim uśmiechałam się. Po rozmowie obie poszłyśmy spać.
***
Rano obudził mnie głośny dźwięk budzika, który informował mnie, że dochodzi już 9 i niedługo mamy iść na zajęcia. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i rozciągnęłam się. Jamie nawet nie słyszała tego budzika i spała nadal jak zabita. Jak najlepiej było by ją obudzić? Uśmiechnęłam się sama do siebie i poszłam do kuchni po szklankę. Nalałam do niej trochę wody i wróciłam do sypialni. Odgarnęłam jej włosy z szyi i polałam ją zimną wodą na co ona od razu się obudziła.
- Co do cholery?! - krzyknęła na cały dom, a ja nie mogłam powstrzymać się ze śmiechu.
- Pora wstawać, Berger - poczochrałam jej włosy i ruszyłam w stronę łazienki.
- Pożałujesz tego, oj, zemsta będzie słodka.
- Nie mogę się doczekać kochanie - odkrzyknęłam jej i zamknęłam drzwi w łazience.
Wykonałam poranną toaletę i rozpuściłam swoje długie włosy, po chwili czesząc je. Wyszłam z łazienki i stanęłam przed dużą szafą w poszukiwaniu odpowiednich ciuchów na dzisiejszy dzień. Na dworze była ładna pogoda. Ubrałam na siebie ten zestaw i delikatnie się pomalowałam. Do wyjścia zostało nam jeszcze dziesięć minut więc postanowiłam pójść do kuchni zrobić sobie herbaty bo Jamie jeszcze nie była gotowa. Zrobiłam sobie swoją ulubioną, malinową herbatę i usiadłam na wysokim krześle w kuchni. Popijając ciepły napój przypomniał mi się Justin. Przypomniała mi się jego twarz, jego głos, jego dotyk. Zaczęłam odczuwać tęsknotę za nim, choć widzieliśmy się wczoraj. Wyciągnęłam telefon z mojej kieszeni i już miałam do niego napisać wiadomość, lecz przeszkodziła mi moja mama, która w tej samej chwili do mnie zadzwoniła.
- Halo? - odebrałam telefon.
- Cześć Julie! Nareszcie możemy porozmawiać.
- Cześć mamo. Przepraszam, byłam tak zabiegana, że nie mogłam zadzwonić. Co u Was słychać?
- U nas jest wszystko w porządku. Tata poszedł do pracy, a ja wzięłam sobie dzień wolnego i mam zamiar zabrać się za ogarnianie domu. Ale opowiadaj, jak tam jest?
- Mamo, jest świetnie. Naprawdę. Właśnie zaraz idziemy z Jamie na zajęcia.
- Cieszę się razem z Tobą, ale..
- Ale?
- Ktoś u nas był i się pytał o Ciebie.
- Kto taki? - zaczęłam przypominać sobie wszystkich moich starych przyjaciół i ustalać kto to mógł być.
- Julie! Chodź szybko, zaraz się spóźnimy - zaczęła się rzucać i krzyczeć Jamie.
- Wybacz mamo, muszę iść. Odezwę się. Pa.
- Julie.. Yh, pa.
Rozłączyłam się i ruszyłam do wyjścia. Szybkim krokiem ruszyłyśmy na uczelnię. Udało nam się dotrzeć tam 3 minuty przed rozpoczęciem zajęć. Weszłyśmy do sali i zajęłyśmy dwa miejsca po prawej stronie.

Zajęcia strasznie mi się dłużyły i wykładowca nieźle przynudzał. Zaczęłam stukać w własnym rytmie ołówkiem o biurko i bujać się we własnym rytmie. Nagle poczułam jak ktoś mnie szturcha w ramię.
- Co Ty robisz? Przestań - powiedziała po cichu Jamie.
- Dobra.. - mruknęłam i zaczęłam pisać i rysować po zeszycie. Po chwili moja przyjaciółka wskazała palcem na to co narysowałam. A narysowałam w większości serduszka. Spojrzałam tylko na nią z miną niewiedzącej o co jej może chodzić i przeniosłam swój wzrok na moje rysunki, przygryzając przy tym swoją dolną wargę. Poczułam wibracje mojego telefonu w kieszeni. Dyskretnie go wyciągnęłam i odczytałam smsa o treści "Miłego dnia, Skarbie <3" uśmiechnęłam się sama do siebie. Musiało to wyglądać trochę dziwnie bo Jamie krzywo na mnie spojrzała. Wytknęłam jej język i zabrałam się za odpisywanie Justinowi.
Wystukałam "Dziękuję i wzajemnie. Tęsknię za Tobą.." i wysłałam. Po krótkiej chwili dosłałam już odpowiedź od chłopaka. " Ja za Tobą też tęsknię.. co Ty na to aby się dziś spotkać? Przyjadę po Ciebie i Cię gdzieś zabiorę". Uśmiech na mojej twarzy powiększył się już do granic możliwości.
Zaczęłam odpisywać Bieberowi. "Gdzie chcesz mnie zabrać?"
"Zobaczysz, będę po Ciebie o 18 :*"
- Co w tym takiego śmiesznego, panno Smith? - usłyszałam głos wykładowcy kierujący swoje słowa do mnie.
- Nic takiego, przepraszam - znów schowałam telefon do swojej kieszeni i zaczęłam odliczać minuty do końca zajęć.
oczami Justina
Odpisałem Julie i usłyszałem krzyk Ryana, który siedział w aucie.
- Bieber, chodź już! 
- Idę! - schowałem telefon do kieszeni i wyszedłem szybko ze swojego domu. Usiadłem na miejscu pasażera obok mojego przyjaciela i ruszyliśmy w stronę domu Christiana. Miał on dziś urodziny i chcieliśmy zrobić mu niespodziankę przyjeżdżając do niego z wielkim tortem i prezentem, czyli autem którym właśnie do niego jedziemy. A na 18 jestem umówiony z Julie. Mam dla niej niespodziankę, mam nadzieję, że to będzie magiczny wieczór dla nas obojga. Przez całą drogę rozmawialiśmy o tej niespodziance i o tym czy się spodoba naszemu jubilatowi. Gdy podjechaliśmy pod jego dom Ryan zaczął trąbić, dając znak Christianowi, że ma gości. Oboje wyszliśmy z auta i oparliśmy się o maskę samochodu. Ryan zaczął wymachiwać kluczykami, a po chwili z domu wybiegł Christian.
- Siema! Co Wy tu robicie? - krzyknął i stanął naprzeciwko nas.
- Sto lat, sto lat staruchu - powiedziałem śmiejąc się przy tym, a Ryan rzucił mu kluczyki do auta. On otworzył tylko szeroko buzię i zrobił wielkie oczy.
- Co się tak patrzysz jakby koń kopnął Cię w twarz? Należy Ci się, przecież - krzyżował swoje ręce na wysokości swojej klatki piersiowej i się szeroko uśmiechnął.
- No właśnie.. i mamy coś jeszcze dla Ciebie - powiedziałem i ruszyłem na tył samochodu by wyjąć z bagażnika duży tort. Gdy wyjąłem z bagażnika czekoladową słodkość stanąłem przed Christianem i przyłożyłem tort prawie przy jego twarzy.
- 3,2,1 już! - głośno krzyknąłem dając przy tym znak Ryanowi na co on wiedział co ma zrobić. Chwycił tył głowy Christiana i popchał ją prosto w tort. Oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem, a Christian nawet nie zdążył się domyślić o co nam chodzi.
- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęliśmy oboje i ruszyliśmy do domu chłopaka.
Postawiłem tort na stole w kuchni, a Ryan wyjął nóż z szuflady by go pokroić. Siedzieliśmy, gadaliśmy i śmialiśmy się jak za starych dobrych czasów. Myślę, że Christianowi podobała się nasza niespodzianka. Zegar wskazywał już godzinę 17:32. Już był czas aby się zbierać, a jeszcze musiałem pojechać do siebie do domu.
- Dobra, przetestujesz auto, odwożąc nas do domu, chodź - wstałem z kanapy i czekałem aż chłopcy zrobią to samo.
- Ok, nie ma sprawy - powiedział Beadles i ruszył do drzwi a Ryan wraz ze mną za nim.
Zamknął za nami drzwi na klucz i wsiedliśmy do auta. Christian prowadził, a ja wepchałem się na miejsce pasażera z przodu, za to Ryan usiadł z tyłu. Christian prowadził ostrożnie i uważał na drodze, jednocześnie cholernie cieszył się ze swojego prezentu. A to cieszyło nas. Gdy dojechaliśmy pod mój dom pożegnałem się z chłopakami poprzez uścisk ręki i udałem się do mojego domu, a oni odjechali do domu Ryana.
Otworzyłem kluczem drzwi i szybko pobiegłem po schodach na górę. Zrzuciłem z siebie wszystkie dotychczasowe ciuchy, które miałem na sobie i zostałem w samych bokserkach. Wybrałem z szafy białą bluzkę, szary sweterek i czarne rurki. Spryskałem swoje ciało perfumami i ruszyłem do garażu. Odpaliłem samochód i ruszyłem pod dom Julie. Miałem mało czasu, bo zostało mi już tylko 5 minut do 18, a chciałem być na czas.
oczami Julie
Ruszyłam w końcu tyłek z kanapy i zaczęłam się szykować do wyjścia z Justinem. Delikatnie pokręciłam swoje włosy, pomalowałam się i ubrałam sukienkę, a do tego buty. Ubrałam się tak bardzo elegancko bo miałam przeczucie, że Justinowi właśnie o to chodziło. O godzinie 17:57 rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. To pewnie Justin i to nawet przed czasem. Z ogromnym uśmiechem popędziłam do drzwi i je otworzyłam.
Jednak gdy je otworzyłam uśmiech zszedł z mojej twarzy. Nie był to Justin. Głośno przełknęłam ślinę i poczułam jak nogi się pode mną uginają, a ręce pocą.
- Witaj Julie, tęskniłem za Tobą.. - powiedział chłopak o wzroście mniej więcej Justina i ciemnych oczach. Poczułam jego oddech na mojej skórze i jego wargi muskające moje usta. Byłam w szoku. Nie wiedziałam co mam robić i nawet nie zdążyłam zareagować i zaprzestać temu co się właśnie dzieje. Oderwałam się od ust chłopaka i spojrzałam do tyłu gdzie stał Justin ze szklistymi oczami..

