sobota, 19 stycznia 2013

Czasem Trzeba Podążać Za Sercem. Bo Serce Wie Co To Jest Prawdziwa Miłość.

oczami Justina
Gdy Julie musnęła moje usta od razu odwzajemniłem i pogłębiłem jej pocałunek. Stawał się on coraz to bardziej namiętny. Podczas pocałunku przerzuciłem Julie na plecy a sam się nad nią pochyliłem. Nie odrywając się od jej ust zacząłem swoją nogą smyrać o jej nogę. Z każdą sekundą coraz bardziej uzależniałem się od jej dotyku. Działał na mnie kojąco i wywoływał u mnie milion przyjemnych dreszczy, które przechodziły przez moje ciało. Złożyłem serię muśnięć na jej ustach i przejechałem dłonią po jej policzku, patrząc w jej oczy. Była taka piękna. Położyłem się obok dziewczyny i mocno wtuliłem się w jej ciało. Co prawda nie byliśmy razem, ale już miałem co do tego pomysł. Czekam na odpowiednią chwilę i chciałbym aby było bardzo romantycznie. Myślę, że każdy człowiek dochodzi w życiu do takiego momentu gdy chce się zaopiekować drugą osobą. Ważniejsze dla niego jest szczęście drugiej osoby niż własne. Bo jest szczęśliwy wtedy gdy widzi uśmiech na twarzy ukochanej osoby. Czasem trzeba podążać za sercem. Bo serce wie co to jest prawdziwa miłość. Nie znamy się zbyt długo, ale to nie znaczy, że nie zdążyliśmy się już poznać. Czuliśmy się wspaniale w swoim towarzystwie i nawet gdy nastąpiła cisza to nie przeszkadzało nam to. Leżałem jeszcze przez chwilę wtulony w Julie aż zorientowałem się, że dziewczyna zasnęła. Uśmiechnąłem się i podciągnąłem kołdrę do góry okrywając nas nią jeszcze bardziej. Również zasnąłem.

Obudziłem się około jedenastej. Spojrzałem na Julie która nadal spała. Przejechałem swoją dłonią po jej włosach i odgarnąłem je za jej ucho. Położyłem swoją głowę obok jej i zacząłem rozmyślać o planach na dziś. Najważniejsze to, żebym spotkał się dzisiaj ze Scooterem i o wszystkim mu powiedział. Gdy Julie wstanie to zjemy śniadanie i ją odwiozę do domu. Pewnie jej przyjaciółka się o nią martwi.
Po krótkim czasie Julie się rozbudziła. Przywitałem ją czułym muśnięciem ust i od razu się rozpromieniłem.
- Wyspana? - spytałem patrząc w jej oczy.
- Tak, a Ty? Od jak dawna nie śpisz?
- Przed chwilą wstałem.
- Mhm.
- Co byś chciała zjeść?
- Szczerze? Obojętnie co, ważne, żeby coś, bo umieram z głodu.
- Dobrze, to ja już idę Ci coś zrobić do jedzenia.
- Ok, zaraz do Ciebie dojdę.
Pokiwałem tylko głową i wstałem z łóżka. Spojrzałem ostatni raz na Julie i ruszyłem w stronę drzwi.

