niedziela, 24 lutego 2013

Był Jedyną Osobą, Która Doprowadzała Mnie Do Takiego Stanu. Do Istnego Szaleństwa?

oczami Julie
Widziałam, że Justin się zdenerwował gdy zadzwonił ten telefon. Nie dziwię się. Też się trochę zdenerwowałam, jednak muszę przyznać, że z drugiej strony zdenerwowany Justin jest seksowny. Zauważyłam jak zaciska swoją szczękę i patrzy na wyświetlacz telefonu, zastanawiając się czy ma odebrać czy nie. Nic się nie odzywałam tylko patrzyłam na niego. Telefon wciąż uporczywie dzwonił. Chłopak przeniósł wzrok na mnie.
- Kto dzwoni? - spytałam przerywając milczenie między nami i spojrzałam na niego.
- Nicole - warknął, na co ja wywróciłam oczami. 
- Czego ona chce?
- Obiecałem jej, że przyjadę dziś do niej pomóc jej w przygotowaniach.
- Przygotowaniach do czego? - spytałam po raz kolejny i skrzyżowałam ręce na wysokości swojej klatki piersiowej.
- No wiesz, reklamy i w ogóle - odpowiedział mi i zacisnął usta w poziomą kreskę, nadal na mnie patrząc.
Pokiwałam tylko głową i odwróciłam od niego wzrok.
- Odbierz - szepnęłam.
Patrzył jeszcze przez chwilę na mnie z pytającą miną i zrobił to co mu kazałam, biorąc przy tym głęboki oddech.
- Halo? - usłyszałam jego słowa - No.. zapomniałem.
Stałam przed nim i wsłuchiwałam się w jego rozmowę. Po chwili jednak się obróciłam na pięcie i ruszyłam powolnym krokiem znów w to samo miejsce gdzie byliśmy na początku. Usiadłam tyłem do Justina na kocu i uniosłam głowę do góry. Patrzyłam na niebo pełne gwiazd, a wiatr rozwiewał moje włosy na przeróżne strony. Przymknęłam swoje powieki i wzięłam kilka głębokich oddechów, próbując się uspokoić. Już wiem, że nie lubię tej całej Nicole, zaszła mi pod skórę. Uczepiła się Justina. Ta cała historia z tym, że chce aby Justin jej pomógł jest wymyślona. Przecież trzeba być po prostu głupim by uwierzyć jej w to wszystko.  Zacisnęłam swoje pięści na kocu, a moje ciało się spięło.
- Ok, do zobaczenia - usłyszałam kolejne słowa Biebera, a we mnie zaczęło się jeszcze bardziej gotować. Podkuliłam nogi i oparłam głowę o kolana, patrząc w stronę jeziora które było przede mną. Słyszałam, że Justin się zbliża, ale nic sobie z tego nie zrobiłam. W pewnej chwili się zatrzymał za mną i stał nieruchomo. Słyszałam tylko jego oddech i widziałam jego cień. Nadal nic. Cisza, której ja sama nie zamierzałam przerywać. Kucnął za mną i położył dłonie na moich biodrach. Wodził swoim oddechem po moich nagich ramionach. Myślałam, że się zaraz rozpłynę, ale jednak nie chciałam mu dać tego po sobie poznać. Justin był jedyną osobą, która doprowadzała mnie do tego stanu. Do istnego szaleństwa? Złość, szczęście, gniew, ukojenie, miłość.  Jego dotyk sprawiał, że zapominałam o wszystkim wokół co się dzieje wokół mnie. Przymrużyłam znów swoje powieki i przez chwilę znów się uspokoiłam, znów było wszystko na swoim miejscu. 
- Jesteś zła? - spytał seksownie zachrypniętym głosem. 
- Nie - powiedziałam cicho.
- Widzę, Julie, powiedz mi szczerze - szepnął do mojego ucha, odgarniając przy tym moje włosy.
Nic się nie odzywałam, po prostu siedziałam dalej w bezruchu. Justin wstał i stanął przede mną. Westchnął i wyciągnął dłoń w moją stronę. Przygryzłam swoje wargę i stopniowo podnosiłam wzrok do góry, zatrzymując go na jego twarzy. Niepewnie chwyciłam dłoń chłopaka, zupełnie nie wiedząc dlaczego to robię. Pociągnął mnie do góry i stanęłam na wprost niego. Znów to samo. Znów zatraciłam się w jego czekoladowych tęczówkach. Zawsze tak jest. 