Kim jest ten chłopak? Co Justin zrobi?
I jak Wam się podoba kolejny rozdział? Lubię kończyć w takich chwilach i trzymać Was w niepewności aż do kolejnej notki :D Bardzo dziękuję za każdy komentarz, za każdą opinię, wiele to dla mnie znaczy. 
Zapraszam do odwiedzenia zakładek, zostawiania linków i nicków w zakładce "Czytane blogi" oraz "Informowani". 
Proszę o jakąkolwiek reklamę nowego rozdziału i bloga, będę ogromnie wdzięczna i z góry 
DZIĘKUJĘ! <3

sobota, 19 stycznia 2013

Czasem Trzeba Podążać Za Sercem. Bo Serce Wie Co To Jest Prawdziwa Miłość.

oczami Justina
Gdy Julie musnęła moje usta od razu odwzajemniłem i pogłębiłem jej pocałunek. Stawał się on coraz to bardziej namiętny. Podczas pocałunku przerzuciłem Julie na plecy a sam się nad nią pochyliłem. Nie odrywając się od jej ust zacząłem swoją nogą smyrać o jej nogę. Z każdą sekundą coraz bardziej uzależniałem się od jej dotyku. Działał na mnie kojąco i wywoływał u mnie milion przyjemnych dreszczy, które przechodziły przez moje ciało. Złożyłem serię muśnięć na jej ustach i przejechałem dłonią po jej policzku, patrząc w jej oczy. Była taka piękna. Położyłem się obok dziewczyny i mocno wtuliłem się w jej ciało. Co prawda nie byliśmy razem, ale już miałem co do tego pomysł. Czekam na odpowiednią chwilę i chciałbym aby było bardzo romantycznie. Myślę, że każdy człowiek dochodzi w życiu do takiego momentu gdy chce się zaopiekować drugą osobą. Ważniejsze dla niego jest szczęście drugiej osoby niż własne. Bo jest szczęśliwy wtedy gdy widzi uśmiech na twarzy ukochanej osoby. Czasem trzeba podążać za sercem. Bo serce wie co to jest prawdziwa miłość. Nie znamy się zbyt długo, ale to nie znaczy, że nie zdążyliśmy się już poznać. Czuliśmy się wspaniale w swoim towarzystwie i nawet gdy nastąpiła cisza to nie przeszkadzało nam to. Leżałem jeszcze przez chwilę wtulony w Julie aż zorientowałem się, że dziewczyna zasnęła. Uśmiechnąłem się i podciągnąłem kołdrę do góry okrywając nas nią jeszcze bardziej. Również zasnąłem.

Obudziłem się około jedenastej. Spojrzałem na Julie która nadal spała. Przejechałem swoją dłonią po jej włosach i odgarnąłem je za jej ucho. Położyłem swoją głowę obok jej i zacząłem rozmyślać o planach na dziś. Najważniejsze to, żebym spotkał się dzisiaj ze Scooterem i o wszystkim mu powiedział. Gdy Julie wstanie to zjemy śniadanie i ją odwiozę do domu. Pewnie jej przyjaciółka się o nią martwi.
Po krótkim czasie Julie się rozbudziła. Przywitałem ją czułym muśnięciem ust i od razu się rozpromieniłem.
- Wyspana? - spytałem patrząc w jej oczy.
- Tak, a Ty? Od jak dawna nie śpisz?
- Przed chwilą wstałem.
- Mhm.
- Co byś chciała zjeść?
- Szczerze? Obojętnie co, ważne, żeby coś, bo umieram z głodu.
- Dobrze, to ja już idę Ci coś zrobić do jedzenia.
- Ok, zaraz do Ciebie dojdę.
Pokiwałem tylko głową i wstałem z łóżka. Spojrzałem ostatni raz na Julie i ruszyłem w stronę drzwi.