oczami Julie
Gdy Justin wstał z łóżka spostrzegłam, że jest w samych bokserkach. Muszę przyznać, że wyglądał bardzo seksownie. Jego umięśnione ciało i nieład na głowie. Mimowolnie przygryzłam swoją wargę. Często zdarzało mi się to zupełnie nieświadomie. Zwlekłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki. Związałam swoje włosy w wysoki kok i przemyłam swoją twarz wodą. Po czym udałam się na dół do kuchni w której był Justin. Zastałam go stojącego tyłem i robiącego jajecznicę. Szeroko się uśmiechnęłam i oparłam się o stół. On nawet mnie nie zauważył. Po chwili nałożył jedzenie na talerze i obrócił się.
- Jak długo tu jesteś? - spytał zdziwiony i położył talerze na stół.
- Chwilę, spokojnie. Nie widziałam tego jak śpiewałeś sobie pod nosem - oboje zaczęliśmy się śmiać, usiadłam przy stole a Justin położył dwa kubki z herbatą na stole i usiadł naprzeciw mnie.
- Smacznego - powiedział chwytając kubek z herbatą w swoje dwie dłonie i przyglądając mi się.
- Wzajemnie - odpowiedziałam i od razu zaczęłam jeść. Nawet nie spostrzegłam, że Bieber nie je swojego śniadania. Dopiero gdy poczułam jego wzrok na sobie i moje policzki zaczęły się rumienić.
- A Ty co, nie jesz? - uniosłam głowę do góry.
- Jem, jem - odstawił kubek na stół, zaśmiał się i wziął się za jedzenie swojego śniadania. Jak już zjedliśmy  schowaliśmy swoje talerze do zmywarki. Oboje wyszliśmy z kuchni i udaliśmy się do salonu.
Usiedliśmy na tej samej kanapie co poprzedniego razu gdy u niego byłam. On po lewej, ja po prawej. 
- Wiesz Justin, ja już powinnam się zbierać. Nie chcę Ci przeszkadzać. A poza tym Jamie nie wie co ze mną. Bo nawet nie wzięłam ze sobą telefonu. 
- Dobrze, odwiozę Cię. Tylko się ubiorę.
- Ale nie chcę Ci robić kłopotu. Wrócę sama.
- Nie zaczynaj, ok? Odwiozę Cię i koniec - powiedział chłopak rzucając mi groźne spojrzenie na co oboje po chwili wybuchliśmy głośnym i donośnym śmiechem. 
- Tym razem wygrałeś - poddałam się, na co Justin poruszył zabawnie swoimi brwi do góry.
- Zawsze wygrywam, kochanie - powiedział dumnie.
- Oczywiście. Nie wątpię w to - wywróciłam zabawnie oczami.
- Zaraz wracam. Idę się tylko ubrać - puścił mi oczko i wbiegł szybko po schodach na górę. 
- Ok, leć.
oczami Justina
Udałem się szybko do góry, prosto do mojej garderoby. Wyciągnąłem z niej czyste bokserki, skarpetki, czarne rurki i szarą bluzę. Założyłem wszystko na siebie i poszedłem do łazienki. Ułożyłem swoje włosy i umyłem swoje zęby. Spryskałem się perfumami i założyłem czerwone Supry. Stanąłem przed dużym lustrem w garderobie aby ocenić mój wygląd. Muszę przyznać, że wyglądałem całkiem nieźle. Zwinąłem jeszcze z półki czapkę pod kolor butów i zszedłem na dół. Julie nadal siedziała na kanapie.
- Wybacz, że tak długo.
- Spokojnie, rekordu jeszcze nie pobiłeś - uśmiechnęła się i wstała z kanapy.
- Jeszcze - zaśmiałem się i chwyciłem z haczyka kluczyki do samochodu. Schowałem portfel do tylnej kieszeni w spodniach i wyciągnąłem dłoń w stronę Julie. Gdy ją chwyciła przyciągnąłem ją do siebie i objąłem w talii. Spojrzałem głęboko w jej piękne oczy.
- Znów się będziemy musieli pożegnać..- powiedziałem smutnym głosem.
- Ale się spotkamy.
- Kiedy?
- Niedługo.
- To znaczy?
- Nie wiem.
- Boże, czy Ty naprawdę chcesz mnie zabić?
- Nie przesadzaj.
- Nie przesadzam..
- Chodź już - dziewczyna próbowała wyrwać się z moich objęć.
- Nie puszczę Cię.
- Justin!
- Julie! - krzyknąłem wraz z nią.
- Puść mnie.
- Poproś.
- Proszę? - powiedziała patrząc mi w oczy.
- Inaczej.
- Jak?
- No nie wiem.
- No ej.. - powiedziała pesząc się a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- No co?
- Yh.. - stęknęła głośno i przybliżyła swoje usta do moich. Oj, tak. Zgadła o co mi chodziło. Musnęła moje wargi, na co ja wpiłem się w jej malinowe usta uśmiechając się przez pocałunek. Przycisnąłem ją bliżej siebie i wsunąłem swoje dłonie pod jej bluzkę a ona wplotła swoje palce w moje włosy. Nasz pocałunek stał się coraz bardziej namiętny, a mi zrobiło się od razu gorąco. Gdy się od siebie oderwaliśmy posłałem dziewczynie uśmiech i szepnąłem zachrypniętym głosem "Dziękuję". Udałem się w stronę drzwi i je otworzyłem.
- Głupek - mruknęła pod nosem.
- Słyszałem! - krzyknąłem w jej stronę.
Dziewczyna wytknęła mi tylko język i wyszła na zewnątrz. Wyszedłem za nią i zamknąłem drzwi na klucz. Wsiedliśmy do auta i ruszyłem w stronę jej domu, jak zawsze. Cała nasza jazda przebiegała w dziwnej ciszy.
Nie odrywając wzroku od drogi spytałem.
- Co jest?
- Nic.
- Na pewno?
- Tak.
- No ok.
Zerknąłem kątem oka na dziewczynę, patrzyła w szybę. Widziałem, że coś jest na rzeczy, że coś ją gnębi. Po chwili dojechaliśmy pod jej dom. Spojrzałem na nią i chwyciłem jej dłoń.
- Na pewno wszystko w porządku? Przecież widzę, że coś jest nie tak - musnąłem delikatnie jej dłoń.
- Na pewno, jest wszystko dobrze. Nie przejmuj się.
- Ale jakby co to mi powiesz, prawda? - spojrzałem na Julie unosząc swoją głowę w górę.
- Powiem - powiedziała przygryzając przy tym swoją dolną wargę - No dobrze, ja już pójdę. Dziękuję Ci, Justin za wszystko. 
- Nie ma za co, Skarbie..
Złożyłem pocałunek na jej policzku a ona się tylko uroczo uśmiechnęła.
- Pa.