- Pojedziesz ze mną, dobrze? - spytał i oblizał swoje usta.
- Nie Justin, nie chcę tam jechać. Będę Ci tylko przeszkadzać - zaprotestowałam.
- Ale Julie..
- Nie Justin, uwierz, tak będzie lepiej.
- Jesteś pewna? - dalej patrzeliśmy sobie głęboko w oczy, a po chwili Justin chwycił moją dłoń i ją musnął swoimi wargami.
- Tak, jestem pewna. Będę na Ciebie tu czekać. 
- Postaram się wrócić do Ciebie jak najszybciej, choć nie uśmiecha mi się wcale zostawianie Cię tu samej, tak samo jak w ogóle jechanie tam.
- Już nie ważne, ok? Po prostu jedź, a niedługo się zobaczymy - uśmiechnęłam się delikatnie do niego by rozluźnić atmosferę.
- Jesteś kochana.
- Przesadzasz Justin.
- Wiem co mówię. 
- Ale się mylisz.
- Kochana i strasznie uparta.
- Mamy coś wspólnego, nieprawdaż? - przechyliłam głowę w prawą stronę.
- Tworzymy zgrany zespół, Julie. A teraz chodź odprowadzę Cię do domku. Nie pozwolę abyś siedziała sama na dworze. 
- Ok, chodź - chwyciłam mocniej jego dłoń i pociągnęłam go w stronę domku.
- Jakby co to masz od razu do mnie dzwonić, tak? Masz telefon? Od razu przyjadę.
- Tak, Panie Bieber.
- Panno Smith, cieszę się, że się zrozumieliśmy - spojrzał na mnie, a ja na niego i oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Ja również - odpowiedziałam naśladując jego głos, jednocześnie dochodząc do domku. Justin otworzył drzwi kluczem i wpuścił mnie do środka. Obróciłam się do niego przodem i posłałam mu uśmiech.
- Ty też na siebie uważaj, uważaj na drodze. Jest już ciemno i masz nie jechać jak.. wariat? - powiedziałam z powagą po czym od razu się uśmiechnęłam a on poruszył zabawnie brwiami.
- Mogłaś powiedzieć po prostu jak ja - zaśmiał się, a ja za nim. Położyłam dłoń na jego policzku i musnęłam jego usta. Justin zaczął pogłębiać nasz pocałunek. Oddałam się tej chwili i wplotłam palce w jego włosy, a on przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. 
Po chwili niechętnie oderwaliśmy się od siebie i znów spojrzeliśmy w swoje oczy, a moje serce biło jak oszalałe. To niesamowite jak Justin na mnie działa. Byłam zła, nagle jestem szczęśliwa. Wpływa na mnie i na moje uczucia jak nikt inny. 
- Jedź już. Szybciej pojedziesz, szybciej wrócisz - powiedziałam i pomachałam mu.
- Masz rację. Do zobaczenia niedługo, Księżniczko - pocałował mój policzek i wyszedł a ja zamknęłam za nim drzwi. Ruszyłam w stronę kuchni, aż nagle rozległo się pukanie. Zaśmiałam się i wróciłam do przedpokoju i otworzyłam drzwi. Justin w nich stał oparty o framugę i był niezwykle poważny. Zrobiłam taką samą minę jak on i patrzyłam na niego.
- Muszę się znów pożegnać.
- Justin, ni...- nie zdążyłam nawet dokończyć a on znów złączył nasze usta. Próbowałam się jakoś on niego oderwać, ale on mocniej mnie złapał i nie chciał puścić. Po "walce" z Justinem oderwałam się wreszcie od niego i odsunęłam się o krok w tył.
- Idź już - uśmiechnęłam się i zamknęłam za nim drzwi.
Tak jak planowałam wróciłam do kuchni, aby przygotować kolację dla mnie i dla Biebera. Wyciągnęłam z lodówki wszystkie potrzebne rzeczy do przygotowania posiłku i wzięłam się za przygotowanie. Nalałam wino do kieliszków. 
Ruszyłam do łazienki aby poprawić swój wygląd. Przemyłam swoją twarz wodą i poprawiłam swoje włosy. 
Justin nie było już od 30 minut.