oczami Julie
Gdy Justin wstał z łóżka spostrzegłam, że jest w samych bokserkach. Muszę przyznać, że wyglądał bardzo seksownie. Jego umięśnione ciało i nieład na głowie. Mimowolnie przygryzłam swoją wargę. Często zdarzało mi się to zupełnie nieświadomie. Zwlekłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki. Związałam swoje włosy w wysoki kok i przemyłam swoją twarz wodą. Po czym udałam się na dół do kuchni w której był Justin. Zastałam go stojącego tyłem i robiącego jajecznicę. Szeroko się uśmiechnęłam i oparłam się o stół. On nawet mnie nie zauważył. Po chwili nałożył jedzenie na talerze i obrócił się.
- Jak długo tu jesteś? - spytał zdziwiony i położył talerze na stół.
- Chwilę, spokojnie. Nie widziałam tego jak śpiewałeś sobie pod nosem - oboje zaczęliśmy się śmiać, usiadłam przy stole a Justin położył dwa kubki z herbatą na stole i usiadł naprzeciw mnie.
- Smacznego - powiedział chwytając kubek z herbatą w swoje dwie dłonie i przyglądając mi się.
- Wzajemnie - odpowiedziałam i od razu zaczęłam jeść. Nawet nie spostrzegłam, że Bieber nie je swojego śniadania. Dopiero gdy poczułam jego wzrok na sobie i moje policzki zaczęły się rumienić.
- A Ty co, nie jesz? - uniosłam głowę do góry.
- Jem, jem - odstawił kubek na stół, zaśmiał się i wziął się za jedzenie swojego śniadania. Jak już zjedliśmy  schowaliśmy swoje talerze do zmywarki. Oboje wyszliśmy z kuchni i udaliśmy się do salonu.
Usiedliśmy na tej samej kanapie co poprzedniego razu gdy u niego byłam. On po lewej, ja po prawej. 
- Wiesz Justin, ja już powinnam się zbierać. Nie chcę Ci przeszkadzać. A poza tym Jamie nie wie co ze mną. Bo nawet nie wzięłam ze sobą telefonu. 
- Dobrze, odwiozę Cię. Tylko się ubiorę.
- Ale nie chcę Ci robić kłopotu. Wrócę sama.
- Nie zaczynaj, ok? Odwiozę Cię i koniec - powiedział chłopak rzucając mi groźne spojrzenie na co oboje po chwili wybuchliśmy głośnym i donośnym śmiechem. 
- Tym razem wygrałeś - poddałam się, na co Justin poruszył zabawnie swoimi brwi do góry.
- Zawsze wygrywam, kochanie - powiedział dumnie.
- Oczywiście. Nie wątpię w to - wywróciłam zabawnie oczami.
- Zaraz wracam. Idę się tylko ubrać - puścił mi oczko i wbiegł szybko po schodach na górę. 
- Ok, leć.
oczami Justina
Udałem się szybko do góry, prosto do mojej garderoby. Wyciągnąłem z niej czyste bokserki, skarpetki, czarne rurki i szarą bluzę. Założyłem wszystko na siebie i poszedłem do łazienki. Ułożyłem swoje włosy i umyłem swoje zęby. Spryskałem się perfumami i założyłem czerwone Supry. Stanąłem przed dużym lustrem w garderobie aby ocenić mój wygląd. Muszę przyznać, że wyglądałem całkiem nieźle. Zwinąłem jeszcze z półki czapkę pod kolor butów i zszedłem na dół. Julie nadal siedziała na kanapie.
- Wybacz, że tak długo.
- Spokojnie, rekordu jeszcze nie pobiłeś - uśmiechnęła się i wstała z kanapy.
- Jeszcze - zaśmiałem się i chwyciłem z haczyka kluczyki do samochodu. Schowałem portfel do tylnej kieszeni w spodniach i wyciągnąłem dłoń w stronę Julie. Gdy ją chwyciła przyciągnąłem ją do siebie i objąłem w talii. Spojrzałem głęboko w jej piękne oczy.
- Znów się będziemy musieli pożegnać..- powiedziałem smutnym głosem.
- Ale się spotkamy.
- Kiedy?
- Niedługo.
- To znaczy?
- Nie wiem.
- Boże, czy Ty naprawdę chcesz mnie zabić?
- Nie przesadzaj.
- Nie przesadzam..
- Chodź już - dziewczyna próbowała wyrwać się z moich objęć.
- Nie puszczę Cię.
- Justin!
- Julie! - krzyknąłem wraz z nią.
- Puść mnie.
- Poproś.
- Proszę? - powiedziała patrząc mi w oczy.
- Inaczej.
- Jak?
- No nie wiem.
- No ej.. - powiedziała pesząc się a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- No co?
- Yh.. - stęknęła głośno i przybliżyła swoje usta do moich. Oj, tak. Zgadła o co mi chodziło. Musnęła moje wargi, na co ja wpiłem się w jej malinowe usta uśmiechając się przez pocałunek. Przycisnąłem ją bliżej siebie i wsunąłem swoje dłonie pod jej bluzkę a ona wplotła swoje palce w moje włosy. Nasz pocałunek stał się coraz bardziej namiętny, a mi zrobiło się od razu gorąco. Gdy się od siebie oderwaliśmy posłałem dziewczynie uśmiech i szepnąłem zachrypniętym głosem "Dziękuję". Udałem się w stronę drzwi i je otworzyłem.
- Głupek - mruknęła pod nosem.
- Słyszałem! - krzyknąłem w jej stronę.
Dziewczyna wytknęła mi tylko język i wyszła na zewnątrz. Wyszedłem za nią i zamknąłem drzwi na klucz. Wsiedliśmy do auta i ruszyłem w stronę jej domu, jak zawsze. Cała nasza jazda przebiegała w dziwnej ciszy.
Nie odrywając wzroku od drogi spytałem.
- Co jest?
- Nic.
- Na pewno?
- Tak.
- No ok.
Zerknąłem kątem oka na dziewczynę, patrzyła w szybę. Widziałem, że coś jest na rzeczy, że coś ją gnębi. Po chwili dojechaliśmy pod jej dom. Spojrzałem na nią i chwyciłem jej dłoń.
- Na pewno wszystko w porządku? Przecież widzę, że coś jest nie tak - musnąłem delikatnie jej dłoń.
- Na pewno, jest wszystko dobrze. Nie przejmuj się.
- Ale jakby co to mi powiesz, prawda? - spojrzałem na Julie unosząc swoją głowę w górę.
- Powiem - powiedziała przygryzając przy tym swoją dolną wargę - No dobrze, ja już pójdę. Dziękuję Ci, Justin za wszystko. 
- Nie ma za co, Skarbie..
Złożyłem pocałunek na jej policzku a ona się tylko uroczo uśmiechnęła.
- Pa.
- Pa, Julie - po moich słowach wyszła z samochodu a ja odprowadziłem ją wzrokiem aż do samych drzwi. Gdy zniknęła z moich oczu odjechałem. Pojechałem do domu Scootera, który mieszkał całkiem niedaleko stąd. Oby był w domu. Po 10 minutach byłem już na miejscu. Wysiadłem z auta i zapukałem do drzwi. Otworzyła mi je jak zawsze uśmiechnięta Carin.
- Justin! Cześć. Co Ty tu robisz? - rzuciła mi się na szyję.
- Cześć Carin! Przyjechałem do Scootera. Muszę z nim pogadać. Jest w domu?
- Nie ma go. Ale niedługo powinien wrócić, proszę wejdź - uśmiechnęła się i otworzyła mi szerzej drzwi.
- Ok, poczekam na niego - wszedłem do ich nowoczesnego domu. Od razu udałem się do salonu i usiadłem na kanapie.
- Chcesz coś do picia?
- Nie, dziękuję - odpowiedziałem.
Carin przyszła do salonu i usiadła na fotelu naprzeciw mnie.
- No więc, co u Ciebie, Panie Bieber? - spytała z zaciekawieniem. 
- U mnie? No wiesz.. wszystko dobrze. Nic się nie zmieniło od ostatniego razu. Ale tak pomiędzy nami to.. poznałem dziewczynę.
- Dziewczynę? Ojej, opowiadaj. Jaka ona jest?
- Jaka? Wspaniała. Nie no.. Nie da się jej opisać. Zauroczyła mnie sobą. Swoją urodą, swoim głosem, całą sobą. Pierwszy raz jak ją spotkałem.
- Zakochałeś się? 
- Emm..
W tej chwili do domu właśnie wszedł Scooter. 
- Justin! - krzyknął i podszedł do mnie by się przywitać. A potem podszedł do Carin i pocałował ją.
- Cześć Kochanie - zwrócił się do Carin a ja się uśmiechnąłem.
- Czyżbym Wam przeszkodził w rozmowie? - Scooter spojrzał najpierw na mnie, a potem na Carin.
- Nie - odpowiedzieliśmy chórem. 
- No więc, co Cię tu sprowadza? - spytał siadając na kanapie obok mnie.
- Chciałem pogadać. 
- To może ja nie będę Wam przeszkadzać. Pójdę na górę - oznajmiła Carin i też tak zrobiła.
- O co chodzi, hm?
- No tak.. - nie wiedział zupełnie od czego zacząć.
- Bieber, no co Ty? Występujesz dla miliona osób na świecie a teraz masz stresa? Wal śmiało - Scooter klepnął mnie w ramię.
- Bo wczoraj w nocy się coś wydarzyło.. nie wiem jak to się potoczy. Coś co może zagrozić mojej karierze.. - wydusiłem z siebie.
- Że co? Mów od razu co się wydarzyło. Tylko bez jaj.
- Stary, ja nie robię sobie jaj - powiedziałem przełykając głośno swoją ślinę - poznałem dziewczynę. Wtedy w centrum handlowym, podczas castingu. Ale to nie ważne. Pojechałem wczoraj pod jej dom.. Całowaliśmy się. Nagle zjawili się paparazzi, więc odjechaliśmy. Nie wiedziałem nawet gdzie jadę, jechałem ciągle przed siebie aby ich zgubić. Zatrzymaliśmy się w jakimś lesie. No i oczywiście musiałem wpaść na pomysł aby się przejść. W lesie stało trzech chłopaków. Skąd oni w ogóle się tam wzięli? Zaczęli coś tam pieprzyć, że mamy się stamtąd wynosić, że to ich miejsce. Nic by się takiego nie stało gdyby jeden z nich nie zbliżał się do Julie. Ona się wystraszyła, więc od razu przywaliłem mu w twarz. Później przyszedł jakiś typek i ich przegonił. Problem w tym, że nie jestem pewny czy oni mnie rozpoznali czy nie..
- Cholera, Justin! W coś Ty się wpakował? Ale ok. Czy jakoś zareagowali gdy zobaczyli Cię z bliska?
- Nie, wydaje mi się, że nie. Ale wiedzą jak mam na imię. Słyszeli jak Julie do mnie mówi.
- Yh, dobra. Nie panikujmy - próbował mnie uspokoić i już wymyślał jakiś plan, jak zawsze - nie wiadomo czy Cię rozpoznali, nie wiadomo czy ktoś się o tym dowie. Więc co było to się nie odstanie. Nie poradzimy nic na to, ale dlaczego mi nie powiedziałeś nic o tej dziewczynie?
- O Julie? A co miałem Ci mówić?
- Mogłeś mi powiedzieć, że się zakochałeś.
- Możliwe też, że oni nawet jakby mnie rozpoznali to nic nie pisną. Bo szybko uciekli, gdy przyszedł ten facet. Więc może to też mogłoby im zaszkodzić.
- Justin..
- Co?
- Nie zmieniaj tematu.
- Nie zmieniam. Ważniejsze jest teraz co innego.
- Ta, dobra, opowiedz mi to jeszcze raz. Ze szczegółami - powiedział.
Też tak zrobiłem. Powiedziałem mu wszystko tak dokładnie jak to tylko pamiętałem.
- Jeżeli wyszłoby to na jaw, to byłaby niezła afera, że się biłeś.
- Tak, wiem.
- Takie rzeczy nie mogą się dziać, rozumiesz?
- Scooter, wiem o tym. Ale poniosło mnie gdy ten dupek zaczął się do niej zbliżać.
- Rozumiem. Nie przejmuj się tym na razie, jakby co to zawsze się coś wymyśli. Dobrze, że zwróciłeś się z tym do mnie i mi wszystko powiedziałeś.
- Zawsze do Ciebie się zwracam.. no prawie.
- Właśnie.
- Dobra, będę się już zmywał. Dziękuję, Scooter. Znów mi pomagasz gdy wpakuję się w jakieś gówno.
- Przecież wiesz, że Ci zawsze pomogę.
- Jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia.
Pożegnaliśmy się podając sobie dłonie a ja jeszcze krzyknąłem do Carin na pożegnanie "cześć". Ona szybko zeszła i przytuliła mnie.
- Cześć Justin, uważaj na siebie.
Zawsze mi to mówiła gdy się żegnaliśmy, to kochane.
- Będę i Wy również.
Wyszedłem z ich domu i ruszyłem do swojego auta. Usiadłem na miejscu kierowcy i odpaliłem silnik. Zacisnąłem palce na kierownicy i z piskiem opon odjechałem do swojego domu.
Gdy dojechałem udałem się do środka, a potem do swojej sypialni. Ściągnąłem z siebie wszystkie ciuchy i założyłem tylko swoje czarne dresowe spodnie. Rzuciłem się na łóżko i przykryłem głowę dużą poduszką. Próbowałem zasnąć, ale cały czas myślałem o tym co się stało w nocy . O tym całym zdarzeniu w tym cholernym lesie, ja Julie się bała. Jak wtedy poczułem się za nią odpowiedzialny i musiałem ją obronić. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień co, Bieber? Jednak po czasie zapadłem w sen.