- Pa, Julie - po moich słowach wyszła z samochodu a ja odprowadziłem ją wzrokiem aż do samych drzwi. Gdy zniknęła z moich oczu odjechałem. Pojechałem do domu Scootera, który mieszkał całkiem niedaleko stąd. Oby był w domu. Po 10 minutach byłem już na miejscu. Wysiadłem z auta i zapukałem do drzwi. Otworzyła mi je jak zawsze uśmiechnięta Carin.
- Justin! Cześć. Co Ty tu robisz? - rzuciła mi się na szyję.
- Cześć Carin! Przyjechałem do Scootera. Muszę z nim pogadać. Jest w domu?
- Nie ma go. Ale niedługo powinien wrócić, proszę wejdź - uśmiechnęła się i otworzyła mi szerzej drzwi.
- Ok, poczekam na niego - wszedłem do ich nowoczesnego domu. Od razu udałem się do salonu i usiadłem na kanapie.
- Chcesz coś do picia?
- Nie, dziękuję - odpowiedziałem.
Carin przyszła do salonu i usiadła na fotelu naprzeciw mnie.
- No więc, co u Ciebie, Panie Bieber? - spytała z zaciekawieniem. 
- U mnie? No wiesz.. wszystko dobrze. Nic się nie zmieniło od ostatniego razu. Ale tak pomiędzy nami to.. poznałem dziewczynę.
- Dziewczynę? Ojej, opowiadaj. Jaka ona jest?
- Jaka? Wspaniała. Nie no.. Nie da się jej opisać. Zauroczyła mnie sobą. Swoją urodą, swoim głosem, całą sobą. Pierwszy raz jak ją spotkałem.
- Zakochałeś się? 
- Emm..
W tej chwili do domu właśnie wszedł Scooter. 
- Justin! - krzyknął i podszedł do mnie by się przywitać. A potem podszedł do Carin i pocałował ją.
- Cześć Kochanie - zwrócił się do Carin a ja się uśmiechnąłem.
- Czyżbym Wam przeszkodził w rozmowie? - Scooter spojrzał najpierw na mnie, a potem na Carin.
- Nie - odpowiedzieliśmy chórem. 
- No więc, co Cię tu sprowadza? - spytał siadając na kanapie obok mnie.
- Chciałem pogadać. 
- To może ja nie będę Wam przeszkadzać. Pójdę na górę - oznajmiła Carin i też tak zrobiła.
- O co chodzi, hm?
- No tak.. - nie wiedział zupełnie od czego zacząć.
- Bieber, no co Ty? Występujesz dla miliona osób na świecie a teraz masz stresa? Wal śmiało - Scooter klepnął mnie w ramię.
- Bo wczoraj w nocy się coś wydarzyło.. nie wiem jak to się potoczy. Coś co może zagrozić mojej karierze.. - wydusiłem z siebie.
- Że co? Mów od razu co się wydarzyło. Tylko bez jaj.
- Stary, ja nie robię sobie jaj - powiedziałem przełykając głośno swoją ślinę - poznałem dziewczynę. Wtedy w centrum handlowym, podczas castingu. Ale to nie ważne. Pojechałem wczoraj pod jej dom.. Całowaliśmy się. Nagle zjawili się paparazzi, więc odjechaliśmy. Nie wiedziałem nawet gdzie jadę, jechałem ciągle przed siebie aby ich zgubić. Zatrzymaliśmy się w jakimś lesie. No i oczywiście musiałem wpaść na pomysł aby się przejść. W lesie stało trzech chłopaków. Skąd oni w ogóle się tam wzięli? Zaczęli coś tam pieprzyć, że mamy się stamtąd wynosić, że to ich miejsce. Nic by się takiego nie stało gdyby jeden z nich nie zbliżał się do Julie. Ona się wystraszyła, więc od razu przywaliłem mu w twarz. Później przyszedł jakiś typek i ich przegonił. Problem w tym, że nie jestem pewny czy oni mnie rozpoznali czy nie..
- Cholera, Justin! W coś Ty się wpakował? Ale ok. Czy jakoś zareagowali gdy zobaczyli Cię z bliska?
- Nie, wydaje mi się, że nie. Ale wiedzą jak mam na imię. Słyszeli jak Julie do mnie mówi.
- Yh, dobra. Nie panikujmy - próbował mnie uspokoić i już wymyślał jakiś plan, jak zawsze - nie wiadomo czy Cię rozpoznali, nie wiadomo czy ktoś się o tym dowie. Więc co było to się nie odstanie. Nie poradzimy nic na to, ale dlaczego mi nie powiedziałeś nic o tej dziewczynie?
- O Julie? A co miałem Ci mówić?
- Mogłeś mi powiedzieć, że się zakochałeś.
- Możliwe też, że oni nawet jakby mnie rozpoznali to nic nie pisną. Bo szybko uciekli, gdy przyszedł ten facet. Więc może to też mogłoby im zaszkodzić.
- Justin..
- Co?
- Nie zmieniaj tematu.
- Nie zmieniam. Ważniejsze jest teraz co innego.
- Ta, dobra, opowiedz mi to jeszcze raz. Ze szczegółami - powiedział.
Też tak zrobiłem. Powiedziałem mu wszystko tak dokładnie jak to tylko pamiętałem.
- Jeżeli wyszłoby to na jaw, to byłaby niezła afera, że się biłeś.
- Tak, wiem.
- Takie rzeczy nie mogą się dziać, rozumiesz?
- Scooter, wiem o tym. Ale poniosło mnie gdy ten dupek zaczął się do niej zbliżać.
- Rozumiem. Nie przejmuj się tym na razie, jakby co to zawsze się coś wymyśli. Dobrze, że zwróciłeś się z tym do mnie i mi wszystko powiedziałeś.
- Zawsze do Ciebie się zwracam.. no prawie.
- Właśnie.
- Dobra, będę się już zmywał. Dziękuję, Scooter. Znów mi pomagasz gdy wpakuję się w jakieś gówno.
- Przecież wiesz, że Ci zawsze pomogę.
- Jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia.
Pożegnaliśmy się podając sobie dłonie a ja jeszcze krzyknąłem do Carin na pożegnanie "cześć". Ona szybko zeszła i przytuliła mnie.
- Cześć Justin, uważaj na siebie.
Zawsze mi to mówiła gdy się żegnaliśmy, to kochane.
- Będę i Wy również.
Wyszedłem z ich domu i ruszyłem do swojego auta. Usiadłem na miejscu kierowcy i odpaliłem silnik. Zacisnąłem palce na kierownicy i z piskiem opon odjechałem do swojego domu.
Gdy dojechałem udałem się do środka, a potem do swojej sypialni. Ściągnąłem z siebie wszystkie ciuchy i założyłem tylko swoje czarne dresowe spodnie. Rzuciłem się na łóżko i przykryłem głowę dużą poduszką. Próbowałem zasnąć, ale cały czas myślałem o tym co się stało w nocy . O tym całym zdarzeniu w tym cholernym lesie, ja Julie się bała. Jak wtedy poczułem się za nią odpowiedzialny i musiałem ją obronić. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień co, Bieber? Jednak po czasie zapadłem w sen.