oczami Justina
Chciałem jak najszybciej pojechać do Nicole i wrócić do Julie. Gdy znalazłem się w aucie napisałem smsa do Nicole by podała mi swój adres. Po chwili mi odpisała i już ruszyłem w tym kierunku. Po 20 minutach dojechałem na miejsce. Brunetka mieszkała w jednorodzinnym nowoczesnym domu. Stanąłem przed drzwiami i już miałem zapukać gdy drzwi się otworzyły. 
- Em.. cześć Nicole.
- Witaj Justin - pocałowała mój policzek i otworzyła mi szczerzej drzwi - Wejdź proszę. Cieszę się, że już jesteś.
- Dziękuję - wszedłem do środka i zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu - Ładnie tu masz.
- Dziękuję. Sama wybierałam wystrój.
- Ta, widać - delikatnie się uśmiechnąłem.
- Usiądź proszę - wskazała na fotel.
- No więc.. w czym miałbym Ci pomóc?
- Na samym początku powiedz mi czy się czegoś napijesz? Zjesz coś?
- Nie, dziękuję. Chcę już przejść do sedna.
- Jak wolisz.
- No więc? - kontynuowałem dalej.
- Na samym początku chciałabym abyś powiedział mi jak Ty to wszystko widzisz - powiedziała i usiadła obok mnie, zakładając nogę na nogę. Powiedziałem jej całą moją myśl na temat reklamy, a ona tylko pokiwała głową. 
 - Mam lepszy pomysł Skarbie.. - uśmiechnęła się zadziornie i postawiła krzesło na środku pokoju. Wskazała gestem ręki abym na nim usiadł. Nic nie zrobiłem w tym celu, tylko spojrzałem na nią z pytającą miną.
- Nie patrz tak, tylko usiądź tu. Będzie nam tak lepiej.
- Jak wolisz - wzruszyłem ramionami i zrobiłem tak jak mówiła. Usiadłem na krześle a ona przygasiła światło. Stanęła za mną i położyła dłonie na moich ramionach. Pochylając się nade mną zaczęła jeździć nimi wzdłuż mojego torsu. 
- Zamknij oczy.. wyobraź sobie.. - zaczęła szeptać do mojego ucha i przybliżyła swoje wargi do mojej szyi.
- Nicole, co Ty robisz? - powiedziałem nieco skrępowany tą sytuacją i obróciłem się do Nicole.
- Nie bój się, nic Ci nie zrobię.
- Wiesz, myślę, że to jednak nie wypali. 
- Ale dlaczego? - kontynuowała swoją czynność.
- Nicole, do cholery! Przestań - zerwałem się z krzesła i od razu ruszyłem do wyjścia. - Cześć Nicole.
- Ale Justin.. - olałem ją. Wkurwiony wyszedłem z jej domu i szybko ruszyłem do auta. Odpaliłem silnik i z piskiem opon odjechałem spod domu. Nie chciałem jechać jeszcze do Julie, bo nie chcę, żeby widziała mnie w takim stanie. Jednak zdecydowałem się pojechać już do domku, bo nie chcę aby tak długo była sama. Po 20 minutach dojechałem na miejsce. Idąc wąską ścieżką, przechodząc obok jeziora znalazłem się pod domem. Włożyłem kluczyk do zamka i przekręciłem go, w ten sposób znajdując się w środku. Zobaczyłem kolację, którą przygotowała dla nas Julie. Uśmiechnąłem się na ten widok. Może to poprawi mi humor, pomimo tej przyjemności nadal się czułem okropnie. Byłem dalej tak zły. Nie rozumiem jak Nicole mogła coś takiego zrobić. Chciałem jak najszybciej znaleźć Julie.Udałem się do salonu aby sprawdzić czy ona będzie tam. Nie myliłem się. Dziewczyna zasnęła na kanapie. Wyglądała jak aniołek. Cała moja złość i gniew momentalnie przeminęła. Usiadłem obok niej i wpatrywałem się w nią. Byłem zły na siebie, że nie wróciłem wcześniej i wszystko spieprzyłem. Dochodziła godzina 1 w nocy. Schowałem twarz w dłoniach i westchnąłem. Po upływie czasu wstałem i dokładnie przykryłem Julie dużym, miękkim kocem. Pochyliłem się nad nią i odgarnąłem jej włosy za ucho. Spojrzałem na jej pełne usta. Zacząłem się do nich zbliżać. Bieber, ogarnij się. Obudzisz ją. Pomyślałem i wyszedłem z pokoju przygaszając przy tym światło. Znalazłem się znów w kuchni. Chwyciłem w dłoń kieliszek z winem i wziąłem łyk napoju. Stanąłem przy oknie i spojrzałem w dal. Niesamowity widok. Zapadł już totalny zmrok. Postanowiłem wyjść z domu się przejść. Wiem, głupi pomysł, ale chyba właśnie tego teraz było mi trzeba. Wyszedłem z domu nie zakładając nic na siebie. Schowałem dłonie do kieszeni i ruszyłem wolnym krokiem przed siebie. Nie ukrywam, było już trochę zimno, ale jakoś nie robiło na razie to na mnie specjalnego wrażenia. Najważniejsze jest to, że miałem pewność, że Julie słodko śpi i jest bezpieczna. Szedłem przed siebie i patrzyłem w dół. Kopnąłem kamyk, który leżał na drodze. Zatrzymałem się i obróciłem się do tyłu by spojrzeć na odległość od domku. Byłem już prawie przy jeziorze. Przeczesałem swoje włosy i oblizałem usta. Wszedłem na pomost i zatrzymałem się na jego końcu. Opierając się o barierkę, spojrzałem na wodę, gdzie było widać moje odbicie. Patrzyłem tak przez chwilę i myślałem.
Dlaczego gdy jest dobrze zawsze coś musi się spieprzyć? Nie potrzebnie w ogóle pojechałem do Nicole, zostawiłem samą Julie. Ona się specjalnie napracowała. Wróciłem tak późno, a ona już spała. Jestem dupkiem.
- Tak, jesteś dupkiem - powiedziałem do swojego odbicia.
Nie mogłem pojąć tego co się dziś wydarzyło. Za wszelką cenę nie chcę tego powtórzyć. Miałem żal do Scootera za to wszystko. Muszę mu powiedzieć, że albo zrezygnuje z Nicole, albo ja zrezygnuję z tej całej reklamy. Wiem, że chciał dobrze. Doceniam to. Jest świetnym facetem, ale teraz to po prostu był zły wybór. Przyznam, Nicole była ładną dziewczyną, ale nie dorównywała Julie. Kocham ją jak nikogo innego i nawet Nicole tego nie zmieni. Nie zepsuje uczucia które jest między nami. Uczucia mojego do Julie. Wyciągnąłem swojego iPhona z kieszeni i sprawdziłem godzinę. Była 2:03. Czas wracać do środka. Zmęczenie dawało o sobie znać. Spojrzałem po raz ostatni na swoje odbicie i oblizałem swoje usta. Zacząłem iść do domku, nieco szybciej niż wcześniej. Po cichu wszedłem do domu, aby przypadkiem nie obudzić Julie. Od razu udałem się do salonu w którym spała na kanapie. Delikatnie się uśmiechnąłem i usiadłem obok niej. Położyłem jej nogi na moich kolanach i oparłem swoją głowę o oparcie. Zamknąłem swoje powieki i momentalnie zasnąłem.