oczami Julie
Chciałam po cichu wejść do mieszkania. Tak aby Jamie mnie nie widziała. Aby nie widziała mnie w takim stanie. Czyli zmęczonej, w rozczochranych włosach i w takich samych ciuchach co wczoraj. Chciałam po prostu wślizgnąć się do łazienki, ogarnąć się tam, wziąć prysznic i dopiero wtedy z nią porozmawiać. Otworzyłam jak najciszej drzwi i zrobiłam jeden krok do przodu. Całe szczęście Jamie nie było ani w salonie ani w kuchni. Na pewno była w pokoju. Na palcach poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Uf, udało się. Zamknęłam drzwi na klucz i zrzuciłam wszystkie swoje ciuchy na podłogę. Weszłam pod prysznic i zamknęłam kabinę. Umyłam swoje ciało i włosy. Po ok. 15 minutach wyszłam z kabiny, wytarłam swoje ciało i  chwyciłam szlafrok, który wisiał na haczyku. Ubrałam go, umyłam zęby i zebrałam ciuchy które leżały na podłodze. Wrzuciłam je do kosza na pranie i wyszłam z łazienki. Wzięłam jeden głęboki oddech i nacisnęłam na klamkę od naszego pokoju. Jamie siedziała na łóżku i coś robiła w swoim telefonie.
- Cześć - powiedziałam a ona nawet na mnie nie spojrzała.
- No cześć - odpowiedziała oschle nie zmieniając swojej pozycji.
- Jak tam z Nickiem?
- Dobrze.
- Mhm.
- Gdzie byłaś?
Wiedziałam, że zmięknie i sama zapyta. Tak jak zawsze.
- To długa historia..
- Mamy czas.
- No tak, skoro chcesz.. - usiadłam na łóżku obok jej i zaczęłam zdawać jej szczegółową relację z tego co się działo wczoraj. Jamie zrobiła wielkie oczy i otworzyła szeroko buzię. Nie dowierzała mi w to wszystko. Ale co ja poradzę? Na pewno dużo osób by mi w to nie uwierzyło, ale liczyłam, że chociaż ona. Musiałam jej jeszcze z dwa razy wszystko opowiedzieć aby w końcu uwierzyła w to wszystko. Choć ja sama nadal nie jestem pewna czy to nie jest przypadkiem sen..