oczami Julie
Chciałam po cichu wejść do mieszkania. Tak aby Jamie mnie nie widziała. Aby nie widziała mnie w takim stanie. Czyli zmęczonej, w rozczochranych włosach i w takich samych ciuchach co wczoraj. Chciałam po prostu wślizgnąć się do łazienki, ogarnąć się tam, wziąć prysznic i dopiero wtedy z nią porozmawiać. Otworzyłam jak najciszej drzwi i zrobiłam jeden krok do przodu. Całe szczęście Jamie nie było ani w salonie ani w kuchni. Na pewno była w pokoju. Na palcach poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Uf, udało się. Zamknęłam drzwi na klucz i zrzuciłam wszystkie swoje ciuchy na podłogę. Weszłam pod prysznic i zamknęłam kabinę. Umyłam swoje ciało i włosy. Po ok. 15 minutach wyszłam z kabiny, wytarłam swoje ciało i  chwyciłam szlafrok, który wisiał na haczyku. Ubrałam go, umyłam zęby i zebrałam ciuchy które leżały na podłodze. Wrzuciłam je do kosza na pranie i wyszłam z łazienki. Wzięłam jeden głęboki oddech i nacisnęłam na klamkę od naszego pokoju. Jamie siedziała na łóżku i coś robiła w swoim telefonie.
- Cześć - powiedziałam a ona nawet na mnie nie spojrzała.
- No cześć - odpowiedziała oschle nie zmieniając swojej pozycji.
- Jak tam z Nickiem?
- Dobrze.
- Mhm.
- Gdzie byłaś?
Wiedziałam, że zmięknie i sama zapyta. Tak jak zawsze.
- To długa historia..
- Mamy czas.
- No tak, skoro chcesz.. - usiadłam na łóżku obok jej i zaczęłam zdawać jej szczegółową relację z tego co się działo wczoraj. Jamie zrobiła wielkie oczy i otworzyła szeroko buzię. Nie dowierzała mi w to wszystko. Ale co ja poradzę? Na pewno dużo osób by mi w to nie uwierzyło, ale liczyłam, że chociaż ona. Musiałam jej jeszcze z dwa razy wszystko opowiedzieć aby w końcu uwierzyła w to wszystko. Choć ja sama nadal nie jestem pewna czy to nie jest przypadkiem sen..