Boże, ten rozdział to jakaś masakra. Przepraszam Was za niego!  Aż mi wstyd.

Ale za to zapraszam na nowego bloga mojej Ever (@DirtyMindJustin) :
http://just-a-twist-of-fate.blogspot.com/ <3

CZYTASZ= KOMENTUJESZ.

Dziękuję, Kocham Was całym sercem <3

7 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny, i tyle *.*
    I nie powinno Ci być wstyd, bo nie jest zły, uwierz :)
    Nie mogę się doczekać NN <3
    I też Cię kochamy :***
    @officialcysia

    OdpowiedzUsuń
  2. super! jeszcze jeden taki wyskok Nicole to jej przywale patelnią :))) czekam na nn ;) @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy :) ta :) Nicole :) mogłaby :) się :) od :) niego :) odczepić :) ? :)
    Kochanie, wiesz, że dla mnie jest świetny rozdział. Chyba nie muszę Ci tego mówić po raz 3747501827475. Czekam na kolejny rozdział <3

    lonelyladyrauhl3.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nicole powinna dostać łopatą po ci**e wkurwiła mnie!! Dziękuje za polecenie mojego bloga. ~Silver

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie mi się podoba :)
    Świetny :)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  6. BOSKIE,BOSKIE <33 MY CB TEŻ KOCHAMY MOOOCNOOO <333 NICOLE JEST NA MOIM CELOWNIKU... xD HAHAH @ImWildBelieber

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, to wiele dla mnie znaczy. Dziękuję z całego serca :*