No i jest kolejny rozdział. Według mnie nie należy do najlepszych, nic takiego się nie dzieje. Ale mam nadzieję, że aż taki zły nie będzie i podzielicie się swoimi opiniami w komentarzach. Obiecuję, że następne będą lepsze. 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Byłabym wdzięczna za jakąkolwiek reklamę tego bloga. 
Kocham Was! <3

wtorek, 8 stycznia 2013

Gwałtownie Się Obrócił I Odsunął Mnie Za Siebie. Bez Chwili Zastanowienia Wymierzył Cios W Twarz Chłopaka.

oczami Julie
Dotyk Justina wywoływał przyjemne dreszcze przechodzące moje ciało. Pomimo niskiej temperatury na dworze na samym było bardzo gorąco. Wsunęłam swoje zimne dłonie najpierw pod jego kurtkę a potem bluzę i bluzkę. On po cichu mruknął podczas pocałunku a ja sama się uśmiechnęłam. Jeździłam opuszkami palców wzdłuż jego nagich pleców a on wbił swoje palce w moje uda. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Bieber zaczął delikatnie muskać moją szyję swoimi słodkimi wargami na co ja wygięłam się w łuk i wbiłam swoje palce w jego plecy. Gdy przestał odchylił się do tyłu i spojrzał w moje oczy a ja w jego.
Przechyliłam głowę w prawą stronę i delikatnie się uśmiechnęłam. Zrobił to samo naśladując mnie.
- Masz ochotę może na nocy spacer po lesie? - spytał łapiąc mnie za dłonie i śmiejąc się przy tym po zabrzmiało to nieco śmiesznie.
- A obronisz mnie przed wszystkim złym? A co jeśli stracisz mnie z oczu choć na moment i ktoś mnie porwie? - powiedziałam po cichu się śmiejąc jednak po chwili opanowałam śmiech i przygryzłam swoją dolną wargę.
- Po pierwsze nigdy nie spuszczę z Ciebie wzroku, po drugie nigdy nie pozwoliłbym Cię skrzywdzić, a po trzecie umarłbym bez Ciebie.
- Jesteś słodki, wiesz? No dobrze, więc chodźmy.
Zeskoczyłam z maski samochodu i poprawiłam swoje włosy oraz bluzkę. Stanęłam obok Justina i chwyciłam go za dłoń. Chłopak zamknął przyciskiem auto i ścisnął mocniej moją dłoń. Uśmiechnęliśmy się oboje do siebie i ruszyliśmy powolnym krokiem w głąb lasu.
Po drodze rozmawialiśmy o moich studiach, o mojej i jego rodzinie, o jego fanach. Praktycznie o wszystkim. Nasze rozmowy zawsze były płynne i się kleiły. Zawsze znalazł się jakiś wspólny temat. Czułam, że jesteśmy bratnimi duszami.
- I co, boisz się? - spytał opuszczając swój wzrok w dół by na mnie spojrzeć, ponieważ byłam nieco niższa od niego.
- Przy Tobie niczego - spojrzałam na jego twarz.
Tylko się uśmiechnął i ucałował mnie w głowę przy czym ja położyłam swoją prawą dłoń na jego umięśnionym brzuchu.
Szliśmy i rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę aż nagle usłyszałam szelest i jakieś głosy.
Ścisnęłam mocniej dłoń Biebera i schowałam się za nim.
- Justin, co to było? - spytałam łamiącym się głosem.
- Nic. Nie bój się - Justin zaczął się rozglądać na boki aby zobaczyć skąd dobiegają te odgłosy.
Jednak te dziwne dzięki nie ustawały, lecz robiły się coraz to głośniejsze.
- O patrzcie chłopaki.. mamy nieproszonych gości! - powiedział ktoś kierując się tymi słowami do nas. Cała aż podskoczyłam. Justin próbował zachować spokój i znów nie wybuchnąć złością. Boże, co jeszcze się mogło zdarzyć?
- Wyjazd stąd! To nasze miejsce. No już! Nie dociera? Czy może mam Wam pomóc? - powiedział coraz bardziej rozzłoszczony chłopak przybliżając się do nas wraz z dwójką innych, którzy otoczyli nas z trzech stron.
- Że co proszę? - odezwał się Justin przybliżając się w stronę "lidera" tej grupki.
- Głuchy jesteś? Masz problem?
- Jedyną osobą która ma tu problem jesteś Ty frajerze - Bieber powiedział prosto w twarz temu kolesiowi  zaciskając swoje pięści ze złości.
- Justin, przestań. Chodź stąd - próbowałam go odciągnąć od tego chłopaka, lecz wyrwał mi się z rąk podchodząc coraz bliżej. Widziałam jak zacisnął swoją szczękę z gniewu.
- O, Justin? Jak mi miło. Więc drogi Justinie zabierają swoją lalę i wypierdalaj stąd z nią.
- Kurwa, przegiąłeś skurwysynie - krzyknął i był już gotowy przywalić chłopakowi pięścią w twarz jednak w ostatniej chwili chwyciłam jego dłoń i powstrzymałam go od ciosu.
- Widzisz, posłuchaj się swojej dziuni - wybuchł śmiechem chłopak z którym Justin stał twarzą w twarz.
- Spierdalaj od niej, dobrze Ci radzę.
- Bo co kurwa?
Po tych słowach jeden z chłopaków zaczął się przybliżać w moją stronę. Oparłam się plecami o plecy Justina nadal trzymając się jego dłoni. Na co od gwałtownie się obrócił i odsunął mnie za siebie. Bez chwili zastanowienia wymierzył cios w twarz chłopaka. Tylko głośno krzyknęłam, ale nie ukrywam, że należało mu się.
- Mówiłem, że masz jej nie dotykać! - krzyknął Bieber patrząc jak chłopak przykłada sobie dłoń w miejsce gdzie został uderzony. Patrzył jeszcze na swojego przeciwnika lecz nie trwało to zbyt długo gdyż usłyszał głosy innych.
Już wyobraziłam sobie tą całą bójkę. Dlaczego to wszystko musi się dziać? Zbyt mało Justin się już dzisiaj zdenerwował? Po chwili usłyszeliśmy kroki i zobaczyliśmy światło latarki którą ta osoba świeciła po naszych twarzach.
- Co tu się dzieje? Już mi stąd, natychmiast! - krzyknął pan w starszym wieku. Na moje oko był leśniczym. Ale to nie było ważne teraz. Najważniejsze, że przerwał to całe piekło.
- Zawijamy chłopaki! - krzyknął jeden z nich i uciekli w drugą stronę. Nareszcie!
- Nic Ci nie jest kochanie? - podszedł do mnie Justin i uniósł moją głowę do góry.
- Nie.. a Tobie? Boże, Justin.. mogło Ci się coś stać! Ich było więcej! - spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach.
- No kurwa, przecież on nie mógł Cię nawet dotknąć! Ma szczęście, że nie zabiłem go na miejscu.
Ale tylko jak go kiedyś spotkam obiecuję, że to zrobię - powiedział Bieber próbując się już uspokoić.
- Justin, spokojnie.. Chodź, wracamy do auta - pociągnęłam go za rękę i udaliśmy się w stronę samochodu.
Posłuchał się mnie i ze spuszczoną głową ruszył za mną. Po kawałku drogi przez ciemny las doszliśmy do samochodu. Usiedliśmy na swoich miejscach i siedzieliśmy przez chwilę w ciszy. Jednak chłopak postanowił ją przerwać.
- Tobie na pewno nic nie jest? Nie dotknął Cię? - spytał patrząc przed siebie.
- Nie. Jest okej - odpowiedziałam po czym zacisnęłam swoje usta w poziomą kreskę i zapięłam pasy w samochodzie na znak, że powinniśmy już jechać. Pokiwał tylko głową i również zapiął swoje pasy. Odpalił silnik i z piskiem opon wyjechaliśmy z lasu. Przez całą drogę nic się nie odzywaliśmy. Gdy spoglądałam na Justina on tylko było skupiony na drodze. Oparłam głowę o szybę i nawet nie wiem kiedy poległam. Zasnęłam podczas jazdy. No cóż było już trochę późno a mnie dopadało zmęczenie. Za dużo tego wszystkiego jak na jeden wieczór, jedną noc..