No i jest kolejny rozdział. Według mnie nie należy do najlepszych, nic takiego się nie dzieje. Ale mam nadzieję, że aż taki zły nie będzie i podzielicie się swoimi opiniami w komentarzach. Obiecuję, że następne będą lepsze. 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Byłabym wdzięczna za jakąkolwiek reklamę tego bloga. 
Kocham Was! <3

9 komentarzy:

  1. fajny :) czekam na kolejny <3 i przepraszam że tak krótko i zwięźle ale jestem strasznie śpiąca. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww niesamowity.<3
    Czekam na nn .:D


    @Michaelowax3

    OdpowiedzUsuń
  3. JEDNO Z NAJLEPSZYCH OPOWIADAŃ JAKIE CZYTAŁAM <333 ŚWIETNE :) OBY TAK DALEJ MISIEK <333 @swag_usa

    OdpowiedzUsuń
  4. NSJKSBDHC *____* jest to moje ulubione, ukochane i wszystko w jednym opowiadanie ♥ a przecież wiesz, ze ja ich czytam wiele, a to jest najlepsze <3 i jak na swój blog dodam nowy rozdział to tam napisze o Twoim blogu :* / @karola121610

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny! <3 Czekam na nn! ;) @Next2you_Biebss

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny, cudowny! uwielbiam Twoje opowiadanie:)
    czekam na następny, @biebsgangsta

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie mam słów do tego, aby opisać jaki jest ten rozdział kochanie. Czekam na następny <3

    lonelyladyrauhl3.blogspot.com
    lonelyladyrauhl2.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. cudo. www.canadianswagbieber.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, to wiele dla mnie znaczy. Dziękuję z całego serca :*