oczami Justina
Próbowałem już opanować swoją złość ale jednak nie udawało mi się to na zbyt długo. Ale jak już się tak stało od razu przypominało mi się jak ten frajer chciał dotknąć Julie. Wybuchłem. Nie mogłem pozwolić aby jej coś zrobił. Całe szczęście tak to się tylko skończyło. Jak powiedziałem, miał szczęście, że go nie zabiłem. Ale jak go jeszcze kiedyś spotkam na pewno nie tak to będzie wyglądać i nie skończy się na rozmowie. Frajerzy. Po chwili zerknąłem na Julie. Spała. Nie chciałem jej już budzić aby zawieźć ją do jej domu. Więc postanowiłem, że pojedziemy do mnie. Gdy dojeżdżaliśmy do mojego domu dochodziła 2:00 w nocy. Po cichu wyszedłem z auta i udałem się w stronę drzwi dziewczyny. Delikatnie je otworzyłem i chwyciłem głowę Julie. Następnie chwyciłem jej nogi i wyciągnąłem ją całą z auta. Zamknąłem drzwi nogą i sprytnie zamknąłem samochód pilotem. Udałem się do drzwi trzymając na rękach dziewczynę która wyglądała jak aniołek. Udało otworzyć mi się drzwi wejściowe. Gdy stałem już w środku drzwi również zamknąłem poprzez kopnięcie nogą i udałem się po schodach, prosto do mojej sypialni. Zapaliłem światło i położyłem "mojego aniołka" na łóżku. Ściągnąłem jej buty i ułożyłem jak do snu. Chwyciłem jeszcze duży, miękki koc i przykryłem nim ją, robiąc to wszystko jak najdelikatniej potrafiłem. Stałem jeszcze chwilą nad nią i przyglądałem się jak słodko śpi. Spała tak spokojnie. Jakby nie było wokół niej pozostałego świata. Wyglądała przepięknie. Mógłbym tak stać i się jej przyglądać cały czas i wsłuchiwać się w jej równomierny oddech. Najważniejsze było dla mnie jej bezpieczeństwo. Już miałem zajebać tego idiotę. 
Udałem się do toalety i zamknąłem drzwi. Odkręciłem wodę z kranu i ochlapałem nią swoją twarz. Przeczesałem palcami swoje włosy i oparłem się o kran. Uniosłem wzrok do góry by móc przejrzeć się w lustrze. Przyglądałem się swojej twarzy i muszę przyznać, że wyglądała strasznie. Poza tym byłem strasznie zmęczony. Teraz mam jeden wielki problem. Jeżeli oni rozpowiedzą to wszystko co się działo dzisiejszej nocy? Jeżeli dojdzie to do mediów? Przecież Scooter mnie zabije. Najpierw za tych całych paparazzi a potem za tą akcję w lesie. I tak pewnie oni podali by swoją wersję, że to ja na nich napadłem. Wszystko jest takie cholernie niesprawiedliwe. Ściągnąłem wszystkie swoje ciuchy i zostałem w samych bokserkach. Umyłem swoje zęby i wyszedłem z łazienki. Spojrzałem jeszcze raz na śpiącą Julie w moim łóżku i uśmiechnąłem się sam do siebie. Wyszedłem z pokoju zamykając przy tym jak najciszej drzwi. Zszedłem po schodach do kuchni by napić się jeszcze czegoś przed snem. Wyciągnąłem z lodówki zimny sok pomarańczowy i nalałem go do szklanki leżącej na blacie kuchennym. Opierając się jedną ręką o blat wziąłem jeden duży łyk zimnego pokoju. Zamknąłem jeszcze główne drzwi na klucz i spuściłem wszystkie rolety w domu. Zgasiłem wszystkie światła na dole i ruszyłem do drugiego pokoju na górze. Znajdował się on po prawej stronie tuż przy pokoju w którym spała Julie. Od razu wskoczyłem do łóżka i przykryłem się kołdrą. Podłożyłem swoje ręce pod głowę i wpatrywałem się w sufit. Były marne szanse, że teraz zasnę. 
Byłem zbyt bardzo przejęty tą całą dzisiejszą sytuacją. Cały czas myślałem o tym co się działo.

* godzina 3:15 *

oczami Julie
Gdy się obudziłam było już zupełnie ciemno. Gdzie ja w ogóle jestem? Jak się tu znalazłam i gdzie jest Justin? Może to wszystko mi się śniło.. Ta cała akcja w lesie. Bardzo bym chciała, ale jednak nie.. To się naprawdę wszystko wydarzyło. Po cichu wstałam z łóżka i zapaliłam lampkę stojącą na szafeczce nocnej. Skierowałam się w stronę drzwi i wyszłam z pokoju. Gdy znalazłam się na korytarzu spojrzałam w prawo, w lewo. Jednak wszędzie było zupełnie ciemno. Jedynie co byłam w stanie zobaczyć to jedne z drzwi. Co mi szkodzi? Może tam jest Justin? Niepewnie je otworzyłam i dyskretnie spojrzałam do środka. Rzuciło mi się w oczy duże łóżko, a w nim leżący Justin. Odważyłam się wejść do środka. Miałam nadzieję, że może jeszcze nie śpi. Zamknęłam za sobą drzwi i udałam się w stronę łóżka. Usiadłam po przeciwnej stronie łóżka niż leżał Justin i spojrzałam na niego.
- Obudziłam Cię?
- Oczywiście, że nie. Ale dlaczego Ty nie śpisz?
- Nie wiem.. zbudziłam się - odgarnęłam swoje włosy za ucho i spojrzałam na chłopaka. On tylko chwycił swoją kołdrę i uniósł ją do góry na znak abym się położyła. Wsunęłam się pod kołdrę chłopaka i położyłam głowę na jego torsie. On objął mnie ramieniem. Zaczęłam smyrać nogą jego nogę i jeździć palcem po jego umięśnionym ciele.
- Skarbie? - zaczęłam szeptem.
- Tak?
- Dziękuję Ci.
- Mi? Za co?
- Za to, że mnie obroniłeś. Sama bym sobie nie poradziła.
- Julie.. przestań. Nie masz mi za co dziękować. Pamiętasz co Ci dziś powiedziałem, tak?
- Pamiętam wszystkie Twoje słowa.
- Dobrze. Wiedz, że ja dotrzymuję obietnic.
Na te słowa nic już nie odpowiedziałam tylko uniosłam głowę do góry i musnęłam usta Justina. Byłam mu strasznie wdzięczna za wszystko..
 ***

I jak Wam się podoba? Dostałam nagły atak weny. Mam nadzieję, że będziecie komentować i wyrażać swoją opinię. Haha, wiem, że co niektórzy liczyli na inne rozwinięcie akcji w związku z tym samochodem no ale proszę bardzo. Inny zwrot akcji. Już dawniej miałam na to pomysł. Piszcie czy Wam się spodobało!
I piszcie co myślicie, że wydarzy się dalej. Wspaniale się czyta Wasze komentarze z opiniami <3

CZYTASZ=KOMENTUJESZ
 Byłabym bardzo wdzięczna jeżeli przesyłalibyście dalej link bloga. Reklamowali. To bardzo dla mnie ważne. Dziękuję.

sobota, 5 stycznia 2013

Kocham Cię I Chcę Cię Tylko Jak Najlepiej Przed Tym Chronić.

oczami Justina
Po chwili poczułem jej zimną dłoń na moim policzku. W pewnej chwili twarz Julie była coraz bliżej mojej. Na swoich ustach poczułem jej, duże, malinowe wargi. Moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Jakby zaraz miało wyskoczyć mi z klatki piersiowej. Nie dotarło do mnie co się dzieje w tej chwili. Zacząłem odwzajemniać jej pocałunek. Stawał się coraz bardziej namiętny. Swoje dłonie położyłem na biodrach dziewczyny i delikatnie wbiłem w nie swoje palce. Niechętnie oderwałem się od ust blondynki i nabrałem powietrza do swoich płuc. Mój mózg zaczął powoli przetwarzać to co się działo przed chwilą. To chyba jedna z najwspanialszych chwil w moim życiu.
- Kocham Cię, Justin..
- Również Cię kocham.. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo. Stałaś się dla mnie najważniejsza - odpowiedziałem zachrypniętym głosem i chwyciłem jej dłonie, mocno je ściskając.
Puściłem jej jedną dłoń i odgarnąłem jej mokre włosy za ucho.
- Pewnie zmarzłaś - ściągnąłem z siebie kurtkę i okryłem ją Julie.
- Dziękuję - odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie tym swoim anielskim uśmiechem, który zawsze zwalał mnie z nóg - Justin, może wejdziesz do mnie do domu? Tu już jest trochę zimno i mokniesz.
- Skarbie, nie chcę Ci robić kłopotu. Jak jeszcze w domu jest Jamie.
- Ale to naprawdę nie kłopot, no proszę Cię.
- Następnym razem, obiecuję - uśmiechnąłem się do niej i zabawnie pofalowałem swoimi brwiami.
- Obiecujesz, obiecujesz?
- Oczywiście
- Wiesz co? - spytała przygryzając seksownie swoją dolną wargę.
- Hm?
- Strasznie ciężko mi się z Tobą żegnać.. - powiedziała opuszczając swój wzrok w dół. Uśmiechnąłem się tylko i chwyciłem ją za podróbek unosząc jej głowę do góry. Przechyliłem swoją głowę w prawą stronę i spojrzałem w jej błyszczące się oczy.
- Też mi jest strasznie ciężko się z Tobą żegnać. Najchętniej nigdy w życiu bym tego nie zrobił. Ale wiesz co? Gdy jednak musimy się pożegnać pozwala mi przetrwać fakt, że przecież w końcu się znów spotkamy. Że znów ujrzę Twoją twarz. Ugh, chodź.. - pociągnąłem ją za rękę i ruszyłem do przednich drzwi pasażera. Otworzyłem przed nią drzwi i poczekałem aż wsiądzie by je za nią zamknąć. Gdy to zrobiłem udałem się w stronę otwartych przeze mnie drzwi kierowcy i wszedłem do środka samochodu.
Wygodnie usiadłem w fotelu i włączyłem ogrzewanie aby Julie mogła się rozgrzać bo była zmarznięta. Nie dziwię się, przecież staliśmy dobre kilka minut w deszczu. Oby tylko się przez to nie rozchorowała. Obróciłem głowę w prawą stronę by móc spojrzeć na dziewczynę. Naszą ciszę, która nawet nie była niezręczna przerwał jej głos.
- Chcesz mnie porwać? Wywieść do lasu?
Zaśmiałem się.
- Nie. Chciałem tylko aby było Ci ciepło, a nie chciałem się z Tobą żegnać. No chyba, że Ty chcesz abym już sobie pojechał. Pojechał i dał Ci spokój.. - ostanie słowa powiedziałem "grając", że to sprawia mi wielki trud i łapiąc się za serce.
- Głupku Ty jeden. Dziękuję, że się tak troszczysz. I jest mi już ciepło - powiedziała spokojnym tonem i położyła swoją dłoń na moim kolanie.
Swoją rękę położyłem na jej i zacząłem jeździć swoim kciukiem po jej zewnętrznej stronie.
Zadziornie się uśmiechnąłem.
- Zawsze mogę Cię rozgrzać - powiedziałem jakby to było zupełnie oczywiste i przygryzłem swoją dolną wargę a swoje brwi uniosłem zabawnie do góry. Na co ona wybuchła głośnym śmiechem, a ja zaraz po niej.
Nagle jej druga dłoń powędrowała w stronę radia. Włączyła je i od razu zaczęła nucić melodię wydobywającą się  głośników samochodu. Palcami wystukiwała rytm na podłokietniku i zaczęła się kołysać. Z uśmiechem na twarzy obserwowałem jej każdy ruch. Patrzyłem na to jak z końcówek jej włosów spływają kropelki, na to jak nimi macha, jak uderzają ją w twarz, na jej własny rytm.
Jednak się zorientowała, że ją obserwuję i spojrzała z moją stronę słodko się przy tym rumieniąc.
- No co?
- Nic, nic.. Patrzę sobie tylko na Ciebie. Nie mogę?
- Nie.. Bo mnie zawstydzasz..
- Serio?
- A jak myślisz? - powiedziała szeptem.
Ja tylko na to mruknąłem i położyłem dłoń na jej policzku i wpiłem się w jej wargi. Złożyłem serię pocałunków na jej ustach i zacząłem jechać swoją ręką od jej policzka w dół, do jej szyi. Aż nagle nasz pocałunek przerwał błysk flesz i coraz większe zamieszanie robiące się wokół samochodu. Oderwałem się od warg Julie i włożyłem kluczyki do stacyjki.
- Kurwa - syknąłem - Zapnij pasy.
- Dobrze - też tak zrobiła.
Odpaliłem samochód i szybko ruszyłem spod domu dziewczyny. Widząc w lusterku jak fotoreporterzy wsiadają do aut i jadą za nami przyśpieszyłem. Jak oni się tutaj w ogóle znaleźli? Kiedy oni mnie widzieli? Może ktoś im powiedział.. Boże.
oczami Julie
Zrobiłam to co mówił Justin. Szybko zapięłam swój pas. Jechaliśmy z dużą prędkością. Chwilami patrzyłam do lusterek czy oni nas dalej śledzą, a chwilami patrzyłam na Justina. Było widać, że chłopak jest nieźle wkurzony. Nie dziwię się.. I to jeszcze przerwali nam w takiej chwili. Przeniosłam swój wzrok na drogę i nic się nie odzywałam aby nie denerwować jeszcze bardziej Biebsa i aby nie przeszkadzać mu w jeździe. Musi się teraz skupić na drodze, a jeszcze jedzie tak szybko. Po jakimś czasie nareszcie zgubiliśmy tych fotoreporterów, a Justin zwolnił. Wjechaliśmy w las. Przy jednej z zatoczek Bieber zatrzymał auto i wysiadł z niego. Dobrze, że deszcz już przestał padać i mogliśmy się w aucie ogrzać. Justin oparł się o maskę samochodu i skrzyżował ręce na wysokości swojej klatki piersiowej. Zdecydowałam się wyjść z auta. Zamknęłam drzwi i stanęłam przed chłopakiem. Położyłam swoje dłonie na jego rękach i uniosłam swój wzrok do góry by móc na niego spojrzeć. On patrzył w dal lecz po chwili spuścił swój wzrok.
Spojrzał mi w oczy. Można było z nich wyczytać zarówno złość jak i smutek.
- Justin, nie denerwuj się już tak.. - powiedziałam do niego szeptem.
- Nie denerwuję się - oznajmił, lecz obydwoje wiedzieliśmy, że było inaczej.
- No przecież widzę. To nie jest warte Twoich nerwów, oni spełniają swoją pracę. Myślałam, że już się do tego przyzwyczaiłeś.
- Ja? Ja oczywiście, że się przyzwyczaiłem. No ale przerwali nam w takiej chwili. Jak oni w ogóle wiedzieli, że tam jestem? Może powinienem się już z tym pogodzić. Ale przecież Ty się jeszcze nie przyzwyczaiłaś.
- Więc chodzi Ci o mnie? - spytałam robiąc duże oczy.
- Tak. Przecież oni nie dadzą Ci teraz spokoju. Będą Cię śledzić na każdym kroku. Cholera, nawet nie chciałem dzielić się ze światem z moim uczuciem do Ciebie. Bo już jutro będziemy na nagłówkach gazet. Pewnie wszyscy będą myśleć, że robię teraz to dla rozgłośni. Z tą całą reklamą. Ale nie. Uwierz mi. Nie robię tego dla rozgłosu. Chciałem zachować Cię tylko dla siebie. Uchronić Cię przed tym całym światem. Ty mi wierzysz prawda?
- Tak, Justin. Tak, wierzę Ci. Ale ja się nie boję tego wszystkiego. Cieszę się tym co mam teraz. Że mam Ciebie. Prędzej czy później i tak się inni dowiedzą co się stało między nami. Teraz właśnie się tak stało. Szkoda, że właśnie w taki sposób a nie od Ciebie samego, ale już nic na to nie zrobimy. Bo dla mnie liczą się nasze uczucia. Nie wiem jak dla Ciebie. Nie chcę aby ktoś stawał nam na drodze. Rozumiem to wszystko. Rozumiem to kim jesteś. To gdzie zaszedłeś. To jest dla mnie niesamowite. Nawet nie wiesz jak bardzo Cię podziwiam. Ale tak czasem jest, że ktoś dowiaduje się o czymś albo za szybko, albo gdy nie powinien o tym wiedzieć - powiedziałam wszystko co myślę na ten temat i wzięłam jeden głęboki oddech.
- Julie! Powinnaś wiedzieć, że dla mnie też liczą się nasze uczucia. Gdyby tak nie było nie przyjechałbym do Ciebie dzisiejszego wieczoru. Kocham Cię i chcę Cię tylko jak najlepiej przed tym chronić i chcę chronić Twoją prywatność. Chcę abyś była szczęśliwa.
- Jestem szczęśliwa gdy jestem z Tobą, rozumiesz? Nic tego nie zmieni.
- Mam taką nadzieję..
- Oj, Panie Bieber.. - uśmiechnęłam się do niego delikatnie i przejechałam dłonią po jego włosach. On złapał mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie. Wpił się w moje usta a mi zrobiło się gorąco, pomimo niskiej temperatury. Zawiesiłam dłonie na jego szyi i zaczęłam masować jego kark. Wsunęłam swój język do jego buzi i zaczęłam jego czubkiem ocierać o jego język. Bieber cicho pomrukiwał podczas pocałunku i zjechał dłońmi na moje pośladki. Momentalnie na niego wskoczyłam owijając swoje nogi wokół jego bioder. Przejechałam swoim języczkiem po jego śnieżnobiałych ząbkach i splotłam swoje dłonie. Justin obrócił się, trzymając mnie nadal za pośladki i posadził mnie na masce swojego białego Porsche. Przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie i między nami nie było już żadnej wolnej przestrzeni. Uśmiechnęłam się zadziornie podczas pocałunku i przejechałam dłonią po jego torsie a on swoimi rękoma po moich udach..

I jak Wam się podoba? Myślicie, że Justin w końcu poprosi Julie o to aby z nim była? Bo przecież jeszcze nie wypowiedział tych słów. A i jak Wam się podoba nowy wygląd bloga? Udało mi się go zamówić. Mi się bardzo podoba. Znów chcę Wam bardzo mocno podziękować za wszystkie miłe słowa, za wszystkie komentarze. Bardzo dużo dla mnie znaczą i cieszę się, że komentujecie moje rozdziały. 
Teraz życzę Wam słodkich snów! <3